Sezon ogórkowy już dawno na dobre rozwinął skrzydła, choć powoli widać już światełko w tunelu, bo za nami najgorszy dla kibica NBA miesiąc sierpień, a do startu nowego sezonu coraz bliżej. Trwającą nudę można zapełnić na przykład informacjami o tym, że Jonas Jerebko kupił sobie e-zespół, ale można też wrócić jeszcze do tegorocznej ligi letniej i podsumować występy Guerschona Yabusele. Zaskakujący wybór Boston Celtics z pierwszej rundy tegorocznego naboru będzie musiał jeszcze poczekać na swój debiut w NBA, gdyż przyszłe rozgrywki rozpocznie w Chinach, ale w kilku meczach w Salt Lake City i Las Vegas pokazał wszystkim, dlaczego Celtowie postawili na niego już z 16 numerem draftu.
Yabusele to drugi po Brownie opisywany przeze mnie zawodnik, odstęp czasowy między wpisami jest dość spory, bo wakacje tym razem wakacjami nie są i czasu jednak aż tak dużo nie ma. Ale w najbliższych tygodniach postaram się Wam jeszcze dostarczyć podsumowanie gry świetnego przecież latem Terry’ego Roziera, ale także Demetriusa Jacksona oraz Abdela Nadera i pokrótce opisać poczynania Bena Bentila, R.J. Huntera, Jamesa Younga oraz Jordana Mickey’ego. Tyle to młodzieży w tym playoffowym przecież zespole Celtics.
Podobnie jak w przypadku Browna, reakcje na wybór Yabusele były na początku bardzo różne, gdyż zdecydowana większość kibiców zupełnie nie znała francuskiego skrzydłowego, dlatego też jego nazwisko było po prostu ogromnym zaskoczeniem. Zaskoczenie przerodziło się u niektórych w zachwyt po nieco dokładniejszym zaznajomieniu się ze specyfiką zawodnika, lecz sam zainteresowany serca większości bostońskich kibiców podbił dopiero swoją grą, pokazując swój naprawdę spory potencjał na więcej niż solidnego gracza.
Udowodnił na przykład, że przy takiej masie ciała naprawdę trudno będzie znaleźć kogoś, kto lepiej i zwinniej się porusza, ale też dał do zrozumienia, że nie jest typem Jareda Sullingera, który najczęściej człapie po parkiecie. Notował średnio 8.3 punktów, 6.0 zbiórek oraz 1.5 asyst i choć miał problemy ze skutecznością (tylko 18.8 procent zza łuku i 59.1 procent z linii rzutów wolnych) to jednak zachwycił mobilnością, wysokim basketball IQ oraz całkiem niezłą mechaniką rzutu, dzięki której spokojnie może rozwinąć pewny jumper.
No a skoro o tym rzucie wspomniałem to na pierwszy ogień dajmy właśnie kilka trafień z półdystansu czy z dystansu, przy których widać naprawdę solidne podstawy, co daje nadzieje na to, że Yabusele w przyszłości będzie zagrożeniem w mid-range i także za siódmym metrem, choć przed nim jeszcze sporo treningów.
Już teraz Yabusele grozi za to z piłką w dłoniach, bo przy takiej masie ciała on naprawdę porusza się jak baletnica, a do tego posiada całkiem niezłe panowanie nad piłką. Miał kilka świetnych akcji do kosza, które naprawdę robiły wrażenie – dobry drybling, kontrola ciała, szybkość i przede wszystkim znakomita praca nóg to rzeczy, dzięki którym Yabusele mógł bez większych problemów mijać rywali, a jeśli dodamy do tego niezłe umiejętności kończenia akcji to okaże się, że 20-latek może być naprawdę fajną opcją w ataku.
Znalazła się tu też jedna asysta, kiedy Yabusele zrobił spin-move i bardzo dobrze dograł do Jordana Mickey’ego pod samym koszem. Ale znalazł się też choćby energetyczny wsad ze starcia z Cleveland – warto ten wsad pokazać wszystkim mówiącym, że Guerschon się od ziemi nie oderwie. To są małe rzeczy, ale robią wrażenie, bo pokazują naprawdę spory bagaż umiejętności u młodego przecież chłopaka, który nie bez powodu porównywany jest do Draymonda Greena. No to spójrzmy jeszcze na kilka zagrań pod samym koszem.
Jest nos do zbiórek, jest dobre zachowanie pod koszem, jest również ta świetna dobitka z Salt Lake City, która także potwierdza, że Yabusele potrafi skakać bardzo wysoko. 20-latek ma warunki, by przepchnąć rywala i skończyć akcję w tłoku, bo już jest bardzo silnym gościem, u którego próżno szukać tkanki tłuszczowej. Trudno się też oprzeć wrażeniu, bo Yabusele po prostu ma ogromne szczęście lub wielką smykałkę do rzutów przy obręczy, które kończy na naprawdę dobrej skuteczności, dzięki czemu jest solidnym finisherem.
Jeśli natomiast chodzi o defensywę to tutaj także Yabu doskonale potrafi wykorzystać swoje dobre warunki fizyczne. Dobrze się porusza, raz jeszcze przydaje się ta zwinność, ale także niezły zasięg ramion, dzięki któremu udało mu się nawet zablokować kilka rzutów. I choć nigdy shot-blockerem nie będzie to jednak już teraz jest znacznie lepszym obrońcą w pick-and-roll niż choćby Jared Sullinger, a ze swoją szybkością ma szansę stać się naprawdę bardzo dobrym defenderem. Potencjał pokazał nam już w lidze letniej:
Spójrzcie choćby na te bloki z Salt Lake City – pierwsza akcja to dobre zejście za atakującym, który musiał wycofać piłkę na obwód, a następnie bardzo dobre przesunięcie się do gracza schodzącego na kosz i ostatecznie wybicie piłki na aut. Druga akcja to z kolei Yabu na mismatchu, ale ze względu na swoją szybkość nie daje się objechać, by następnie… odjechać i zdobyć dwa punkty w kontrze. I to też jest zdecydowanie rzecz na plus, bo Brad Stevens lubi grać szybko, a jedną z moich ulubionych akcji Yabusele była właśnie ta:
Jared Sullinger nie rzuci już długiego podania w barwach Celtics, a był w tym specjalistą, ale zamiast tego będzie w Bostonie ktoś o gabarytach Sully’ego, kto będzie mógł do takiego podania wystartować. Yabusele na pewno ma swoje ograniczenia i przede wszystkim jest nieco under-sized jak na silnego skrzydłowego, a to odbija się choćby na jego efektywności na tablicach, jednak nie jest dziś błędem powiedzieć – wiedząc już, jak potoczyła się kariera Sullingera w Bostonie – że 20-latek ma potencjał na bycie lepszym od Jareda.
Doskonale wpisuje się bowiem swoimi umiejętnościami w dzisiejszą koszykówkę i w przyszłości może być znakomitym, wszechstronnym zawodnikiem w systemie Brada Stevensa, który właśnie takich wszechstronnych zawodników ceni sobie najbardziej. Draymondem Greenem nie będzie, brakuje mu też jeszcze trochę lepszej wizji, by mógł notować kiedyś w NBA triple-double, ale na pewno ma szansę odnieść w tej lidze sukces. Przed nim kilka miesięcy gry w Chinach i miejmy nadzieję, że to doświadczenie pomoże mu się rozwinąć.