Isaiah Thomas doskonale zdaje sobie sprawę, że utrata Evana Turnera przez Boston Celtics to spory cios i bardzo trudno będzie zastąpić tego zawodnika w bostońskim składzie. Brad Stevens stworzył bowiem z Turnera bardzo wszechstronnego zawodnika na obie strony parkietu, a 27-latek odgrywał bardzo ważną rolę przede wszystkim w ofensywie Celtics, spisując się na tyle dobrze, że teraz jest bogatym człowiekiem. Latem podpisał lukratywny kontrakt z Portland Trail Blazers o wartości $70 milionów dolarów za cztery lata gry, co tylko potwierdziło wielkie odrodzenie gracza wybranego niegdyś z drugim numerem w drafcie. Odejście Turnera osłabia więc Celtów, ale i stwarza okazję dla innych zawodników.
Stevens stworzył z Turnera ważne ogniwo bostońskiego ataku, wykorzystując przede wszystkim jego bardzo dobry ball-handling i umiejętność kreowania sobie rzutu. Turner był więc często drugim po Thomasie rozgrywającym i równie często – a momentami nawet częściej – miał piłkę w rękach, pozwalając tym samym Isaiahowi na grę off-ball, co wychodziło naprawdę bardzo dobrze w ubiegłym sezonie. Nic więc dziwnego, że sam Thomas przyznaje, że będzie w Bostonie brakowało Evana, ale jest zawodnik, który może go zastąpić:
„Będziemy tęsknić za Evanem. Jest zawodnikiem, który nie tylko potrafi wykreować sobie pozycję do rzutu, ale też potrafi to zrobić dla kogoś innego. Kiedy byliśmy na parkiecie razem to najczęściej ja grałem bez piłki, a to on prowadził naszą grę. Zdecydowanie będzie nam tego brakować, ale jego odejście to szansa dla innych zawodników na większą rolę. Wiem, że Marcus Smart będzie gotów na to wyzwanie, bo pracuje naprawdę ciężko.”
Smart już od swojego pierwszego sezonu pokazuje przebłyski jako rozgrywający i zdaje się rozumieć grę lepiej z każdym tygodniem, a tego lata, gdy brał udział w przygotowaniach reprezentacji USA do Igrzysk Olimpijskich w Rio, grał głównie jako jedynka i raz jeszcze pokazał się w tej roli z dobrej strony. Cały czas są jednak pewne wątpliwości, bo po pierwsze Smart wciąż nie wchodzi pod kosz, by skończyć akcję tak często, jak byśmy tego chcieli, a po drugie – i chyba najważniejsze – potrzebna jest u niego znaczna poprawa skuteczności rzutowej.
Dość powiedzieć, że ten zeszły sezon Smarta był pod wieloma względami jednym z najgorszych w historii, jeśli chodzi o efektywność zawodnika i jego skuteczność w rzutach z gry. Sam zainteresowany potwierdza, że w przyszłym sezonie chce być znacznie większym zagrożeniem w ofensywie, ale aby rzeczywiście mógł z sukcesem przejąć rolę Turnera to musi grozić pewnym rzutem. Turner co prawda zza łuku trafiał rzadko, ale w mid-range był pewniakiem, a i z rogów boiska trafiał ostatecznie na całkiem niezłym procencie.
Smart z kolei jawi się jako bardzo słaby strzelec w sytuacjach catch-and-shoot (koszmarne 23 procent skuteczności), które przecież przynajmniej w teorii są najlepszymi pozycjami do punktów z dystansu lub półdystansu. Co ciekawe, znacznie lepiej idzie mu w sytuacjach trudniejszych, czyli na przykład w rzutach po otrzymanej zasłonie czy w rzutach po dryblingu, gdzie Smart trafił w ubiegłym sezonie ponad 40 procent swoich prób. Jest więc nadzieja, że Smart będzie jeszcze co najmniej solidnym strzelcem i tego się trzymajmy.
Bardzo trudno będzie bowiem Smartowi przejąć rolę Turnera, jeśli obrońcy nadal nie będą go respektować w dalszej odległości od kosza i zamkną mu tym samym dostęp do pomalowanego. Tylko skuteczny rzut za trzy może wpłynąć na ogólną poprawę efektywności 22-latka i po prostu ułatwić mu wszystkie aspekty gry po atakowanej stronie parkietu, bo przecież w defensywie Smart ma do dogonienia chyba już tylko Avery’ego Bradleya, który był w najlepszej piątce obrońców na koniec ubiegłego sezonu (a Smart też dostał parę głosów).
Thomas wierzy w Smarta, natomiast jest jeszcze jeden zawodnik, który może ubiegać się o rolę Turnera i jest to oczywiście Terry Rozier, który rozbudził nadzieje bostońskich kibiców swoją solidną postawą w lidze letniej, gdzie prezentował się naprawdę ekscytująco i pokazał spore postępy. Isaiah wierzy, że Rozier zdoła jeszcze zaskoczyć wiele osób i wyraża swoje duże podekscytowanie tym młodym zaprzęgiem Celtics:
„Terry Rozier zaskoczy wiele osób. Myślę, że jest gotów, aby odgrywać ważną rolę. No i jest też jeszcze Jaylen Brown. Będzie odpowiednio przygotowany i wierzę, że nam pomoże w jakiejkolwiek roli będzie występować. Jestem bardzo podekscytowany możliwością rywalizacji na treningach z tymi chłopakami. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, kto polepszył swoją grę i nad jakimi elementami pracowali koledzy.”
Ale trudno dziwić się Thomasowi, bo Celtowie przez wielu określani są jako zespół z jednym z najlepszych młodych trzonów w lidze, do którego latem dołączył doświadczony Al Horford, co powinno tylko pomóc drużynie. Strata przede wszystkim Evana Turnera – ale też Jareda Sullingera, choćby ze względu na zbiórki – to z pewnością niemałe osłabienie dla Bostończyków, jednak w drużynie są zawodnicy gotowi na zrobienie kolejnego kroku i jeśli rzeczywiście im się to uda to Celtics będą naprawdę ekscytującym zespołem.