Jackson z 4-letnią umową

Boston Globe doniósł we wtorek późnym wieczorem o szczegółach umowy dla Demetriusa Jacksona, czyli zawodnika wybranego w drugiej rundzie tegorocznego draftu. O tym, że Boston Celtics dogadali się z nim w sprawie gwarantowanej na przyszły sezon umowy dowiedzieliśmy się już w sobotę, ale dopiero teraz poznaliśmy więcej detali – i tak, jest to kontrakt na cztery lata o wartości $5.5 miliona dolarów. Bardzo łatwo jest nawiązać w tym miejscu do Jordana Mickey’ego, czyli ubiegłorocznego wyboru Celtics z drugiej rundy, który otrzymał bardzo podobną umowę i wtedy te $5 milionów dolarów za cztery sezony to był rekord, jeśli chodzi o kontrakt dla zawodnika z drugiej rundy naboru. Teraz rekord jest Demetriusa.

Dzięki tej umowie Jackson zarobi w przyszłym sezonie prawie jak pick z top20 draftu – ale przecież jeszcze przed samym dniem naboru w wielu mockach widzieliśmy jego nazwisko gdzieś w okolicach loterii. Zdaje się więc, że był wysoko także na liście samych Celtics, którzy z radością patrzyli, jak Jackson ostaje im się aż do picku numer 45. A taki kontrakt potwierdza tylko, że w Bostonie muszą bardzo lubić 21-latka i widzą dla niego miejsce w drużynie, w której jest już przecież kilku rozgrywających. Skąd taka, a nie inna umowa?

Wytłumaczenie jest takie samo, jak w przypadku Mickey’ego. Otóż zawodnicy wybrani w drugiej rundzie nie mają swojej skali płac, tak jak gracze wybrani w pierwszej. Kluby mają więc kilka opcji na podpisanie kontraktu z wyborem z drugiej rundy, choć przecież nie jest to normą – dla większości takich zawodników już sam wybór jest wielkim wydarzeniem, a możliwość choćby posmakowania gry NBA równie wielkim marzeniem. Marcus Thronton wybrany również z 45 numerem, ale przed rokiem, został zestashowany w Australii.

Takich przykładów jest więcej, ale zarówno Mickey, jak i Jackson to talenty na miarę pierwszej rundy i to chyba właśnie dlatego w obu przypadkach Celtowie zdecydowali się pójść taką drogą i obu zaproponowali 4-letnie kontrakty. O wiele częściej zespoły decydują się na umowę minimalną, ale taka umowa – choć bardzo mała wartością – może trwać maksymalnie dwa lata, a to powoduje, że po jej zakończeniu drużyna nie posiada do zawodnika tzw. praw Birda, co z kolei sprawia, że znacznie trudniej jest potem takiego gracza zatrzymać.

Przekonali się o tym m.in. Golden State Warriors, którzy w 2003 roku stracili ówczesnego zdobywcę nagrody dla gracza, który poczynił największy postęp w osobie Gilberta Arenasa (przeszedł do Washington Wizards), czy też Cleveland Cavaliers, którzy ledwie rok później zdecydowali się odpuścić Carlosa Boozera, mającego za sobą bardzo dobry sezon, a przed sobą lukratywną ofertę od Utah Jazz. Ale warto też przytoczyć przykład Chandlera Parsonsa, który podpisał 4-letnią umowę, a potem za orzeszki odgrywał ważną rolę w Rockets.

W umowie Mickey’ego dwa ostatnie lata są niegwarantowane, natomiast pierwsze raporty w sprawie Jacksona potwierdziły, że gwarantowany jest co najmniej pierwszy sezon, a ostatni rok tejże umowy to opcja zespołu – ale to nie musi być typowa opcja zespołu, lecz właśnie brak gwarancji na ten ostatni sezon. Te szczegóły powinniśmy poznać w kolejnych tygodniach, ale nie zmieniają one faktu, że nawet jeżeli Demetrius Jackson nie okaże się drugim Arenasem czy Boozerem to nie zaboli to bostońskiej drużyny zbyt mocno.

Ale ta gwarantowana umowa sprawia, że w zespole jest za dużo graczy z kontraktami na przyszły sezon i jeśli wierzyć raportom to walka o ostatnie miejsce w składzie ma rozegrać się między Jamesem Youngiem, RJ Hunterem (obaj mają gwarantowane kontrakty), Benem Bentilem (umowa częściowo gwarantowana) oraz Johnem Hollandem (umowa w pełni niegwarantowana). Jackson tymczasem wpisze się chyba w zapowiedzi Danny’ego Ainge’a, który po odejściu Turnera mówił, że w składzie przydałby się jeszcze jeden ball-handler.

Na ten moment zdaje się jednak, że Jackson byłby dopiero trzecim-czwartym rozgrywającym w rotacji, a przecież całkiem udane lato ma za sobą Terry Rozier. Wydaje się więc, że 21-letni guard z Notre Dame swój pierwszy sezon na zawodowych parkietach w większej części spędzi w D-League. W ośmiu meczach ligi letniej Jackson notował przeciętnie 5.2 punktów, 1.3 asyst oraz 1.0 przechwytów na mecz, spędzając na parkiecie niecałe 17 minut. Nieco szersze podsumowanie jego postawy – tak jak i innych graczy C’s – w kolejnych tygodniach.