Boston na liście Sandersa

Larry Sanders powoli zaczyna chyba myśleć o powrocie do NBA, po tym jak zimą 2015 roku zdecydował się zawiesić swoją sportową karierę po pięciu sezonach w barwach Milwaukee Bucks. Drużyna z Wisconsin wykupiła wtedy kontrakt zawodnika, który w ciągu kilku lat na zawodowych parkietach dał się poznać jako bardzo dobry blokujący, ale też niestety jako osoba przyciągająca różnego rodzaju problemy. O jego powrocie do gry mówi się już od jakiegoś czasu, kilka tygodni temu spekulowało się, że dołączy do powstającego w Oakland super-zespołu, jednak zdaje się, że on sam rozważa jeszcze swoje opcje i wygląda na to, że w grę wchodzą także Boston Celtics, o czym dowiadujemy się z twittera.

27-letni podkoszowy przebąkuje o swoim powrocie już od kilku miesięcy i coraz więcej wskazuje na to, że rzeczywiście zobaczymy go na parkietach NBA w sezonie 2016/17. Z jakąkolwiek drużyną by się jednak nie związał to drużyna ta podejmie tym samym niemałe ryzyko, bo w latach 2010-2015, jeszcze w Milwaukee, o Sandersie było równie głośno z powodów koszykarskich, jak i pozaboiskowych. Zdarzało mu się notować triple-double z blokami, ale brał też na przykład udział w bójce w nocnym klubie, gdy kontuzjował kciuka.

W sezonie 2012/13 – zdecydowanie swoim najlepszym w karierze – zajął nawet trzecie miejsce w głosowaniu na zawodnika, który poczynił największy postęp. To zaowocowało dobrym kontraktem od Bucks, ale w kolejnych latach Sanders już takiej furory nie robił, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim były m.in. wykluczenie z gry za ironiczne kciuki w górę dla sędziów, kłótnie z kolegami z drużyny, kolejne kontuzje czy też może przede wszystkim kilka meczów zawieszenia za dwukrotne naruszenie programu antydopingowego.

Tymczasem w poniedziałek na twitterze pojawiła się taka ankieta:

Potrwa ona jeszcze kilka dni i ciekawe, czy będzie miała ona jakikolwiek związek z ewentualną decyzją Sandersa. Ale zdaje się, że na jego liście znajdują się tylko cztery kluby – tegoroczni finaliści NBA, wzmocniona (lub nie) Derrickiem Rose’em czy Joakimem Noah drużyna New York Knicks, no i dobrze znani nam Boston Celtics. Jeszcze kilka tygodni temu zdawało się, że faworytem do podpisania umowy z 27-letnim podkoszowym są Golden State Warriors, ale dziś nie jest to już wcale takie pewne i tych opcji jest trochę więcej.

Pytanie, która z tych drużyn jest zainteresowana. W Nowym Jorku mają 14 graczy pod kontraktami i w zasadzie tylko minimum dla weterana do zaoferowania, podobnie zresztą jak w przypadku Warriors. Celtowie z kolei będą chyba mieli jeszcze do wydania tzw. room-exception, ale w Bostonie już teraz jest tych graczy za dużo i dodanie Sandersa do składu w obliczu nowej umowy dla Tylera Zellera może być nieco problematyczne. Cavaliers natomiast cały czas są „w budowie”, no bo wciąż nowego kontraktu nie podpisał jeszcze m.in. LeBron James.

Sanders dla Celtics to mógłby być dobry fit – na pewno dodałby długo poszukiwaną już protekcję obręczy, a do tego pomógłby zastąpić na tablicach Jareda Sullingera. Minusem byłby oczywiście słaby rzut i pewne ryzyko, jakie niósłby za sobą do bostońskiej szatni wciąż dość nieobliczalny 27-latek. Brad Stevens ma już jednak w życiorysie rozwiązywanie trudnych spraw, więc Danny Ainge być może raz jeszcze zdecyduje się na taki ruch, który koniec końców mógłby bardzo się Celtom opłacić. Jesteście za tym, by starać się o Sandersa?

UPDATE: Jest też druga ankieta, tam również cztery zespoły, czyli Bucks, Lakers, Heat oraz Mavericks. Tymczasem w tej pierwszej z 38 procentami głosów wygrywają… Celtics.