Crowder: Durant nas spoliczkował

Jae Crowder nie przebiera w słowach, gdy jest zmuszony powiedzieć brutalną prawdę – nie inaczej było w czwartek, kiedy to podczas rozmowy z Tomem Westerholmem kilka razy miał bardzo mocne wypowiedzi, które odbiły się niemałym echem w koszykarskim światku. Urażony poczuł się na przykład… Marcin Gortat, bo Crowder wprost stwierdził, że Wizards byli złym miejscem dla Ala Horforda. Podkreślił, że Celtowie w poprzednim sezonie wygrali z drużyną ze stolicy USA wszystkie cztery mecze, co dla Gortata stało się chyba dodatkową motywacją. Ale po uszach dostało się też choćby drużynie Toronto Raptors, bo jak stwierdził 26-letni skrzydłowy – nie jest to zespół, którym C’s powinni się martwić.

Crowder był jednym z zawodników Celtics obecnych podczas spotkania z Kevinem Durantem. I jak większość czuł się całkiem pewnie zaraz po spotkaniu – na tyle pewnie, że po powrocie do domu powiedział swojej rodzinie, że ma dobre przeczucie i że jeśli KD rzeczywiście opuści Oklahomę to przeniesie się do Bostonu. Zdawał sobie jednak sprawę, że najbardziej prawdopodobne jest jego pozostanie w drużynie Thunder. Ale były MVP ligi zaszokował cały świat i 4 lipca ogłosił, że wybiera Golden State Warriors. Co na to Crowder?

„Byliśmy jedynym zespołem w NBA, który pokonał na wyjeździe zarówno Cleveland, jak i Golden State – jedynym zespołem w NBA, my, Boston Celtics. Powiedzieliśmy mu to, pokazaliśmy mu fragmenty z obu meczów i w zasadzie zaprezentowaliśmy mu nasze wytyczne na temat tego, jak bronić Stepha Curry’ego i Klaya Thompsona – pokazaliśmy więc w zasadzie cały nasz plan. I to bardzo mnie rozzłościło. Powiedzieliśmy mu je*ane wszystko, co robimy, aby z nimi wygrywać, a on do nich dołączył. Jasne, że to jest część procesu, ale nie myślałem, że tak się stanie. Po tym wszystkim rozmawiałem z Isaiahem i czułem trochę, że może jednak nie powinniśmy zdradzać mu wszystkiego, ale kto do ch*ja myślał, że on naprawdę wybierze Golden State? Tak w zasadzie to był to policzek od niego w naszą stronę.”

Crowder potwierdził także, że w lidze panuje takie przekonanie, iż Durant swoją decyzją postanowił iść na łatwiznę. Warriors z miejsca stali się „tymi złymi”, co wręcz zniesmacza większość graczy w lidze. 26-latek dodał, że choć oczywiście bardzo chce się zmierzyć z Warriors i ich pokonać, to jednak priorytetem jest drużyna Cleveland Cavaliers, czyli mistrzowie NBA oraz najlepsza ekipa Wschodu. To najpewniej z nimi trzeba będzie się zmierzyć w drodze do finału i to w tym miejscu dostało się Kanadyjczykom z Toronto.

Otóż do Crowdera dotarły głosy, że niektórzy już obstawiają, że Celtowie wygrają w przyszłym sezonie 59 spotkań. Jak sam zaznacza, to spora liczba, jednak najważniejszym celem dla bostońskiej drużyny jest awans poza pierwszą rundę fazy play-off – w ostatnich dwóch sezonach to właśnie tam Celtowie kończyli swój sezon. Zdaniem skrzydłowego Zielonych stać na awans do finałów konferencji, a Raptors „nie są zespołem, którego powinniśmy się obawiać”, bo to drużyna z Cleveland jest najlepszym zespołem na Wschodzie.

Pozyskany w grudniu 2014 roku zawodnik wypowiedział się także na temat Ala Horforda, podkreślając, że były podkoszowy Hawks idealnie pasuje do bostońskiego zespołu – tym bardziej, że jak sam powiedział mu na spotkaniu, w Bostonie chodzi tylko o wygrywanie, a Horford w zasadzie na każdym szczeblu swojej kariery odnosił sukcesy. I tu przy okazji Crowder wbił szpilkę w Wizards, przypominając wszystkim, że C’s wygrali z nimi cztery mecze w poprzednim sezonie, dodając wprost, że nikomu nie radziłby się tam przenosić.

Marcin Gortat zrobił sobie print screena:

Co by jednak nie mówić, zdaje się, że Celtowie naprawdę są w o wiele lepszej sytuacji niż Washington – ale o wiele większe są też teraz w Bostonie oczekiwania, bo przecież w zespole jest już nie tylko jeden all-star (Isaiah Thomas oczywiście), ale także kolejny w osobie Horforda, a do tego jeden z lepszych obrońców w lidze w osobie Avery’ego Bradleya oraz notujący progres z każdym sezonem właśnie Crowder. Jak zresztą sam powiedział, presja powoli rośnie, ale dzięki temu chce się ciężej pracować, a to się bardzo 26-latkowi podoba.