Tak jak było to wcześniej zapowiadane, Guerschon Yabusele poczeka na swój debiut w NBA jeszcze przynajmniej przez kilka miesięcy. Wybrany z szesnastym numerem tegorocznego draftu zawodnik podpisze jednoroczną umowę z chińską drużyną Shanghai Sharks, dzięki której zainkasuje około $1.5 miliona dolarów. Celtowie zachowują do niego prawa i kto wie, czy już wiosną 2017 roku Francuz nie zadebiutuje w NBA. Wszak sezon chińskiej CBA trwa maksymalnie do marca, kiedy to rozgrywane są finały (w play-offach występuje tylko osiem zespołów), podczas gdy sezon regularny kończy się nawet w lutym. 20-letni Yabusele będzie kolejnym już graczem z powiązaniami z NBA, który zagra w Chinach.
Wszyscy doskonale wiemy, że Stephon Marbury odnosił na azjatyckim lądzie nawet większe sukcesy niż na amerykańskich parkietach, a w ostatnich latach w CBA mieliśmy wręcz wysyp amerykańskich zawodników. Yabusele co prawda Amerykaninem nie jest, ale od czerwca jest zawodnikiem Celtics, więc możemy go pod tę kategorię podciągnąć. To do Chin zamiast do koledżu powędrował Emmanuel Mudiay, to także w Chinach swoje kariery próbują lub próbowali odbudować m.in. Michael Beasley czy… Jordan Crawford.
Tego ostatniego bardzo dobrze znamy z bostońskich parkietów, natomiast nie każdy chyba wie, że gracz znany na naszej stronie jako Dzwonnik z Notre Dame był w zeszłym sezonie CBA królem strzelców ze średnią punktową wynoszącą… 43.1 oczek na mecz. Ba, zdarzyło mu się nawet spotkanie, w którym zdobył 72 punkty. Ale liga chińska mimo takich ekscesów jest dość silna, a na pewno silniejsza niż druga liga francuska, gdzie po ostatnim sezonie spadła poprzednia drużyna Yabusele. No i pieniądze też nie są najmniejsze.
20-letni podkoszowy otrzyma około półtora miliona od Sharks, których wychowankiem i… właścicielem jest Yao Ming, a w składzie których jest m.in. AJ Price z kilkuletnią przeszłością w NBA, gdzie w latach 2009-2015 rozegrał 261 meczów. Rekiny w ostatnim sezonie nie awansowały jednak do fazy play-off i sezon skończyły już w lutym – jest więc jeszcze nadzieja dla tych, którzy chcą zobaczyć Yabusele w barwach C’s już w przyszłym sezonie, bowiem może się okazać, że Francuz wróci do Bostonu gdzieś w okolicach lutego czy marca.
Ruch ten pozwala Celtom zrobić sobie kolejne miejsce w składzie i zachować trochę pieniędzy – podobnie było w przypadku Ante Zizicia, który pozostał w Zagrzebiu. Zdaje się jednak, że w Bostonie cały czas jest mały niedobór pod koszem, ale z drugiej strony Danny Ainge zapowiadał, że podpisanie kontraktu z Alem Horfordem to jeszcze nie koniec działań Celtów tego lata. Na ten moment w składzie bostońskiej drużyny jest 13 graczy z gwarantowanymi kontraktami – wciąż niepewna jest przyszłość Tylera Zellera oraz Johna Hollanda.
p.s. a już niedługo i tak podsumujemy zaskakująco dobrą grę Yabusele (i innych) w lidze letniej.