Nowe zapowiedzi progu salary cap

NBA poinformowała w czwartek wszystkie kluby, że projekcja progu salary cap na przyszły sezon wyniesie $102 miliony dolarów, a nie $107 milionów, tak jak to wcześniej było zapowiadane. Czy jest to dobra informacja dla Celtów? Zdaje się, że mimo wszystko tak, bo w Bostonie i tak jest na tyle elastyczna sytuacja finansowa, że nawet $5-milionowa obniżka nie powinna być problemem dla Danny’ego Ainge’a. Może być to za to kłopot dla kilku innych drużyn, które tego lata mocno zaszalały na rynku wolnych agentów – dość powiedzieć, że Timo Mozgov dostanie rocznie od Los Angeles Lakers więcej (i to o dwa miliony!), niż Avery Bradley i Isaiah Thomas dostaną od Celtów łącznie w przyszłym sezonie.

Te dodatkowe pięć milionów dolarów w salary cap to mogła być spora zachęta dla klubów, aby tego lata wydać więcej i więcej – a przecież sumy na wolnych agentów przekroczyły w ostatnich dniach naprawdę grube pieniądze. Tym bardziej, że mówiło się, iż próg salary cap za rok może wynieść nawet w okolicach $110 milionów dolarów. Oczywiście może się to jeszcze zmienić, natomiast te prognozy działają na korzyść Celtów, którzy tak czy siak pozostają w bardzo dobrej sytuacji i to nawet „pomimo” pozyskania Ala Horforda.

Horford ma w piątek oficjalnie podpisać 4-letni kontrakt o maksymalnej wartości $113 milionów dolarów, jednak przy ciągle wzrastającym progu salary cap ta umowa będzie wygląać naprawdę nieźle – a już w ogóle, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Horford ma za sobą dziewięć lat gry w NBA, a więc za rok jego maksymalna umowa byłaby zdecydowanie większa, gdyż Al klasyfikowałby się na tego najwyższego „maksa”. Tymczasem teraz był ostatni dzwonek dla Celtów, by jeszcze w rozsądnej cenie pozyskać klasowego podkoszowego.

To się udało, tak samo jak w poprzednich offseasonach udało się podpisać bardzo przyjazne kontrakty z Averym Bradleyem i Jae Crowderem. Ten ostatni ma umowę z Celtics aż do 2020 roku i w żadnym z kolejnych sezonów nie zarobi więcej niż $8 milionów, dzięki czemu można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych umów w lidze pod względem wartości płacy do wartości, jaką wnosi zawodnik na parkiet. Na bardzo fajnym, regresywnym przecież kontrakcie, gra także Isaiah Thomas pozyskany w 2015 roku.

Umowy Thomasa i Bradleya kończą się jednak już całkiem niedługo, czyli w offseasonie 2018 roku i GM Celtów na pewno ma to na uwadze, bo przecież ani jeden, ani drugi na pewno nie będą dalej chcieli grać za przysłowiowe orzeszki. Dlatego też jakiekolwiek ruchy Ainge’a jeszcze teraz, ale też przed przyszłorocznym trade deadline i w trakcie przyszłorocznego offseasonu najpewniej zdecydują o tym, w jakim kierunku pójdą Celtowie w kolejnych latach. Ale w razie co powinno dać się zrobić miejsce na kolejny kontrakt maksymalny za rok.

p.s. a małe podsumowanie dotychczasowych ruchów C’s w tegorocznym offseasonie oraz zapowiedź tego, co dalej i jak te ruchy wpływają na przyszłość bostońskiego zespołu już niedługo na stronie.