To był szalony finisz, ale koniec końców Al Horford podpisze kontrakt z Boston Celtics! Poinformował o tym… on sam, gdy na kilka minut po informacji od Adriana Wojnarowskiego, że nadzieje w Bostonie i w Waszyngtonie gwałtownie spadły, Horford już ze zmienionym zdjęciem profilowym (logo Celtics) napisał po prostu “Celtic Pride”, dodał do tego kilka wykrzykników i chyba nie bez powodu 18 koniczynek. Celtowie zaoferowali mu 4-letni kontrakt, dzięki któremu zarobi $113 miliony dolarów, czyli kwotę maksymalną, jaką mógł otrzymać poza Atlantą – oznacza to, że Horford odrzucił ponad $20 milionów więcej, jakie w swojej ostatecznej ofercie przedstawili mu Hawks. Witamy w Bostonie!
Do ostatnich minut nie widzieliśmy, co się tak właściwie stanie. Celtics po spotkaniu z Horfordem byli dobrej myśli, on sam nie był ponoć przekonany do Dwighta Howarda. Ale potem Hawks wrócili do gry, bardzo aktywnie rozmawiali o transferze Paula Millsapa i polepszali swoje propozycje dla Horforda. Ostatecznie jednak ten wybrał Boston, kończąc tym samym trwającą długi czas narrację, że żaden wolny agent z najwyższej półki nigdy nie zdecydował się na Celtics. No i mamy też w końcu zapowiadane fajerwerki.
Ale to oczywiście nie koniec naszych nadziei, bo spotkanie Celtów z Durantem ponoć jeszcze trwało, gdy Horford ogłaszał swoją decyzję. W serii tweetów Wojnarowski doniósł, że KD rekrutował Horforda do Oklahomy, co chyba ostatecznie potwierdziło, że Al jest na “liście Duranta”. Thunder chcieli nawet jak najszybciej pozyskać Horforda i następnie namówić Duranta, by odwołał swoje rozmowy z innymi klubami, ale 30-letni środkowy nie był zainteresowany przejściem do zespołu, który ma całkiem niepewną przyszłość.
Czy jest szansa na KD? Ona po podpisaniu Horforda najprawdopodobniej nawet wzrosła. Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że Celtowie wykorzystali na byłego już gracza Hawks jedynie cap space, a więc nie musieli oddawać ani żadnego swojego zawodnika, ani też żadnego wyboru w drafcie. No i cały czas mają przecież możliwość zrobienia sobie miejsca w salary cap na drugi maksymalny kontrakt, właśnie dla Duranta – zostawiając przy tym swój obecny trzon i arsenał wyborów w drafcie. Danny Ainge, proszę Państwa.
Już sam Horford to duże wzmocnienie dla bostońskiego zespołu, tym bardziej, że największe braki Celtowie mają właśnie pod koszem. 30-latek to po prostu definicja efektywności, czyli bardzo solidny zawodnik na obie strony parkietu. Dobrze zbiera, jest pewną opcją w ataku, poszerzył swój zasięg i potrafi trafić zza łuku, a do tego jest przecież solidnym defenderem. Bardzo ciekawy jest fakt, że przeszedł do zespołu, który jeszcze kilka miesięcy temu został wyeliminowany przez niego samego w fazie play-off. Raz jeszcze: witamy, Al!