Stevens i Ainge na dłużej z C’s

Boston Celtics ogłosili dość niespodziewanie, że przedłużyli kontrakty z trenerem Bradem Stevensem oraz Dannym Ainge’em. Sam fakt nie jest zaskoczeniem, natomiast zaskakujące jest chociażby to, że kontrakt Stevensa podpisany w 2013 roku początkowo miał kończyć się dopiero za… trzy lata. Na ten moment nie wiadomo, na jak długo te umowy zostały przedłużone, ale można się spodziewać, że na długo. Dość powiedzieć, że wielu bostońskich fanów nie miałoby nic przeciwko, gdyby Stevens dostał dożywotni kontrakt w Bostonie. Przedłużenie kontraktu w trzecim roku 6-letniej umowy pokazuje więc, jak bardzo cenią sobie wciąż ledwie 39-letniego coacha w Beantown.

Gdy Danny Ainge wyciągał Stevensa z NCAA w czerwcu 2013 roku to wielu było bardzo sceptycznych. Wszak w przeszłości przenosiny z parkietów akademickich na parkiety zawodowe bywały bardzo trudne w przypadku trenerów i ze wszystkich klubów w NBA akurat Celtics sporo o tym wiedzieli. Ale młodziutki Stevens zaskoczył, dostosował się do sytuacji panującej w lidze i ma za sobą pierwszy zwycięski sezon regularny w karierze, nadrabiając swój bilans wygranych i porażek, który był mocno na minusie po jego pierwszym sezonie.

Ale wtedy drużyna rozpoczęła pierwszy rok przebudowy, przecież sezon później było lepiej i w tym ubiegłym znów był progres. Duża w tym jest też zasługa Danny’ego Ainge’a, który raz jeszcze udowodnił swoje ponadprzeciętne umiejętności menadżerskie. Nic więc dziwnego, że Wyc Grousbeck – jeden z właścicieli Celtics – wprost przyznał, że decyzja o przedłużeniu kontraktów zarówno Stevensa, jak i Ainge’a, była podjęta bez zastanowienia i z wielką łatwością. W oświadczeniu z oficjalnej strony klubu możemy przeczytać:

„Jednym z najważniejszych zadań właścicieli jest znalezienie odpowiednich ludzi zajmujących się organizacją od strony koszykówki. Wierzymy, że takich właśnie znaleźliśmy w osobach Danny’ego i Brada. W momencie kiedy znajdziesz swoich ludzi to musisz wspierać ich wysiłki i stworzyć takie warunki pracy, które pozwolą im i zespołowi osiągnąć sukces. Jeśli masz to wszystko to temat przedłużenia umów staje się tematem bardzo łatwym, ponieważ wszyscy chcą wspólnie iść dalej.”

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Ainge piastuje urząd generalnego menedżera nieprzerwanie od 2003 roku, mając całkowite wsparcie i zaufanie ze strony właścicieli. Wszyscy zdają sobie sprawę, jaki jest cel i że nie jest łatwo go osiągnąć. Grousbeck jest więc pierwszym, który przypomni, że nie byłoby mistrzostwa w 2008 roku, gdyby nie działania Ainge’a, dodając przy okazji, że to także Danny był tym, który polecił zatrudnienie Stevensa i ten ruch także przynosi na razie same profity. Nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej.

Sam Stevens przyznał, że zarówno on, jak i jego rodzina poczuli się bardzo podekscytowani faktem, że właściciele wyszli z propozycją przedłużenia umowy. Dodał oczywiście, że wielkim zaszczytem jest być częścią bostońskiej organizacji i zapewnił, że nie ustanie w wysiłkach i pogoni za banerem numer osiemnaście. Ainge potwierdził natomiast, że mimo swojego dużego doświadczenia wciąż wiele uczy się od Stevensa i jego sztabu, a na koniec zapowiedział, że nie może się już doczekać nowego rozdziału w historii Boston Celtics.

p.s. od zakończenia sezonu Celtowie ogłosili plany na budowę nowej placówki treningowej oraz przedłużenie kontraktów z trenerem i generalnym menedżerem (o detalach tych umów poinformujemy w tym wpisie zaraz po tym, jak zostaną one upublicznione). Zdaje się, że jest to całkiem solidna podstawa, by mieć czym zachęcać wolnych agentów, gdy już za dokładnie miesiąc rozpocznie się szaleństwo na rynku wolnych agentów.

UPDATE: Panowie nie chcieli zdradzić szczegółów umowy, ale Steve Bulpett zdołał gdzieś tam się dowiedzieć, że przedłużenie w przypadku Brada to najprawdopodobniej kolejne trzy lata, a to oznacza, że C’s mają Stevensa pod kontraktem aż do 2022 roku.