Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to miesiące na pewno ciekawe, bo Celtics wygrali aż 48 meczów w sezonie regularnym i ostatecznie awansowali do fazy play-off z niezłego, piątego miejsca w Konferencji Wschodniej. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny Jared Sullinger, który rozgrywał już czwarty sezon w bostońskich barwach, walcząc przy okazji o swój nowy kontrakt.
PRZED SEZONEM:
Oczekiwania jak co roku były te same: mniejsza waga i postęp w grze. Sully w sezonie 2014/15 cały czas miał spore problemy wagowe, a co za tym idzie także problemy z kondycją. Szalę goryczy przelała kontuzja nogi, bo podkoszowy miał przez nią stracić kilka miesięcy gry i początkowo mówiło się, że to dla niego koniec sezonu. Ale ten niespodziewanie wrócił i choćby w tym ostatnim meczu serii przeciwko Cavaliers wyglądał naprawdę dobrze. Nic więc dziwnego, że rozbudził nadzieje kibiców, tym bardziej, że była szansa na przedłużenie kontraktu jeszcze przed startem sezonu. Do tego nie doszło i to była już pierwsza oznaka, iż Celtowie wolą zachować trochę dystansu. Z drugiej strony, takie działanie spowodowało, że Sullinger miał przed sobą kilka miesięcy, w trakcie których mógł jak najlepiej się zaprezentować i powalczyć o nowy kontrakt.
SEZON REGULARNY:
Ale do tego też nie doszło. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Sully po raz kolejny tych oczekiwań nie spełnił. Waga się nie zmniejszyła i choć trzeba przyznać, że było znacznie lepiej pod względem kondycji to jednak koniec końców średnia minut Sully’ego spadła o cztery minuty w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów – i pomimo tego, że opuścił ledwie jeden mecz to i tak nie zdołał pobić rekordu minut ze swojego drugiego sezonu w NBA. Podkoszowy kolejny już raz był świetny na deskach i tego nikt mu nie ujmuje, bo Sullinger to rzeczywiście jeden z lepiej zbierających graczy w lidze, tym bardziej przy swoim wzroście (około 206 centymetrów to przecież nie jest wcale aż tak dużo jak na gracza podkoszowego). Pobił nawet rekord kariery pod względem średniej zbiórek i per36 było to znakomite 12.7 zebranych piłek na mecz. Spadła jednak średnia punktów, Jared po raz pierwszy w karierze zszedł też poniżej 70-procentową skuteczność z wolnych. Trójka? Lepiej nie mówić – tych prób nie było może aż tak dużo jak sezon wcześniej (teraz oddał o 79 prób zza łuku niż w sezonie 2014/15, mimo że wtedy zagrał w 33 meczach mniej), ale skuteczność cały czas nie przekroczyła 30 procent i ten projekt można już chyba… porzucić. Tym bardziej, że te trójki w połączeniu ze słabszą dyspozycją na linii rzutów wolnych spowodowały duży spadek efektywności Sully’ego w ataku. Jednym zdaniem: mogło i powinno być lepiej, choć tragedii też nie było.
PLAYOFFS:
Ta pojawiła się dopiero w fazie play-off, w której to Sullinger zaprezentował się po prostu fatalnie. Zły matchup, słaba postawa, bardzo negatywny wpływ na grę. Sully nie zostawił dobrego wrażenia, w sześciu meczach spędzał na parkiecie przeciętnie ledwie 13 minut i trafił tylko 29 procent swoich rzutów za dwa punkty. Tragedia.
OCENA: 3-
Wielki minus za fazę play-off, natomiast dostateczny za dość solidny sezon regularny, choć nasze oczekiwania były znacznie większe – tym bardziej, że Sully ma taki potencjał, że w tym ubiegłym sezonie mógłby ze spokojem pukać do składu Wschodu na All-Star Game. Mógłby, gdyby tylko od dnia numer jeden w NBA bardziej się starał.
CO DALEJ?
Celtowie mogą (i zapewne to zrobią) złożyć mu ofertę kwalifikacyjną, dzięki czemu Sully wejdzie na rynek wolnych agentów w lipcu jako zastrzeżony wolny agent i Ainge będzie miał prawo wyrównać każdą ofertę (a gdyby potrzebował uwolnić trochę środków to może w odpowiednim czasie ofertę kwalifikacyjną wycofać) . Ale nie będzie wyrównywał za wszelką cenę, bo 24-latek w ciągu ostatnich trzech sezonów pokazał więcej negatywów niż pozytywów. Na pewno znajdą się zainteresowani, bo specjalista od zbiórek zawsze się przyda, jednak wielka szkoda, że na ten moment Jared jest dokładnie tym – specjalistą od zbiórek. Oczywiście, cały czas ma ten wielki potencjał, ale tu potrzeba, żeby się chciało, a przecież sam Danny Ainge wielokrotnie krytykował publicznie swojego wychowanka, próbując wywrzeć w nim trochę motywacji do cięższej pracy nad sobą. Nie udało się i wiele wskazuje na to, że widzieliśmy już ostatni mecz Sully’ego w barwach C’s, choć oczywiście nie można jeszcze tak do końca wykluczać jego powrotu.