Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to miesiące na pewno ciekawe, bo Celtics wygrali aż 48 meczów w sezonie regularnym i ostatecznie awansowali do fazy play-off z niezłego, piątego miejsca w Konferencji Wschodniej. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny w kolejce czeka już Jonas Jerebko, który podobnie jak Crowder zaliczył pierwszy pełen sezon w barwach C’s.
PRZED SEZONEM:
Jonas Jerebko swoją niezłą grą w tych kilku miesiącach po trade deadline wywalczył sobie równie niezły kontrakt od Danny’ego Ainge’a. Ten zaproponował my $10 milionów za dwa lata gry i choć wydawało się, że jest to odrobina za dużo jak na Szweda to jednak Ainge zastrzegł sobie, że drugi rok tej umowy będzie niegwarantowany. Ale tak po prawdzie to przecież Jerebko bardzo dobrze odnalazł się w Bostonie, gdzie został przetransferowany w zamiana za Tayshauna Prince’a i był nawet najlepiej rzucającym zza łuku zawodnikiem, który wnosił też do gry mnóstwo energii i bardzo dobrze spisywał się na tablicach. Czego chcieć więcej od takiego role-playera?
SEZON REGULARNY:
Ainge’owi nie udało się latem sprowadzić solidnego zmiennika dla Jae Crowdera, więc Brad Stevens eksperymentował z różnymi ustawieniami. Ale gdy kontuzji kolana doznał Marcus Smart to dość niespodziewanie właśnie na Jerebko spadła odpowiedzialność za wypełnienie roli rezerwowego niskiego skrzydłowego. Sęk w tym, że ta pozycja kompletnie nie odpowiadała szwedzkiemu zawodnikowi i nic dziwnego, że w tamtym okresie wielu fanów C’s wyzywało i klęło na sympatycznego gracza. Stevens wymagał od Jerebko gry na takiej pozycji, na której ten kompletnie się nie odnajdywał. Pomysł ten został później porzucony, ale koniec końców zaważył na tym, że sezon regularny był w wykonaniu Jonasa gorszy od tego poprzedniego. Spadła też jego średnia minut (o ponad trzy na mecz), poleciały więc też statystyki, ale koniec końców Jerebko był przydatnym role-playerem i w całym sezonie regularnym opuścił zaledwie cztery spotkania. Warto dodać, że z podstawowej rotacji tylko Kelly Olynyk miał lepszy wynik ratingu defensywnego, a sam Jerebko znów zahaczył o 40-procentową skuteczność trójek.
PLAYOFFS:
Ale swoją prawdziwą wartość udowodnił dopiero w fazie play-off, kiedy osłabieni kontuzjami Celtics zwrócili się do niego o pomoc, a Stevens po dwóch meczach w Atlancie przesunął go do pierwszej piątki. Jerebko odpowiedział średnimi na poziomie double-double, świetną energią i zastrzykiem punktów zza łuku. Największe wrażenie zrobił chyba mecz numer trzy, w którym to Szwed otworzył wynik efektowną dobitką, a potem miał jeszcze kilka wielkich akcji. W sześciu meczach grał średnio 12 minut więcej niż w sezonie regularnym, notując 9.2 punktów oraz 6.8 zbiórek mocno przekraczające jego średnie z całej kariery.
OCENA: 3+
To nie był udany sezon regularny w jego wykonaniu, ale zakończył rozgrywki w bardzo dobrym stylu, mocno akcentując swoją wartość w fazie play-off i stąd ten plusik.
CO DALEJ?
Jerebko to kolejny zawodnik, który nie może być pewny swojej przyszłości w Bostonie. Tak jak już wspominałem, jego kontrakt na przyszły sezon nie jest gwarantowany, a więc może posłużyć generalnemu menedżerowi Celtics jako całkiem przydatna rzecz w ewentualnych próbach wymian jako $5 milionów dolarów, które inny klub mógłby natychmiastowo uwolnić, zwalniając Szweda. Trzeba by to jednak zrobić do 3 lipca, bo taki jest deadline przy tej umowie – po tej dacie Jerebko może być pewny kolejnych $5 milionów w kieszeni. Po tym co pokazał w playoffach można się jednak spodziewać, że gdziekolwiek w przyszłym sezonie by nie zagrał to cały czas będzie dostarczał mnóstwo pozytywnej energii za każdym razem, gdy pojawi się na parkiecie.