Mannix: C’s będą czarnym koniem

Nie ustaje karuzela w związku z wolną agenturą Kevina Duranta, który już tego lata będzie mógł zmienić klub. Boston Celtics z każdym miesiącem zyskują coraz więcej w oczach ekspertów, bo ci jeszcze kilkanaście miesięcy temu widzieli Boston jak odległą opcję dla Durnata, podczas gdy teraz coraz częściej mówi się o Celtics jak o „czarnym koniu” w tym wyścigu – takiego sformułowania użył np. Chris Mannix. Dziennikarz związany z bostońskim środowiskiem, ale też piszący dla portalu The Vertical (czyli tego, którego ojcem jest Adrian Wojnarowski) pozytywnie wypowiedział się o szansach Danny’ego Ainge’a w artykule, który pojawił się przy okazji zatrudnienia Scotta Brooksa w Waszyngtonie.

Mannix zaznacza w tymże artykule, że fani Wizards nie powinni przyzwyczajać się do pomysłu, jakoby Brooks miał być głównym czynnikiem, dla którego Kevin Durant w D.C. to możliwy scenariusz. Mannix idzie dalej, mówiąc wprost, że 27-latek nie przejdzie do Wizards, także dlatego, że nie jest zainteresowany powrotem do domu i grą w „swoim” mieście, a jego jedyna wizyta w Waszyngtonie w tym sezonie miała być podobno „stresująca” z powodu wszystkich fałszywych przyjaciół, którzy nagle przypomnieli sobie o Durancie.

Ten w ostatnich latach mocno zawęził krąg zaufanych osób, dlatego też perspektywa gry w Waszyngtonie jest dla niego niezbyt przyjemna. Wszystko wskazuje na to, że były MVP będzie musiał wybierać z innych opcji i tu Mannix wymienia m.in. Golden State Warriors czy San Antonio Spurs, ale także Celtics:

„’The Summer Of Durant’ będzie szalone, tym bardziej, że Durant już nie może się doczekać, by inne zespoły go ugościły i pokazały, jak działają. Golden State będą się liczyć, tak samo San Antonio, podczas gdy Boston zdaje się wyrastać na czarnego konia jako zespół z Konferencji Wschodniej, która mogłaby być alternatywą dla Duranta, jeśli ten nie ma już ochoty przepychać się w trudnych playoffach w Konferencji Zachodniej.”

To kolejny już raz, kiedy Celtowie wymieniani są właśnie jako jeden z kandydatów do pozyskania Duranta i trudno oprzeć się wrażeniu, że mogą wystawić naprawdę mocne argumenty na ewentualnym spotkaniu ze skrzydłowym, który chce podobnego traktowania jak LeBron James w 2010 roku (byleby w inny sposób ogłosił swoją decyzję). Tego typu informacje powodują, że kibice Celtics z coraz większymi wypiekami na twarzy wyczekują lata, które zapowiada się ekscytująco ze względu na wolną agenturę, ale także czerwcowy draft.