Przed nami ostatni już mecz sezonu regularnego. Trudno w to uwierzyć, ale Boston Celtics mają za sobą 81. rozegranych spotkań. Mimo to, w tabeli Konferencji Wschodniej o wszystkim zadecydują ostatnie starcia sezonu, które rozstrzygną o kolejności na miejscach 3-6. Celtowie nie mają już szans, aby zająć trzecią lokatę, ale cały czas mogą rozpocząć fazę play-off w Bostonie, co jednak nie zależy już tylko od nich. Tych scenariuszy jest wiele i choć Brada Stevensa zupełnie to nie interesuje – gdy jeden z członków sztabu przyniósł mu wszystkie możliwe rozwiązania to ten kazał mu je po prostu wyrzucić – to jednak z pewnością jest to ciekawe dla samych kibiców, którzy do ostatnich chwil będą żyli w niepewności.
W niepewności, co do tego, z kim Celtics zagrają w pierwszej rundzie i gdzie ją rozpoczną. Na ten moment są na piątym miejscu, z takim samym bilansem jak Charlotte Hornets (47-34) oraz jednym meczem straty do Atlanta Hawks i Miami Heat (48-33). Celtowie zagrają z Heat, Hawks jadą do Waszyngtonu, a Szerszenie zmierzą się z Magic. Jest więc szansa, że wszystkie te cztery drużyny zakończą sezon z takim samym bilansem – wtedy na trzecim miejscu byliby Heat, potem Hawks, następnie Celtics i na szóstym miejscu Hornets.
To jest scenariusz najbardziej szalony, ale wciąż możliwy do spełnienia. To teraz spójrzmy na scenariusze, które zadowoliłyby przynajmniej część bostońskich fanów – bo wśród nich utworzyły się dwie grupy, które naciskają na konkretne rozwiązania. Dla pierwszej najważniejsze jest rozpocząć playoffy u siebie, czyli zakończyć sezon na czwartym miejscu, a dla drugiej nieważna jest przewaga parkietu, lecz raczej perspektywa rywali. Sęk w tym, że w obu przypadkach trzeba jeszcze liczyć na korzystne rezultaty w innych spotkaniach.
I tak, spójrzmy na to w ten sposób – który seed dla C’s i co się musi stać:
- 4. lokata – wygrana Celtics i wygrana Hawks,
- 5. lokata – przegrana Celtics i przegrana Hornets LUB wygrana Celtics i przegrana Hawks,
- 6. lokata – przegrana Celtics i wygrana Hornets.
Jeśli więc Celtowie chcą mieć przewagę parkietu w pierwszej rundzie to muszą wygrać z Heat i liczyć, że Hawks nie potkną się w D.C. Ale lokata numer cztery oznacza, że ekipa Brada Stevens będzie w tej samej części drabinki, co Cleveland Cavaliers. Alternatywą jest więc spadek na szóste miejsce, czyli przegrana z Heat przy jednoczesnym zwycięstwie Hornets w Orlando. Wtedy nie ma znaczenia, jaki wynik padnie w Waszyngtonie, bowiem Heat nawet przy takim samym bilansie jak Hawks mają lepszy bilans bezpośrednich meczów.
Najgorzej byłoby chyba skończyć sezon na piątym miejscu, czyli takim, które ani nie daje przewagi parkietu w pierwszej rundzie, ani nie sprawia, że C’s mogliby ewentualnie ominąć Cavs w drugiej rundzie. Ale trzeba przy tym powiedzieć, że może jednak Celtowie nie są na tyle silną drużyną, aby mieć ten swego rodzaju “komfort” – z takiego założenia wychodzi Stevens, który oczekuje przede wszystkim, że jego zespół w tym ostatnim starciu w sezonie regularnym odpowie dobrą grą i zaprezentuje się lepiej niż w dwóch poprzednich meczach.
Zawodnicy Celtics zgodnie powtarzają, że przewaga parkietu to ważna rzecz i że chcieliby rozpocząć postseason u siebie. Ale zgodnie zaznaczają też, że jej brak to nie jest koniec świata, a Isaiah Thomas wprost mówi, że jego zdaniem ta przewaga parkietu nie jest Zielonym potrzebna. Bo w ostatecznym rozrachunku i tak trzeba wygrać cztery mecze w jednej serii. Niemniej jednak, wiele fanów C’s na pewno z wypiekami na twarzy będzie śledzić środowe spotkania – no i pytanie: jaki scenariusz jest według Was najlepszym dla Celtów?
