Zwycięstwem nad Los Angeles Lakers w ostatnim meczu na przeciw Kobe’ego Bryanta, Boston Celtics zapewnili sobie awans do tegorocznej fazy play-off, przesuwając się na czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej. Na nic zdał się podróżujący w czasie Kobe, który w swoim ostatnim starciu przeciwko Bostończykom wyglądał momentami jak najlepsza wersja siebie i zdobył koniec końców aż 34 punkty. I tak jak w grudniu w Bostonie to jego wielka trójka pozwoliła Lakers uciec z bezpieczną przewagą, tak teraz jego niecelny rzut nie pozwolił gospodarzom zbliżyć się do Celtów, którzy ostatecznie wygrali 107-100. Stracili też jednak – na razie nie wiadomo, czy i na ile – Evana Turnera, który w końcówce otrzymał cios w oko.
Isaiah Thomas robił do przerwy, co chciał. Jordan Clarkson został na każdej zasłonie, nawet na takiej, kiedy Jared Sullinger po prostu wysuwał swój tyłek. Isaiah sporo grał bez piłki, świetnie wchodził pod kosz, Hibbert był za wolny z dojściem. Nic dziwnego, że Celtowie bardzo dobrze wystartowali (7/10 FG, 20 punktów po sześciu minutach gry), a gdy w drugiej kwarcie Thomas wrzucił kolejny bieg to w ledwie kilka minut zrobiło się 57-40. I mogłoby się wydawać, że Bostończycy mają ten mecz pod kontrolą. Ale niestety nie mieli.
Celtowie tak dobrze w drugiej kwarcie już nie rzucali (zaczęli od 2/12 z gry, zanim sterów nie przejął Isaiah), ale wykorzystali też pięć strat Lakers i prowadzili 13-0 pod względem szybkich ataków, grając swój ulubiony basket. Całkiem nieźle grał Kobe (18 punktów do przerwy), jednak to leniwa obrona Celtics na przełomie drugiej i trzeciej kwarty spowodowała, że gospodarze zrobili run 19-2, doprowadzili do remisu, a potem nawet wyszli na prowadzenie. Dobrze, że znów pojawił się Pan Czwarta Kwarta, jak powinniśmy nazywać Evana Turnera.
W drugim meczu z rzędu Turner popisał się bowiem kluczowymi zagraniami w ostatniej odsłonie, kiedy był jedną z niewielu odpowiedzi na goniących Lakers. Thomas po 21 punktach w pierwszej połowie w drugiej miał tylko pięć, kończąc ledwie jedno wejście na kosz, bo w drugiej połowie znacznie bliżej był i znacznie lepiej reagował Hibbert, który dobrze kontestował wjazdy Thomasa. Bardzo ważne punkty zdobył też w końcówce Marcus Smart, trafiając zza łuku, a choć Lakers jeszcze gonili to po niecelnej trójce Bryanta było już po meczu.
C’s z bilansem 3-2 po tym tripie i 3. seed cały czas w ich zasięgu. Drugi rok z rzędu w playoffs! Szybka ta przebudowa. #stevens #ainge #IT
— Tomek Kordylewski (@Timi_093) 4 kwietnia 2016
Thomas na 26 punktów, 22 punkty z 18 rzutów, ale też cztery asysty i pięć przechwytów od Crowdera. 17 oczek i kolejna trójka od Turnera, niezłe wsparcie od Tylera Zellera i bardzo dobra zmiana Terry’ego Roziera (sześć punktów, siedem zbiórek, trzy asysty). Z powodów osobistych nie zagrał Avery Bradley. Trudno sobie wyobrazić, że nie będzie więcej pojedynków Kobe’ego z Celtami. Po meczu człowiek od sprzętu Celtics cały przykryty był butami, gdy niósł podarunki dla bostońskich zawodników od 37-letniej gwiazdy Los Angeles Lakers.