Coty Clarke nie dostanie trzeciego kontraktu od Boston Celtics, dzięki któremu pozostałby w drużynie do końca sezonu. Poinformował o tym Adam Himmelsbach z Boston Globe, według którego jest szansa, że Clarke wróci jeszcze do składu bostońskiego klubu pod koniec sezonu, ale teraz Danny Ainge i spółka wolą mieć jeszcze miejsce w składzie, w razie gdyby przed startem playoffs przydarzyła się jakaś kontuzja. Gdyby bowiem Celtowie chcieli zatrzymać Clarke’a to musieliby mu zaoferować kontrakt do końca trwających rozgrywek – tego wymagają reguły ligi, gdy przestanie obowiązywać druga 10-dniowa umowa. 23-letni skrzydłowy zdołał rozegrać w barwach Celtics zaledwie trzy spotkania.
W trakcie tych trzech spotkań tylko raz zagrał znaczące minuty, kiedy wszedł na parkiet w drugiej kwarcie przegranego meczu z Indiana Pacers. Trafił wtedy jedną z dwóch trójek – drugą udało mu się trafić w starciu z Toronto Raptors, kiedy jednak wynik był już rozstrzygnięty. Wyszedł też na parę sekund w pojedynku z Oklahoma City Thunder, aby wyrzucić piłkę z autu. Nie wywalczył sobie miejsca w rotacji, mimo kontuzji Jae Crowdera oraz Jonasa Jerebko, a teraz wróci do D-League, gdzie będzie kontynuował grę dla Maine Red Claws.
Celtowie z kolei pozostaną z jednym miejscem w składzie, a gdy do gry wróci Crowder to Brad Stevens będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników – jeśli oczywiście po drodze nie zdarzy się inna kontuzja. Warto pamiętać o tym, że Ainge w ewentualnych poszukiwaniach ostatecznego uzupełnienia składu musiałby skupić się na graczach z D-League lub też powracających do USA z zagranicy, bowiem zawodnicy zwolnieni przez kluby NBA po 1 marca (np. Rasual Butler czy Gary Neal) nie mogą zagrać dla innej drużyny w fazie play-off.