Czarna seria trwa

Na nic zdały się bardzo dobre występy indywidualne Coty’ego Clarke’a i Jamesa Younga, którzy w obliczu powrotu do zdrowia Jonasa Jerebko i Kelly’ego Olynyka zostali odesłani przez Brada Stevensa do gry w D-League. Ekipa Maine Red Claws zanotowała czwartą porażkę z rzędu, tym razem przegrywając 111-137 z Rio Grande Valley Vipers, która od 2Q udzielała podopiecznym Scotta Morrisona bolesnej lekcji koszykówki. Tuż przed fazą Playoffs afiliację Boston Celtics dopadł poważny kryzys. Po środowym meczu do poprawy jest wszystko, a niestety czasu nie ma za wiele, ponieważ do końca regular season pozostały już tylko trzy spotkania, w dodatku z trudnymi rywalami.

BOXSCORE

Pierwsza kwarta napawała optymizmem i dawała uzasadnioną nadzieję na wywiezienie zwycięstwa z State Farm Arena w Higaldo. Red Claws grali naprawdę ciekawy basket, płynnie rozgrywając piłkę na obwodzie, skutecznie wykorzystując grę jeden na jeden w pomalowanym, a przede wszystkim sprawnie poruszając się pod własnym koszem. Niestety, były to miłe złego początki. Mocne otwarcie gospodarzy 2Q, wygranej ostatecznie w rozmiarze 44-26, zapowiadało nadchodzącą katastrofę. Afiliacja Houston Rockets runem 15-5 osiągnęła dwucyfrową przewagę, która do końca spotkania systematycznie była powiększana, a w połowie ostatniej kwarty osiągnęła nawet poziom +32. Podopieczni Morrisona próbowali rozpaczliwie ratować się rzutami z dystansu i choć trafili czternaście razy, to jednak potrzebowali na to aż czterdziestu trzech prób.

Gospodarze byli lepsi od Red Claws w każdym aspekcie sztuki koszykarskiej. Na potwierdzenie liczby: 57,3% do 45,5% z gry, 34,4% do 32,6% zza łuku, 76,2% do 60,7% z linii osobistych, 49 do 37 w walce na tablicach, 32 do 23 w asystach, 11 do 7 w przechwytach, a co najistotniejsze, miejscowi zdobyli aż 84 punkty spod kosza i skutecznie wykończyli wszystkie piętnaście kontraktów, które dały im kolejne 34 punkty. Przytoczone statystyki mówią chyba same za siebie i dobitnie prezentują różnicę, jaka dzieliła wczoraj MRC i Vipers.

Cieszy bardzo dobry występ Coty’ego Clarke’a, który, w mojej ocenie, po przyzwoitym epizodzie w pierwszej drużynie, grał wczoraj na równym poziomie i w każdej z czterech kwart dawał drużynie dużo dobrego. Ostatecznie zakończył spotkanie z team-high w postaci 22 pts przy skuteczności 8/14 FG, dodając do tego 7 reb i 6 ast. Warto zobaczyć highlights jego wczorajszej gry.

Wreszcie dobrze w ofensywie zaprezentował się James Young, który w ostatnich tygodniach wyróżniał się wyłącznie dobrą postawą w defensywie. Zdobyte przez niego 21 pts przy 7/14 FG, w tym 4/8 3P FG, są dobrym prognostykiem przed Playoffs zarówno dla Celtics, jak i Red Claws. Zupełnie inaczej prezentuje się aktualna sytuacja Corey’a Waldena, który zmaga się z rzeczywistym kryzysem formy. To już piąty kolejny mecz, w którym 23-latek zagrał na bardzo słabym poziomie, tym razem gromadząc marne 7 pts, 3/11 FG, 1/6 3P FG, 3 reb, 3 ast w dwadzieścia sześć minut. Wake up, now! We need you!

Kolejne spotkanie Maine Red Claws rozegrają o godzinie 1:30 w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego. Rywalem trzeci zespół Western Conferance – Austin Spurs. Zadanie piekielnie trudne i trzeba jasno stwierdzić, że zwycięstwo z afiliacją Ostróg z San Antonio będzie dla MRC wielkim osiągnięciem. Standardowo transmisja będzie dostępna na oficjalnym kanale D-League na YouTube.