Magic pokonani w Beantown

Boston Celtics wygrywają drugi mecz w back-to-back, pokonując 107-96 drużynę Orlando Magic. Dla ekipy z Florydy było to już jedenaste kolejne przegrane starcie w Beantown. Najlepszy mecz po powrocie po kontuzji rozegrał Kelly Olynyk, który zrzucił rdzę i zdobył 22 punkty, a więc najwięcej od grudnia. Mecz domknął jednak bostoński backcourt – Avery Bradley i Isaiah Thomas wspólnie uzbierali aż 50 oczek. Zdobyli zresztą 13 ostatnich punktów drużyny Brada Stevensa, ratując Celtów przed bolesnym upadkiem i roztrwonieniem kilkunastu punktów przewagi. Kolejny mecz w środę, pojedynek z Toronto Raptors będzie ostatnim przed kilkudniowym wyjazdem Celtów na 5-meczowy trip po Zachodzie.

BOXSCORE

Avery Bradley ma 25 lat i łatwo zapomnieć, że w jego grze wciąż jeszcze sporo można poprawić, bo Bradley jest w Bostonie od sześciu lat, jest Celtem z najdłuższym stażem i mimo młodego wieku już jest jednym z weteranów tego zespołu. I tak, w ostatnich tygodniach Bradley naprawdę dobrze wygląda przy wejściach pod kosz – w meczu przeciwko Orlando najpierw zszedł więc świetnie do obręczy i zakończył akcję celnym rzutem, a potem trafił z półdystansu po dryblingu, wszystko robiąc w crunchtime. No i zamroził mecz na linii.

Ważne punkty zdobywał też w końcówce Thomas, bo to na tę dwójkę spadła odpowiedzialność za domknięcie tego meczu. Wcześniej Celtics zdobyli aż 24 punkty po szybkich atakach w pierwszej połowie, którą wygrali 56-49. Ostatecznie zabrakło im dwóch oczek po kontrach, aby wyrównać rekord sezonu (31). I powinien tu być blowout, ale C’s przez całe spotkanie mieli problemy ze stratami (podanie za niskie, za wysokie, za trudne – ostatecznie 14 straconych posiadań), a w czwartej kwarcie także z trafieniem do kosza.

Po trzech kwartach skuteczność gospodarzy była na ponad 50-procentowym poziomie, ale ostatnią odsłonę rozpoczęli od 1/10 z gry i koniec końców zdołali uciułać przez ostatnie 12 minut ledwie 16 punktów, mając przy okazji cztery minuty bez zdobytego punktu. Magic zeszli w tym czasie do czterech oczek, a ich obrona momentami wyglądała jak najlepsza wersja obrony Celtics minus szybkie wyjście do ataku. Dość powiedzieć, że w ostatniej kwarcie C’s byli 6/19 z gry – na całe szczęście był też świetny ostatnio Amir Johnson.

Abby wróciła już w ubiegłym tygodniu do robienia meczów i z uśmiechem przy linii powiedziała, że Johnson od miesięcy zmaga się z zapaleniem rozcięgna podeszwowego, a dopiero w ostatnich tygodniach czuje się lepiej. Przeciwko Sixers był świetny i formę podtrzymał także przeciwko Magic, notując 11 punktów, 11 zbiórek, trzy bloki i drugie najlepsze w drużynie +21. W obu meczach podkręcił jednak swoje szklane kostki, ale za każdym razem wracał do gry i nadal robił swoje. Wydaje się więc, że Amir jest zdrowy i powoli gotów na play-off.

A tu awans jest już prawie pewny, bo Celtics zaliczyli 41. wygraną w sezonie i poprawili tym samym wynik z zeszłego sezonu, kiedy to finiszowali z bilansem 40-42. Oczywiście, walka trwa i C’s są w tej chwili na piątym miejscu na Wschodzie, ale mają taki sam wynik jak Hawks, odrobinę lepszy niż Hornets i odrobinę gorszy niż Heat. Cieszy więc fakt, że Jae Crowder poleci na Zachód i być może wtedy wróci do gry, a Kelly Olynyk (22 punkty, cztery trafienia zza łuku) przypomina, że jest unikatem w NBA i znów robi fenomenalne rzeczy.