#8 What’s up guys?

Niektórych żegnaliśmy ze łzami w oczach, z innymi rozstawaliśmy się bez żalu, zaś o wielu już dawno zapomnieliśmy. Każdy z nich dołożył swoją przysłowiową cegiełkę do budowy projektu o nazwie Boston Celtics, a kilku najwybitniejszych przyjęło rolę koszykarskich artystów i łamiąc sobie język, dumnie może cytować słowa pieśni Horacego – „Exegi monumentum aere perennius”. Mowa o byłych Celtach, którzy kontynuują swoje sportowe kariery w różnych, czasami zaskakujących zakątkach światowego basketu. Warto o nich pamiętać i doceniać ich wkład w niemal 70-letnią historię bostońskiej organizacji. W związku z tym co tydzień będziemy podglądać jak nasi byli zawodnicy radzą sobie w swoich aktualnych zespołach.

Na początek kilka słów wyjaśnienia. Pod lupę wziąłem zawodników, którzy rozegrali co najmniej jedno spotkanie w koszulce Celtów na parkietach NBA lub zostali wybrani przez bostońską organizację w drafcie. Dzięki temu powstała pokaźna lista ponad 80 nazwisk. Porządek musi być!, dlatego została ona podzielona na kilka kategorii, które odpowiadają rozgrywkom lub kontynentom, gdzie obecnie kozłują byli członkowie naszego rosteru. Wszelkie statystyki zostały zaczerpnięte z oficjalnych stron internetowych odpowiednich lig lub drużyn.

Tyle tytułem objaśnień przyjętych założeń. Pora sprawdzić, jak w okresie 07.03 – 13.03.2016 r. wyglądały liczby w basketowych kartotekach ex-Celtów.

Głównym tematem azjatyckiego basketu jest aktualnie finałowa rywalizacja Chinese Basketball Association. Po dwóch zeszłotygodniowych spotkaniach jest remis, jednak więcej powodów do zadowolenia mają koszykarze Sichuan Blue Whales, którym udało się wyrwać bardzo cenne zwycięstwo na parkiecie Liaoning Jiebao Hunters. W pierwszym meczu wszystko szło zgodnie z przewidywaniami i występujący drugi rok z rzędu w finale Hunters, prowadzeni przez znakomicie dysponowanego Lestera Hudsona (29 pts, 10/17 FG, 6/8 3P, 4 reb, 11 ast, 2 stl, 1 blk) oraz solidnego Shavlika Randolpha (19 pts, 9/14 FG, 14 reb, 2 stl), po świetnym finiszu wygrali zdecydowanie 103-89. Gospodarze dobrze rozpoczęli Game 2, osiągając na koniec 1Q bezpieczną, dziesięciopunktową przewagę i nic nie zapowiadało nagłej zapaści, w którą zdawali się wpaść w następnych fragmentach zawodnicy Hunters. Faworyci kompletnie pogubili się w defensywie i razili nieskutecznością. Co prawda Hudson robił co mógł i ostatecznie zbliżył się do triple-double (28 pts, 10 reb, 7 ast, 3 stl), jednak nie miał wsparcia od swoich kolegów, w tym od Randolpha, który zagrał jedno z najgorszych spotkań od kilku miesięcy (9 pts, 1/14 FG, 7/9 FT, 11 reb). W efekcie przyjezdni wygrali każdą z trzech kolejnych kwart, ustawiając sobie spotkanie jeszcze przed przerwą, kiedy to po wygranej drugiej odsłonie 29-14, oprócz objęcia prowadzenia, przejęli inicjatywę. Świetnie dysponowany był lider przyjezdnych – Hamed Haddadi, który osiągnął potężne double-double 25 pts, 26 reb, w tym aż 12 off reb! Bardziej wnikliwi kibice mogą kojarzyć Irańczyka z uwagi na jego pięcioletni pobyt na parkietach NBA i występy w barwach Memphis Grizzlies oraz Phoenix Suns. Przed nami dwa spotkania w Sichuan i w przypadku dwóch wygranych Blue Whales, w najbliższą niedzielę, w meczu numer pięć, Hunters nie będą dysponowali już marginesem błędu.

Zaglądając do Azji, warto odnotować kolejne świetne występy Kevinna Pinkney’a, który po kilkumiesięcznej przerwie z zawodową koszykówką, znakomicie spisuje się w zespole Phoenix Fuel Masters. W minionym tygodniu 32-latek nie uchronił dziewiątej drużyny w tabeli filipińskiej PBA od porażek, jednak wyróżnił się statystykami 21 pts, 15 reb, 3 blk vs Purefoods oraz 23 pts, 9 reb vs Mahindra. Czwarte z rzędu double-double zaliczył Patrick O’Bryant, który w meczu przeciwko Bank of Taiwan uzyskał dla swojego TTL Taiwan Beer istotne dla ostatecznej wygranej 13 pts i 18 reb. Na zakończenie azjatyckiego etapu naszej podróży proponuję obejrzenie tegorocznych wyczynów MarShona Brooksa, któremu nie udało się awansować z Jiangsu Nangang Dragons Nanjing do fazy Playoffs.

W Ameryce Południowej najlepiej w ostatnich dniach prezentował się Dwayne Jones, który błyskawicznie zaaklimatyzował się w wenezuelskim Guaiqueries de Margarita po transferze z argentyńskiego Centro Juventud Sionista de Parana. W dwóch zeszłotygodniowych spotkaniach przeciwko drużynie Toros de Aragua Tores, były zawodnik Celtics zagrał na poziomie double-double, notując bardzo solidne linijki: 16 pts, 6/11 FG, 18 reb oraz 12 pts, 6/8 FG, 15 reb. Trzeci tydzień z rzędu z powodu kontuzji pauzuje Troy Bell, co znacząco odczuwa zespół San Lorenzo de Almagra. W ubiegłym tygodniu ekipa z Buenos Aires sensacyjnie przegrała dwa spotkania z outsiderami rozgrywek i w konsekwencji straciła prowadzenie w tabeli grupy Sur LigaA. Przyczynił się do tego J. R. Giddens, który w pojedynku z drużyną Bella rzucił dla swojego Instituto Atletico Central Cordoba 18 pts, dodając do tego 9 reb i 5 ast. Rolę lidera portorykańskiego Capitanes de Arecibo pełni Chris Johnson, a jego bardzo dobra dyspozycja przekłada się na wyniki zespołu, który w poprzednim tygodniu wygrał wszystkie trzy spotkania i tym samym przedłużył serię zwycięstw do sześciu. W rezultacie ekipa z Arecibo awansowała na pierwsze miejsce w tabeli BSN. Ex-Celt, który spędził w Bostonie zaledwie kilka tygodni w 2011 roku, z średnią 12,6 pts/mecz nie jest najlepszym strzelcem, jednak w każdym z meczów uzyskuje najwyższy wskaźnik Player Efficiency Rating, przy okazji wyróżniając się podwójnymi zdobyczami, tak jak w spotkaniu przeciwko Bayamon, w którym uzbierał 10 pts i 12 reb.

Na zapleczu NBA wciąż błyszczy duet Vander BlueRyan Gomes. W minioną niedzielę ex-Celtowie poprowadzili Los Angeles D-Fenders do wygranej 114-110 nad afiliacją Golden State Warriors – Santa Cruz Warriors, która broni mistrzowskiego tytułu zdobytego w 2015 roku. Nikogo, kto regularnie zagląda do niniejszego cyklu, nie zaskoczy fakt, że obaj byli C’s zagrali bardzo dobre spotkanie. Gomes skompletował linijkę o wartościach 17 pts, 7/15 FG, 9 reb, 2 ast, 3 stl, natomiast Blue rzucił dla afiliacji Lakersów 24 pts i był to już jego dwudziesty trzeci mecz z rzędu z co najmniej dwudziestopunktowym dorobkiem, dzięki czemu wyrównał rekord rozgrywek, a bardzo prawdopodobne, że w tym tygodniu stanie się samodzielnym liderem tej historycznej statystyki. Ponadto, 23-latek z średnią 26,4 pts/mecz utrzymuje drugie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców sezonu oraz znalazł się na piątej pozycji w rankingu NBA D-League Prospect Watch, obejmującego dwudziestu pięciu najbardziej perspektywicznych zawodników rozgrywek. Z szerokiej rotacji Toronto Raptors powoli wypada Lucas Nogueira, który z uwagi na zwyżkującą formę Jonasa Valanciunasa nie dostaje od Dwane’a Casey’a zbyt wielu szans na grę na parkietach NBA. W zeszłym tygodniu Brazylijczyk został odesłany do składu Raptors 905 i w pojedynku z Iowa Energy uzyskał 8 pts, 4/5 FG, 3 reb w szesnaście minut. Bardzo dobrze poprzedni tydzień rozpoczął Dahntay Jones, który zanotował double-double 20 pts, 10 reb w starciu z Fort Wayne Mad Ants. Okazało się jednak, że były to miłe złego początki, a dobry humor byłemu Celtowi zepsuła….afiliacja Boston Celtics, czyli Maine Red Claws, która w weekend dwukrotnie pokonała Grand Rapids Drive. Jones w hali Portland Expo Building nie błyszczał i w pierwszym meczu zdobył zaledwie siedem, a w drugim osiem punktów. Najprawdopodobniej zjadł go stres.

Poprzedni tydzień nie przyniósł spektakularnych występów europejskich ex-Celtów. Większość z nich zagrała bardzo przeciętnie i nie potrafiła powtórzyć świetnych partii, o których tak dużo pisałem w poprzednim odcinku cyklu. Na największe słowa uznania zasługuje Oliver Lafayette, który ponownie swoją świetną dyspozycją w ostatniej kwarcie wyrwał kolejne dwie wygrane dla Olimpii Emporio Armani Milano i umocnił ekipę z Lombardii na pozycji lidera włoskiej Serie A. Doświadczony rozgrywający rzucił 19 pts w meczu przeciwko Umana Reyer Venezia (85-81) oraz dodał 14 pts w starciu z Pasta Reggia JuveCaserta (91-86). Na Półwyspie Apenińskim dobre wrażenie zrobili również D.J. White z Auxilium Torino, który skompletował double-double 11 pts, 10 reb przeciwko Betaland Capo d’Orlando oraz JaJuan Johnson, będący jednym z liderów Acqua Vitasnella Cantu (14 pts, 7 reb, 4 ast, 2 blk) w wygranym starciu ze wspomnianym już wyżej zespołem JuveCaserta. Przypomniał o sobie, a właściwie o swoich umiejętnościach, Vitor Faverani, który po kilku słabszych występach, wreszcie zagrał na dobrym poziomie, zdobywając szesnaście punktów dla Universidad Catolica de Murcia w ligowym pojedynku z Gran Canaria. Do pełni sił po długiej kontuzji wrócił Aleksandar Pavlović, który w minioną środę po raz pierwszy w sezonie wystąpił w pierwszej piątce Panathinaikosu Ateny. W euroligowym pojedynku z Crveną Zvezdą Belgrad, Serb zagrał przyzwoicie i w osiemnaście minut uzyskał 8 pts, 3/4 FG, 3 reb, 2 ast, 1 blk. I w zasadzie to tyle, jeżeli chodzi o Europę.

Ex-Celtowie rozszalali się za to w NBA. Świetne występy zanotował Jerryd Bayless, który potwierdził, że nie odczuwa już skutków przerwy, spowodowanej niedawną kontuzją torebki stawowej. 27-latek jest ważną postacią Milwaukee Bucks, próbującego gonić ostatnią lokatę gwarantującą prawo gry w Playoffs w Eastern Conference. W zeszłym tygodniu Bayless zanotował 20 pts, 7/15 FG, 5/8 3FG vs Bulls oraz 17 pts, 7/13 FG, 3/5 3FG, 4 reb, 4 ast vs Pelicans, a dzięki świetnej skuteczności z dystansu, utrzymał miejsce w czołowej piątce najcelniej rzucających graczy zza łuku w lidze. Najlepszy tydzień od czasu przybycia do Charlotte miał Courtney Lee, który walnie przyczynił się do trzech zeszłotygodniowych zwycięstw rewelacyjnie spisujących się w ostatnim czasie Hornets, grając na poziomie 14,3 pts/mecz przy skuteczności 60% FG. Lee świetnie współpracował z innym byłym członkiem naszego rosteru – Alem Jeffersonem, który w starciu przeciwko Timberwolves zdobył 20 pts, zaś kilka dni później z Rockets zaliczył skromne double-double (10 pts, 10 reb). Kolejny raz na dobrym poziomie grali ex-Celtowie, pełniący rolę zmienników w swoich zespołach. Ze swoich obowiązków bez zarzutów wywiązują się Brandon Bass oraz Leandro Barbosa, którzy z zadziwiającą zgodnością zdobywali dla, odpowiednio Lakers i Warriors, średnio 10,3 pts/mecz. Ten drugi wykończył nawet akcję, po której oszalała publiczność zgromadzona na trybunach Oracle Arena w Oakland.

W minionym tygodniu trzech ex-Celtów miało okazję przyjechać do TD Garden. Najwięcej powodów do radości miał Jason Terry, który co prawda w Ogródku nie powtórzył dobrych występów przeciwko 76ers (10 pts, 3/5 3FG) i Hornets (11 pts, 2/3 3FG), jednak wspólnie z kolegami z Rockets przerwał imponującą serię czternastu domowych zwycięstw C’s. Wcześniej do Bostonu wpadli Ryan Hollins i Tony Allen, jednak zostali oni przez podopiecznych Brada Stevensa odprawieni z kwitkiem, choć obaj zagrali niezłe spotkanie. Pierwszy zdobył 7 pts, 6 reb, zaś drugi 12 pts, 5 reb, 2 ast i 2 stl. Mimo wszystko linijka Allena ma się nijak do tego, co ten zrobił kilka dni wcześniej na tle Cavaliers, kiedy skompletował season-high w postaci 26 pts i dodał do tego aż 5 stl.

https://youtu.be/CtdAzM-RV6g

Solidną dyspozycję utrzymuje E’Twaun Moore, który mocno wspiera Jimmy’ego Butlera i Derricka Rose’a w niezwykle trudnej walce o Playoffs dla Chicago Bulls. W poprzednim tygodniu to wsparcie zostało potwierdzone wspaniałymi i wszechstronnymi statystykami na poziomie 16 pts, 6/11 FG, 2/4 3FG, 7 ast vs Bucks oraz 20 pts, 8/12 FG, 4/5 3FG, 4 ast, 6 reb vs Spurs. Mam coraz większe przeczucie, że to właśnie Moore będzie cichym bohaterem kibiców ze stanu Illinois i wprowadzi Byki do postseason. Swoją tułaczkę kontynuuje Kris Humpheries, dla którego Atlanta Hawks jest już trzecim, ale na pewno ostatnim klubem w trwającym sezonie. Podobnie, jak miało to miejsce w Phoenix Suns, Amerykanin swój debiut w nowym zespole może zaliczyć do udanych, ponieważ do ośmiu punktów zdobytych z ławki, dodał solidną czapę na Denise Johnsonie z Utah Jazz.

https://youtu.be/rNtthlPZXtw

Słabsze występy zaliczył w poprzednim tygodniu Rajon Rondo, który grał poniżej swoich średnich. O formie Jeffa Greena nie będę się rozpisywał, ponieważ sami wiecie jak gra, a przynajmniej z olbrzymią dozą prawdopodobieństwa możecie się domyślić. Dwa ostatnie spotkania Clippers opuścił Paul Pierce, który zmaga się z drobnym urazem palca. Z rotacji Miami Heat wypadł Gerald Green i nie zanosi się na to, aby w najbliższym czasie otrzymał więcej minut. Powód? Nazywa się Joe Johnoson, którego transfer może okazać się dla ekipy z Florydy strzałem w dziesiątkę. O ile już się takim nie stał. Poniżej Johnson ze swoimi 28 pts, 4 reb, 5 ast na tle Raptors. Robi wrażenie.

https://youtu.be/oJ4mbhegxzM

Na koniec odcinka nietuzinkowy Nate Robinson, który zaskoczył, ale on to ma przecież we krwi. Trzykrotny zwycięzca konkursu wsadów chce zostać pierwszym zawodnikiem w historii, który zagra w tracie zawodowej kariery w rozgrywkach NBA i NFL. Wszystko wyjaśni Was sam Nate i jego kumple w poniższym video.