Kelly Olynyk jest na dłuższych wakacjach, bo przecież pozostaje poza grą już kolejny tydzień, a na parkiecie po raz ostatni widzieliśmy go jeszcze przed przerwą na All-Star Weekend. Ale nie są to wcale wakacje planowane czy też chciane – Kanadyjczyk pauzuje przecież z powodu kontuzji ramienia i niestety wciąż nie powrócił jeszcze do treningów, ale jak sam mówi powoli wraca do siebie. Pracuje więc z trenerami siłowymi i stara się utrzymać kondycję, bo ostatnie mecze Celtów pokazują, że Olynyk jest im bardzo potrzebny. Dobrze by więc było, gdyby po powrocie 24-latek wciąż dawał tyle samo wsparcia, co wcześniej, jednak wciąż nie ma pewności co do tego, kiedy ten powrót rzeczywiście nastąpi.
Na początku mówiło się, że Olynyk nie opuści ani jednego meczu. Potem były to dwa tygodnie w porywach do maksymalnie czterech. W czwartek minęły dwa, a sam zainteresowany przyznał, że rehabilitacja idzie bardzo powoli. Najważniejsze oczywiście, że w ogóle idzie do przodu, choć Celtowie chcieliby mieć ważnego przecież dla siebie rezerwowego jak najszybciej z powrotem na parkiecie. Minuty kanadyjskiego podkoszowego przejęli w ostatnich meczach Jonas Jerebko oraz Tyler Zeller, ale to nie ta sama jakość.
Bo Olynyk w tym sezonie przemienił się w naprawdę solidnego gracza po obu stronach parkietu, notując średnio 10.1 punktów oraz 4.3 zbiórki na mecz w nieco ponad 20 minut gry. Bostończycy podczas jego absencji są 2-2 i na całe szczęście nie grają w najbliższym czasie przesadnie dużo meczów, ale nie zmienia to faktu, że Olynyk to ważna część drużyny i będzie potrzebny, gdy sezon wkroczy w decydującą fazę. Dobrze też, że drużyna jest obecnie w trakcie 5-meczowej serii spotkań u siebie, co pozwala Olynynkowi pozostać blisko.
Jak sam bowiem zaznacza, ważne jest być z zespołem, budować chemię czy też móc korzystać z jak najlepszej opieki medycznej bostońskiego sztabu. No i nie trzeba latać, co przecież często nie sprzyja rehabilitacji. Olynyk dodaje jednak, że nie jest fajnie oglądać to wszystko z boku:
„To zdecydowanie nie jest przyjemne doświadczenie. Jeśli drużyna wygrywa mecze to jest w porządku, ale przyjęcie tych dwóch porażek na Zachodzie było ciężkie. Siedzieć i oglądać, mimo że się wie, że mogłoby się pomóc – to nie jest fajne. Ale trzeba robić wszystko, aby wrócić na parkiet tak szybko jak to możliwe.”
Podkoszowy zapytany o datę tego powrotu powiedział wprost, że wróci, kiedy tylko będzie gotów. Miejmy więc nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo i w krótkim czasie będziemy oglądali Olynyk z powrotem na parkiecie. To i tak będzie spore szczęście, bo przecież gdyby okazało się, że uraz jest poważniejszy to potrzebna byłaby operacja, a ta oznaczałaby najprawdopodobniej koniec sezonu dla Kanadyjczyka, który na przestrzeni tego sezonu dał się poznać jako jedno z ważniejszych ogniw bostońskiej ławki rezerwowych.