Nikt nie chce Davida Lee

David Lee jest do wyciągnięcia z Bostonu. Problem w tym, że na rynku nie ma żadnego zainteresowania. Ale jest to problem tylko z definicji, bo przecież trudno, aby było zainteresowanie dla zawodnika, który a) okazał się być graczem minusowym dla bostońskiej drużyny w tym sezonie i b) tak czy siak z Bostonu odejdzie, a gdy wykupiony zostanie jego kontrakt to będzie można go pozyskać za darmo. Nic więc w tym dziwnego, że na rynku nie ma ani jednego zespołu, który byłby zainteresowany transferowaniem po 32-letniego weterana, którego Danny Ainge pozyskał latem z Golden State Warriors, wymieniając Geralda Wallace’a i Chrisa Babba, przy czym obaj nie zagrali dla obecnych mistrzów NBA ani minuty.

David Lee już od dłuższego czasu pozostaje poza rotacją Brada Stevensa i już kilka tygodni temu mówiło się, że jego dni w Bostonie są raczej policzone. Celtowie uzgodnili bowiem z nim, że poszukają mu transferu do klubu, w którym mógłby jeszcze odgrywać jakąś rolę, ale z drugiej strony gdyby to się nie udało to dojdzie najprawdopodobniej do wykupienia jego kontraktu. C’s zyskają dzięki temu miejsce w składzie, a Lee wejdzie na rynek wolnych agentów i może wtedy – gdy będzie dostępny za darmo – ktoś skusi się na jego usługi.

Tak czy siak, Celtowie nic nie tracą w związku z Davidem Lee. Ainge zobaczył okazję, gdy Warriors w ubiegłym sezonie mieli ogromny problem z wytransferowaniem Lee i pozyskał go w zamian za Geralda Wallace’a, wymieniając spory spadający kontrakt na jeszcze większy. I jeśli zostanie on użyty w jakiejś wymianie to będzie to najprawdopodobniej oznaczać, że Celtowie pozyskują gwiazdę. W innym przypadku 32-letni podkoszowy nie prezentuje w zasadzie żadnej wartości, także pod względem czysto sportowym.

Ale istnieje jeszcze szansa, że zobaczymy Lee w koszulce C’s, tym bardziej, że od początku obozu treningowego silny skrzydłowy ostro pracował i według różnych raportów zrzucił od tego czasu około dziesięć kilogramów. Nie zapominajmy też, że Lee zaczynał ten sezon w pierwszej piątce. Gdyby więc okazało się, że Celtowie złapaliby nagłe problemy zdrowotne po trade deadline to Lee mógłby jeszcze być przydatny drużynie. Celtics mają czas do 1 marca, aby wykupić kontrakt Lee tak, aby ten mógł jeszcze potem zagrać dla playoffowej drużyny.

Pytanie tylko, czy znajdzie się ktokolwiek, kto byłby zainteresowany usługami Lee – teraz brak tego zainteresowania jest całkiem logiczny, odkąd 32-latek tak czy siak powinien być “do wyjęcia” nawet po 18 lutego. I także dlatego Bostończycy w ostatnim czasie nawet nie próbowali podwyższać jego wartości i dawać mu więcej minut gry  – Lee nie gra przecież od 10 stycznia. Celtowie swój następny mecz rozegrają w Utah dzień po trade deadline i zakłady sportowe faworyzują C’s w starciu z Jazz. Więcej zakładów na www.totolotek.pl.