Nowa jakość od rezerwowych

David Lee kilka razy nie trafił do kosza w Memphis i tyle go widzieli. Podkoszowy weteran właśnie wtedy po raz ostatni pojawił się na parkiecie w koszulce Boston Celtics. Minęło 11 meczów, natomiast od równych dziesięciu funkcjonuje nowa, stabilna i ledwie 9-osobowa rotacja, której udało się wygrać aż osiem z tych dziesięciu spotkań. Można mówić, że to właśnie z powodu absencji Davida Lee. I statystyki rzeczywiście pokażą, że bostońscy rezerwowi rzeczywiście spisują się o niebo lepiej, gdy nie muszą grać obok 34-latka. Test oka wykaże natomiast, że bez Lee na parkiecie zupełnie inaczej wygląda system gry ławki rezerwowych, którzy mogą po prostu wykorzystać swoje największe atuty.

Zdaje się, że ta rotacja to już na stałe. Wypadł z niej David Lee, wciąż małe i raczej nic nieznaczące minuty gra też Tyler Zeller. Coraz więcej i więcej widzimy za to gry niższymi ustawieniami, bo coraz więcej i więcej jest Jonasa Jerebko oraz Kelly Olynyka. Tak po prawdzie to właśnie ta dwójka jest jedną z głównych przyczyn tak dobrej gry ławki rezerwowych w ostatnim czasie. W tych poprzednich 10 meczach starterzy są lepsi od rywali o średnio 5.2 punktów na 100 posiadań. Ale jeszcze lepiej spisuje się bostoński drugi unit.

Ci bowiem są lepsi aż o 14.0 punktów na 100 posiadań, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Starterów tworzy grupa złożona z Isaiaha Thomasa, Avery’ego Bradleya, Jae Crowdera, Jareda Sullingera oraz Amir Johnsona. I z tą podstawową piątką dzieją się na parkiecie dobre rzeczy, bo przecież Thomas jest świetnie wykorzystywany z piłką czy bez piłki, a Crowder cały czas kontynuuje swój przełomowy sezon. Ale jeśli zostawimy Bradleya i dorzucimy do niego Turnera, Smarta i wspomnianych Jerebko i Olynyka to otrzymamy zupełnie nową jakość.

A przecież jeszcze nie tak dawno martwiliśmy się, że przesunięcie Thomasa do pierwszej piątki spowoduje, że kompletnie załamie się bostońska ławka. I tak też na początku było, przy czym wtedy C’s zmagali się jeszcze z kontuzją Smarta. Teraz jednak Smart jest już w pełni zdrowy i może w swój niesamowity sposób wpływać na grę bostońskiego zespołu. To jego poświęcenie – na równi z bardzo dobrą przecież wizją parkietu Turnera oraz umiejętnościami strzeleckimi Jerebko czy Olynyka – przynosi znakomite efekty.

Ta piątka – czyli czterech rezerwowych oraz Bradley – ma w sobie jednego bardzo dobrego ball-handlera (Turner), świetnego obrońcę i niezłego slashera (Smart) oraz trzech strzelców zza łuku (Bradley, Jerebko, Olynyk), którzy kreują sporo przestrzeni po atakowanej stronie boiska. To także dzięki temu bardzo często w grę tyłem do kosza schodzi Turner, a Smart częściej niż w debiutanckim sezonie decyduje się na wejścia pod kosz. Tak musi jednak być, kiedy Jerebko oraz Olynyk trafiają ponad 44 procent swoich rzutów za trzy.

Olynyk od paru tygodni jest pod tym względem najlepszy w lidze, ale trzeba też pochwalić szwedzkiego skrzydłowego, który miał bardzo słaby początek sezonu i wielu kibiców na niego psioczyło, ale w ostatnich tygodniach znów jest tym samym zawodnikiem, który był ważną częścią ławki w drugiej połowie ubiegłego sezonu. Po ledwie 22-procentowej skuteczności za trzy w listopadzie Jerebko od początku grudnia trafił równe 50 procent swoich trójek. W tych ostatnich 10 meczach wspólnie z Olynykiem trafili 29 z 51 rzutów zza łuku.

Bardzo dobry przykład świetnej gry ławki mieliśmy choćby w ostatnim meczu przeciwko Orlando Magic, kiedy to rezerwowi załatwili sprawę na początku czwartej kwarty, wyprowadzili Celtów na wysokie prowadzenie i nie pozwolili już wejść na parkiet starterom (oczywiście poza Bradleyem, który w tej 9-osobowej rotacji jest członkiem obu ustawień). Jedną z ulubionych akcji ławki rezerwowych jest ta – przedstawiona poniżej w trzech wariantach – w której Turner otrzymuje podwójną zasłonę od Smarta i Olynyka na szczycie łuku.

Turner jako ball-handler, Smart jako schodzący do kosza, Olynyk wyciągający swojego obrońcę spod obręczy oraz Jerebko i Bradley kreujący przestrzeń w rogach. W pierwszym wariancie Turner decyduje się na wejście pod kosz, bo spóźniony jest Vucević, który wyszedł do obrony Olynyka. W drugim wariancie Vucević już blokuje wejście Turnera, ale wtedy pod pustą obręcz – Vucević musi domknąć niekrytego na obwodzie Olynyka – schodzi Smart. No i w trzecim wykorzystane jest skrzydło, czyli uciekający za plecami obrońcy Bradley.

To jest tylko jedna akcja, ale przy takim ustawieniu C’s mają dzięki niej naprawdę wiele opcji, bo wykorzystywana jest mocna strona każdego z zawodników. Turner umie podawać i stanowi zagrożenie z mid-range. Smart potrafi wejść na kosz, także aby zagrać tyłem do kosza. Bradley potrafi za to zejść pod obręcz wzdłuż linii końcowej. No i obrońcy muszą pilnować dobrze rzucających za trzy Jerebko, Olynyka czy Bradleya. To wszystko sprawia, że bardzo ciężko jest obrońcom rywala w takiej akcji bronić, kiedy C’s mogą zagrozić na tyle sposobów.

Oczywiście nie jest to jedyna akcja grana przez bostońskich rezerwowych, ale jest ona niejako pewnym symbolem, wyznacznikiem i swoistą akcją popisową. Nic więc dziwnego, że Brad Stevens powiedział ostatnio, że są takie fragmenty w meczach, kiedy ławka gra na tyle dobrze, że chciałoby się ją zostawić na 16 czy 18 minut ciągłej gry. Drużyna wygrała osiem z ostatnich 10 spotkań, więc można powiedzieć, że wszystko idzie w naprawdę dobrym kierunku, zespół jest na fali i każdy zawodnik tej 9-osobowej rotacji ma w tym swój udział.