Mickey zagra w Meczu Gwiazd

W składzie Boston Celtics już nie tylko Isaiah Thomas jest all-starem. Jest nim też bowiem Jordan Mickey, który został wybrany do D-League All-Star Game za swoją dominację w tym sezonie D-League. To oczywiście nie to samo co ten prawdziwy All-Star Game, ale warto docenić pracę Mickey’ego, który po 21 meczach dla Maine Red Claws ma średnie na poziomie 17 punktów, 10 zbiórek oraz ponad czterech bloków. Nic więc dziwnego, że wykręcając takie cyferki Mickey bez problemu znalazł się wśród najlepszych graczy tego sezonu w D-League. Oby tylko zdążył wykurować się z kontuzją kostki i powrócił do gry przed 13 lutego, kiedy to Mecz Gwiazd tej niższej ligi odbędzie się w Toronto w Kanadzie.

Jeszcze długa droga przed Mickey’m zanim będzie mógł zapukać do grona all-starów, tak jak zrobił to w tym sezonie Isaiah Thomas. Ale w Bostonie wiedzą, że mają w składzie nieoszlifowany diament, dlatego też wciąż i wciąż chwalą swojego podopiecznego, zachęcając go do jeszcze cięższej pracy. Mickey zagrał jak do tej pory w NBA ledwie sześć minut, choć i tak wykorzystał je w stu procentach i cały czas jest liderem ligi z absurdalnym wskaźnikiem PER na poziomie 67.87, przy czym z powodu niskiej ilości minut nie jest oczywiście klasyfikowany.

Niemniej jednak, jego postępy w D-League, gdzie po prostu dominuje, rozdając średnio najlepsze w lidze 4.6 czap na mecz, nie przechodzą niezauważone w Bostonie. Choćby przed piątkowym meczem z Orlando Magic w taki sposób wypowiadał się o 21-letnim podkoszowym coach Brad Stevens:

„Gra naprawdę na stałym poziomie dla Red Claws. Myślę, że najlepsza w nim rzeczą, co jeszcze będziecie mieli okazję zobaczyć, jest to, że ma bardzo stałą osobowość; zawsze pracuje tak samo ciężko, nigdy nie zmienia swojego podejścia. Z takim samym zaangażowaniem gra zarówno w D-League, jak i wtedy, kiedy dostaje szanse w NBA.”

Stevens przypomina również, że gra w D-League to cenne doświadczenie dla wszystkich młodych bostońskich zawodników, tym bardziej, że Red Claws grają w podobnym systemie jak Celtics. A to powinno pomóc w łatwiejszym przejściu z parkietów D-League na parkiety NBA. Kto wie, być może przed trade deadline otworzy się miejsce dla Mickey’ego – tym bardziej, że już od dłuższego czasu nie gra David Lee, a C’s odpowiadają znakomitą grą – i ten dostanie w końcu swoją szansę. Na razie będzie miał okazję zaprezentować się w Toronto.