Wielkie emocje w Waszyngtonie

Boston Celtics wygrywają trzeci mecz z rzędu, pokonując w Waszyngtonie tamtejszych Wizards. Spotkanie było niezwykle zacięte, a Celtowie wygrali 119-117 dopiero po emocjonującej końcówce, w której zwycięskie punkty zdobył Jae Crowder, a w odpowiedzi John Wall nie trafił spod kosza i dobitka Nene była już po końcowej syrenie. To pierwsze zwycięstwo C’s w tym sezonie, kiedy wynik jest kwestią jednego posiadania. Tym bardziej więc brawa dla Celtów, że pomimo prób Wizards – i trochę pomagającym im sędziom – udało im się uciec z Waszyngtonu z bardzo budującym zwycięstwem. Były też kolejne dwie świetnie rozrysowane zagrywki Brada Stevensa, którym warto przyjrzeć się w oddzielnym wpisie.

BOXSCORE

Avery Bradley znów był niezwykle zimny, ale Brad Stevens rozrysował świetną akcję na niego, a on nie zawiódł i trafił trójkę, dzięki czemu Celtowie wyszli na 114-110 na około 30 sekund przed końcem spotkania. Wizards dogonili jednak rywali i było 117-117, kiedy Amir Johnson sfaulował rzucającego zza łuku Johna Walla, Jae Crowder dostał faul techniczny za ostrą reakcję na jakieś słowa wykrzykiwane przez Randy’ego Wittmana, a sam Wittman zrobił hack-a-Johnson, posyłając Kelly’ego Oubre Jr. na plecy bostońskiego podkoszowego.

To wciąż jest coś, co niestety czasami wypacza wynik, ale póki jest to dozwolone to trenerzy będą z tego korzystać. Brad Stevens tym razem się nie zorientował, zostawił na parkiecie przeciętnie przecież rzucającego z linii Johnsona i Wizards to wykorzystali. Ale w decydującej akcji to Stevens wykorzystał fakt, że Jared Dudley zszedł z parkietu za faule i w tej sytuacji Wittman postawił w obronie na tego samego Oubre, który jest przecież pierwszoroczniakiem. Tym razem to Crowder zabrał go na plecy i bez żadnej help-defense łatwo trafił do kosza.

Wall miał jeszcze szansę, powinien był trafić – tym bardziej, że Avery Bradley i Marcus Smart wpadli na siebie, a obręczy bronili Isaiah Thomas oraz Kelly Olynyk. Ale rzut Walla był odrobinę za mocny, dobitka Nene była za późno. Celtics uciekli więc ze zwycięstwem po bardzo emocjonującej końcówce, w której Brad Stevens wyglądał jakby miał przeklinać. Bostończykom pomógł fakt, że z powodu back-to-back odpoczywał Bradley Beal, choć Wizards od samego początku grali dobrze, wielokrotnie prowadząc ponad 10 punktami.

Dopiero na starcie trzeciej kwarty był run 14-0 i zrobił się z tego bardzo dobry mecz drużyn prowadzonych przez swoich rozgrywających. Wall miał 36 punktów i 13 asyst, będąc fenomenalnym na półdystansie. Thomas miał aż pięć strat w pierwszej odsłonie, ale tylko dwie potem i ostatecznie zaliczył 32 punkty, trafiając rekordowe w tym sezonie 15/16 z wolnych. Jae Crowder był świetny na 22 punkty, osiem zbiórek, sześć asyst. Marcus Smart na 13 punktów z ławki i kilka super wejść pod kosz. Solidny tym razem Jared Sullinger, choć dwie trójki były.

Isaiah trafił aż pięć z dziewięciu trójek całej drużyny (na 29 prób), bo C’s znów nie mieli swojego dnia, choć trafili 32/36 z wolnych. W poprzednich meczach to oni żywili się ze strat Wizards, dzięki czemu oba mecze łatwo wygrywali, ale tym razem to Celtowie popełnili 16 strat i stracili po nich 23 punkty. Sporo problemów sprawiał Zielonym także powracający do gry Marcin Gortat (18 punktów, 11 zbiórek), który nie wiedzieć czemu nie grał w końcówce. To już trzecie zwycięstwo z Wizards w tym sezonie. Kolejny mecz w poniedziałek w Dallas.