Boston Celtics podtrzymali dobrą grę i po zwycięstwie z Indiana Pacers udało im się wygrać drugie z rzędu spotkanie. Phoenix Suns ulegli w Bostonie wynikiem 117-103 w bardzo szybko prowadzonym meczu, w którym aż siedmiu zawodników C’s miało 10 lub więcej punktów. Najwięcej, bo 21 oczek miał Kelly Olynyk, a najmniej bo właśnie 10 zdobył Marcus Smart, ale to wystarczyło do pierwszego w karierze triple-double. Drugoroczniak dołożył bowiem 11 zbiórek oraz najlepsze w karierze 11 asyst. Celtowie już do przerwy prowadzili 21 punktami i w drugiej połowie spokojnie kontrolowali przebieg spotkania. Teraz przed nimi wyjazd w back-to-backu do Waszyngtonu na pojedynek z Wizards.
To był prosty, przyjemny mecz, a raczej stał się takim, kiedy Kelly Olynyk rozbił w drugiej kwarcie bank i zdobył wtedy aż 15 punktów, w zasadzie samemu przeprowadzając run 11-0, włączając w to trzy kolejne trójki. A wszystko to bez kucyka; był to chyba najlepszy w tym sezonie mecz Kanadyjczyka z rozpuszczonymi włosami. Pomógł też fakt, że Suns po niezłej ofensywnie pierwszej kwarcie mieli w drugiej ogromne problemy z trafieniem do kosza, nawet z tej najbliższej odległości. Tymczasem gospodarze byli świetne 8/15 zza łuku po 24 minutach.
Celtics już po pierwszej kwarcie mieli 26 punktów, po drugiej 68, a w czwartą wchodzili, mając 96 punktów. Ostatecznie zabrakło czterech punktów, by ustanowić nowy rekord tego sezonu. Ale w drugiej połowie ani razu nie zeszli poniżej +13, a koniec końców trafili bardzo dobre 14 z 30 oddanych trójek i mieli aż 30 asyst przy 42 celnych rzutach z gry. To był naprawdę dobry ofensywnie mecz w wykonaniu C’s, choć akurat rywal nie był zbyt wymagający. Najważniejsze jednak, że w końcu obyło się bez niespodzianki i była pewna wygrana.
Jae Crowder na 17 punktów, sześć zbiórek, pięć asyst, trzy przechwyty i dwa bloki. Johson miał 13 oczek po kilku świetnych pick-and-rollach. Isaiah na 19 oczek i pięć asyst. Bradley w końcu trafił zza łuku (wcześniej 0/18!), miał 17 oczek, siedem zbiórek i trzy asysty. Sully na 11-10 double-double. Fajne wsparcie od Jonasa Jerebko, zupełnie niewidzialne 25 minut gry od Eana Turnera (dwa punkty, ani jednej asysty). I tylko jedna minutka gry dla Jamesa Younga oraz R.J. Huntera, którzy wyszli dopiero na sam koniec. W końcu trochę Celtics basketball!