C’s przegrywają w MSG

Boston Celtics przegrali czwarty kolejny mecz i ich zła seria została niestety podtrzymana. Tym razem ulegli New York Knicks, którzy po bardzo emocjonującej końcówce wygrali 120-114, mimo że w drugiej połowie tylko 19 sekund rozegrał Carmelo Anthony, a z powodu fauli meczu nie dokończył ten niesamowity Kristaps Porzingis. Szansa na zwycięstwo z nieźle grającym ostatnio Knicks była więc spora. Nie udało się i Celtowie mają teraz tyle samo wygranych, co porażek (19-19), tak samo zresztą jak Nowojorczycy (20-20). Kolejny mecz na ponad 30 punktów miał Isaiah Thomas, który dołożył też osiem asyst. Bostończycy wracają teraz do TD Garden, gdzie już w środowy wieczór podejmą Indiana Pacers.

BOXSCORE

Aaron Afflalo trafił kilka razy ze swojego sweet-spot, a Jerain Grant zaliczył career-game na 16 punktów i osiem asyst, a Knicks w dobrym stylu obronili wynik i zdołali odeprzeć atak Celtów, wygrywając w Madison Square Garden w meczu, w którym Evan Turner dziesięć rzutów i połowa z nich to trójki. Na nic zdała się bardzo dobra postawa Isaiaha Thomasa (31 punktów do czwartej kwarty, ale tylko cztery w ostatnie 12 minut) i solidna gra Jareda Sullingera z ławki (dwa punkty do czwartej kwarty, ale aż 12 w ostatnie 12 minut).

Knicks zaczęli ten mecz z bardzo wysokiego C, a obie drużyny grały radosną ofensywę, trafiając rzut za rzutem. Melo rzeczywiście jest lepszym obrońcą i było widać przełożenie tego na defensywę Knicks, którzy po pierwszej kwarcie wygrywali 36-27. Tak w zasadzie to tylko Thomas ciągnął atak Celtów, zdobywając kilka punktów na bardzo trudnych akcjach, bo z wyciągniętymi rękami Porzego. No i miał jeszcze blok na koniec pierwszej połowy, co wkurzyło Afflalo. Ale too Knicks prowadzili aż 41-55, trafiając 51 z gry i mając 13 asyst.

Porzo wporzo miał do przerwy 20 punktów, zaczynając od 3/3 zza łuku takimi rzutami:

Ale historią końcówki pierwszej połowy była kontuzja Carmelo Anthony’ego, który podkręcił kostkę, wbiegając na sędziego. Zszedł do szatni, po przerwie spróbował zagrać, ale ból był za duży i po 19 sekundach gry poprosił o zmianę, a na parkiet już nie wrócił. Celtowie wyszli ze Smartem w ustawieniu, który bronił wyższego o ponad głowę Porzego i ta defensywa Celtów wyglądała całkiem nieźle, a gdy Porzy usiadł z pięcioma faulami to Bostończycy zwietrzyli szansę na zwycięstwo i dzięki kolejnym trafieniom Thomasa zeszli do -2.

Przed ostatnią kwartą było 81-85, Thomas grał świetnie z piłką i bez piłki, a ofensywa Knicks została powstrzymana, choć tam akurat nie było komu podawać. Dopiero wejście Granta zmieniło obraz gry i pozwoliło tak w zasadzie wygrać ten mecz NYK. Turner wyprowadził Celtów na prowadzenie, ale potem oddał kolejną głupią trójkę i Knicks odpowiedzieli kontratakiem na +3. Były playoffs trochę, było sporo wielkich rzutów i nie było wygranej dla Brada Stevensa, który przed meczem ze łzami w oczach opowiadał o zmarłym Andrew Smithie.

Isaiah Thomas na 35 punktów i osiem asyst, dobrą grę z piłką i bez piłki, ale też na 1/8 zza łuku. Jak nie idzie to właź pod kosz, tam masz więcej szczęścia, a i może faul się uda wymusić. To też bardzo pomogło Knicks, którzy bez Melo i z małymi minutami od Porza znajdowali sobie sposób na punkty, dostając się na linię rzutów wolnych. Jae Crowder na efektywne 21 oczek z dziesięciu rzutów. Całkiem pożyteczny Jonas Jerebko, kolejny solidny mecz Amira i kolejny przeciętny Bradleya. Olynyk tym razem był non-factorem i zagrał tylko 11 minut.