Generalny menedżer Danny Ainge przyznał w jednym z ostatnich wywiadów radiowych, że na chwilę obecną Boston Celtics szukają przede wszystkim takich ruchów, dzięki którym będą mogli zamienić ilość na jakość. Chodzi tutaj oczywiści o transfer lub transfery, w ramach których Celtowie oddaliby kilku zawodników, a w zamian pozyskaliby jednego, ale za to najlepszego w całej wymianie gracza. Jednocześnie, Ainge zaznaczył, że w Bostonie lubią wszystkich swoich zawodników i tak w zasadzie to Celtics nie muszą niczego robić do trade deadline (18 lutego), ale jak to bywa z Ainge’em, od paru dni jest on już poważnie zajęty, wciąż i wciąż szukając sposobów na polepszenie bostońskiego zespołu.
Prawda jest bowiem, że choć w Bostonie rzeczywiście mogą lubić wszystkich zawodników – no bo kogo tu nie lubić – to jednak również w zarządzie wiedzą, że w składzie jest za dużo graczy o wyrównanych umiejętnościach, a cały czas brakuje kogoś, kto by się wyróżniał. A to najczęściej właśnie tacy decydują o wyniku zaciętych spotkań. Nic więc dziwnego, że Danny The Trader już od paru dni jest mocno zajęty, szukając ewentualnych ruchów, które odciążyłyby trochę bostoński skład i jednocześnie przyniosłyby mu znaczący upgrade.
Taki ruch jest jednak bardzo ciężko wykonać, ale Ainge przyznaje, że będzie szukał wszystkich sposobów na polepszenie składu, nieważne czy to polepszenie miałoby być duże czy małe. Jak sam mówi:
“Zawsze szukam tych wielkich transferów. Bo zawsze chciałoby się pozyskać gracza z elity ligi, który może pomóc drużynie domknąć mecz, ale tacy zawodnicy są najciężsi do znalezienia. Jednak w tym samym czasie, jeśli nie jest to możliwe to szukamy po prostu czegoś, co sprawi, że staniemy się lepsi i ułatwi nam pewne rzeczy.”
GM Celtów przyznał bowiem, że już rozpoczynając ten sezon w Bostonie wiedzieli, że mają w składzie za dużo solidnych zawodników. A to spowodowało problem z rotacją i te wciąż nierówne minuty poszczególnych zawodników. Transfer, w ramach którego ta rotacja zostałaby odciążona – niezależnie, czy oznaczałoby to również pozyskanie gwiazdy – tak czy siak może być więc dobry dla zespołu i rzeczywiście ułatwić trochę życie Bradowi Stevensowi, bo jak zdradza Ainge, nikt nie chciałby bardziej ustabilizowania rotacji niż 39-letni coach.