David Lee nie zagrał ani minuty w przegranym meczu z Detroit Pistons i było to już drugie z rzędu spotkanie, w którym nie wybiegł na parkiet nawet na moment. Przy okazji potyczki z Brooklyn Nets trener Stevens tłumaczył to lekkim urazem stopy, ale prawdziwym powodem absencji Lee jest oczywiście coraz większa chęć pójścia w grę niskimi ustawieniami, co wpłynęło bezpośrednio także na Jareda Sullingera. Lee przyznał zresztą nawet, że na razie jest poza rotacją, o czym powiedział mu sam Stevens, tłumacząc to próbą gry niższymi zawodnikami na pozycji numer cztery. Jednocześnie, granie czy niegranie poszczególnymi zawodnikami wciąż będzie uzależnione od profilu rywala.
I tak, mogłoby się wydawać, że David Lee w końcu wypadł z rotacji. Byłaby to niezła informacja, bo zaawansowane statystyki wskazują, że z nim na parkiecie Boston Celtics są drużyną gorszą. 32-latek miewa dobre momenty, a na przestrzeni całego sezonu notuje niezłe 7.2 punktów, 4.3 zbiórki i 1.8 asyst w ledwie 15.7 minut gry. Ale to nie jest już ten sam gracz, który kilka lat temu grywał w All-Star Game, a na dodatek Celtowie nie wiążą z nim większych nadziei na przyszłość, dlatego może lepiej, aby ograniczyć jego minuty.
On sam się z tym nie zgadza, ale jak sam mówi, to Brad Stevens jest trenerem i to jego decyzja. Podkoszowy przyznaje, że sytuacja jest całkiem inna od tej z zeszłego sezonu, kiedy to stracił miejsce w rotacji Golden State Warriors na rzecz Draymonda Greena. Wtedy bowiem doznał kontuzji i po powrocie nie odzyskał swojego miejsca w składzie, nie mogąc tego zaakceptować. Teraz również nie ma zamiaru zaakceptować, ale jeśli ma wybierać między wkurzeniem a ciężką pracą to wybiera to drugie. I dodaje:
“Wierzę w resztę kolegów i chcę tego, co najlepsze dla tego zespołu. Zobaczymy więc, jak to wszystko się potoczy. Najważniejsze jest bowiem, aby to Celtics mogli dopisać sobie kolejne zwycięstwo. Mieliśmy swoje wzloty i upadki jako drużyna, dlatego też trener stara się znaleźć równe ustawienia.”
Lee na razie nie myśli więc o prośbie o transfer, bo jest pewny, że potrafi pomóc drużynie i ma nadzieję, że tą drużyną cały czas będą Boston Celtics. Skupia się więc przede wszystkim na pozostaniu gotowym do gry. Stevens przyznaje bowiem, że gra poszczególnych zawodników zależeć będzie od potrzeb w danym meczu i tak, albo Lee, albo Tyler Zeller, który także przeciwko Pistons nie zagrał, mogą liczyć na minuty w Chicago, gdzie C’s zagrają w czwartek z Bulls i to pomimo faktu, że w meczu tym na pewno nie zagra kontuzjowany Joakim Noah.