Rzut okiem na rok 2015

Boston Celtics zakończyli 2015 rok przegraną z Los Angeles Lakers, ale co by nie mówić, było to jednak całkiem udanych 12 miesięcy. A skoro na kalendarzach już 2016 to warto jeszcze na chwilę wrócić do tego, co było i podsumować ten ubiegły rok w Bostonie. Przede wszystkim, był pierwszy od 2013 roku awans do fazy play-off i w końcu kibice mogli ekscytować się dobrą grą zawodników, a nie piłeczkami w drafcie. A przecież nic tego nie zapowiadało, bo pod koniec 2014 roku z Beantown odszedł Rajon Rondo, a na starcie 2015 wytransferowany został też Jeff Green i mogłoby się zdawać, że Celtowie jednak bardziej zainteresują się – drugi rok z rzędu – piłeczkami w czerwcowym naborze. Nic bardziej mylnego.

Najważniejsze momenty 2015 roku:

  1. Transfer Jeffa Greena do Memhpis Grizzlies. Green poleciał jako drugi, kilka tygodni po Rajonie Rondo i zaraz na początku roku. Wtedy wydawało się, że Danny Ainge w krótkim odstępie czasu wytransferował dwóch najlepszych graczy zespołu, ale rzeczywistość okazała się zgoła inna. Green wciąż nie spełnia bowiem potencjału w Memphis, a dla Celtów oba te transfery okazały się być punktem zwrotnym sezonu.
  2. Pozyskanie w ramach transferu Isaiaha Thomasa. Choć tak w zasadzie to może jednak nie oddanie, a pozyskanie było tym punktem zwrotnym. Thomas okazał się być strzałem w dziesiątkę mimo swojego niewielkiego wzrostu i szybko stał się nowym ulubieńcem fanów. Już w swoim debiucie w barwach C’s wyleciał z parkietu, ale to były dobrego złe początki. Filigranowy obrońca świetnie wpasował się w system Brada Stevensa i drużyna złapała wiatr w żagle, będąc jedną z najlepszych w lidze w drugiej części sezonu. I pomyśleć, że Ainge wyciągnął go za Marcusa Thorntona i pick w drafcie od Cavaliers.
  3. Awans do fazy play-off. Rzecz niebywała, po jeszcze na starcie 2015 roku nic tego nie zapowiadało. Kilka ruchów, przyjście Thomasa i geniusz Brada Stevensa. Tyle wystarczyło, by w Bostonie zrobili taki wynik jak w ostatnim sezonie Kevina Garnetta i Paula Pierce’a w barwach Celtics. A po drodze było mnóstwo świetnych momentów, bo druga część sezonu 2014/15 obfitowała w wielkie zagrania. Evan Turner w Portland, Evan Turner przeciwko Hawks, Tyler Zeller przeciwko Jazz, Marcus Smart przeciwko Raptors i w końcu Jae Crowder przypieczętowujący siódmy seed na Wschodzie, także przeciwko Raptors.
  4. Cztery wybory w drafcie. Boston Celtics nie tylko awansowali do fazy play-off (gdzie jednak szybko polegli z późniejszymi finalistami), ale też mieli aż cztery wybory w ubiegłorocznym drafcie, wybierając czterech zawodników ze sporym potencjałem. Tylko ten Marcus Thornton został odesłany do Australii i czeka go raczej długa droga zanim w ogóle pojawi się w NBA. Pozostała trójka? Przyszłość należy do nich.
  5. Podpisanie kontraktu z Amirem Johnsonem. To było w pierwszy dzień lipca, kiedy tak w zasadzie rozpoczął się okres wolnej agentury. Ni z gruchy, ni z pietruchy – Boston Celtics podpisali kontrakt z Amirem Johnsonem, dając mu $20 milionów za dwa lata gry, choć nie cała kwota jest gwarantowana. Kwestionowano słuszność tego ruchu, ale Johnson okazał się być całkiem solidnym wzmocnieniem, no i fakt, że jego umowa nie jest w pełni gwarantowana działa na korzyść Celtów. W lipcu przedłużono też umowy z Jonasem Jerebko oraz Jae Crowderem, który jest chyba odkryciem roku.
  6. Boston Celtics w Europie. Bardzo fajne wydarzenie, przede wszystkim dla europejskich fanów Celtics, czyli także dla mnie samego. Byłem w Mediolanie, ale frekwencja dopisała także w Madrycie. Dopisali również Celtowie, którzy bez problemów wygrali z europejskimi drużynami, pokazując sporo fajnej gry i dając kibicom mnóstwo wspaniałych wspomnień. Oby częściej pojawiali się na Starym Kontynencie.
  7. Najlepszy start sezonu w karierze Brada Stevensa. Coach Celtów to dla wielu już w tym momencie topowy trener Konferencji Wschodniej, a Celtics potwierdzają w tym sezonie, że trzeba się z nimi liczyć. Są wojownikami wyjazdów, grając bardzo dobrze na terenie przeciwnika, ale wciąż są młodą drużyną i zdarzają im się wpadki. Po 1/3 sezonu można jednak stwierdzić, że przyszłość bostońskiej drużyny cały czas rysuje się w bardzo jasnych barwach – tym bardziej, że Brad Stevens dopiero w 2016 skończy 40 lat.

Czy Waszym zdaniem w tym mijającym roku zdarzyło się coś jeszcze, co zasłużyło na oddzielne wspomnienie? Jaki jest Wasz ulubiony moment z 2015 roku? Jesteśmy też ciekawi, z jakimi oczekiwaniami wchodzicie w ten Nowy Rok i czego spodziewacie się odnośnie Celtics. Podzielcie się z nami tym wszystkim w komentarzach!

Szczęśliwego Nowego Roku!