Kolejna porażka po nierównej grze

Atlanta Hawks nie mogli trafić prawie nic zza łuku, dlatego też w drugiej połowie postanowili prawie tylko i wyłącznie atakować kosz, co koniec końców pozwoliło im wywieść z TD Garden ważne zwycięstwo. Celtowie prowadzili w tym meczu nawet 10 punktami, ale brak pasji, zaangażowania i proste błędy sprawiły, że ponieśli trzecią z rzędu i czwartą w ostatnich pięciu spotkaniach porażkę, wpadając w spory dołek. Jae Crowder w rocznicę transferu do C’s zaliczył najlepsze w karierze 24 punkty oraz 10 zbiórek, ale zszedł z parkietu za sześć fauli i końcówkę meczu oglądał z ławki, zakrywając twarz rękoma. Hawks zdobyli aż 68 punktów z pomalowanego, w tym 24 oczka w samej czwartej kwarcie. KG w poniedziałek w Ogródku.

BOXSCORE

To był od początku bardzo sloppy game, bardzo happy koszykówka. Hawks sporo podawali, ale do niczego te podania nie prowadziły, bo już w pierwszej kwarcie spudłowali wszystkie siedem trójek. Najlepsze jednak, że C’s prowadzili po dwóch kwartach jednym punktem (43-42) mimo aż 13 strat w pierwszej połowie i zaledwie 28-procentowej skuteczności z gry w drugiej odsłonie. Mnóstwo w ich grze było niedokładności, brakowało też tej dobrej, intensywnej obrony, co jednak miało okazać się kluczowe dopiero w końcówce spotkania.

Jae Crowder zdobył bowiem 15 punktów tylko w trzeciej kwarcie, dzięki czemu C’s jeszcze przed ostatnią prowadzili 73-71. W roli Jamesa Younga wystąpił tym razem R.J. Hunter i dał Celtom to, czego Young nie mógł: kilka punktów z ławki, czyli jeden udany wjazd pod kosz i dwie celne trójki. Ale Hawks non-stop atakowali paint, akcja po akcji grali pick-and-roll, akcja po akcji urywali się Celtom na zasłonach i w zasadzie akcja po akcji dostawali się w pomalowane, co najczęściej kończyło się łatwymi punktami. 24-4 w paint w czwartej kwarcie.

Paul Millsap w pierwszej połowie nie istniał, do czwartej kwarty miał na koncie ledwie pięć oczek, ale konsekwentna gra do kosza sprawiła, że w ostatniej odsłonie zdobył 15 punktów, albo rolując do kosza po łatwe punkty, albo rolując do kosza po faul i punkty z wolnych. Daggera z prawie-dystansu (duży palec na linii) trafił jednak Al Horford, który po kolejnym zagraniu pick-and-roll i świetnej zasłonie Kyle Korvera dostał czystą pozycję na lewym skrzydle. Ale najwięcej problemów sprawiał Celtom ten szybki i zwrotny Dennis Schroeder.

Rozgrywający Hawks wykorzystał kolejne skręcenie kostki Jeffa Teague’a (1/6 z gry, 6 punktów, 6 asyst) i spędził na parkiecie 28 minut, w czasie których dostawał się tam, gdzie chciał i to nic dziwnego, że z nim na parkiecie goście byli najlepsze +20. Niemiec miał 22 punkty, 5 asyst oraz 4 przechwyty, podczas gdy C’s nie mieli na niego odpowiedzi. Bostońska defensywa w ogóle była słaba, bo wiele razy zagubiona i często grająca bez zaangażowania. Jakże zmieniły się nastroje w Bostonie przez ten tydzień od porażki z Golden State Warriors.

Celtowie mają w tym momencie bilans 14-13 i sami zawodnicy przyznają, że gdzieś zatracili ten swój pazur, zacięcie i po prostu charakter. Isaiah Thomas znów był niezły na 28 punktów (w tym 13/14 z wolnych), ale gdzie się podział Avery Bradley? Co się dzieje z rzutem Jareda Sullingera? Czemu nie działa już magiczny kucyk Kelly Olynyka? Thomas i Crowder złożyli się we dwójkę na 53 punkty (14/25 z gry), podczas gdy reszta Celtów uciułała ledwie 48 punktów z 52 rzutów (!!!). W poniedziałek coroczna wizyta Timberwolves w Bostonie.