Łatwa wygrana w Nowym Orleanie

Boston Celtics radzą sobie bez Marcusa Smarta i kończą serię pięciu meczów na wyjeździe z bilansem 3-2, wygrywając ostatnie spotkanie z New Orleans Pelicans wynikiem 111-93. O wszystkim zadecydowała świetna gra Celtów na przełomie drugiej i trzeciej kwarty, kiedy to Bostończycy zrobili run 35-13 i przejęli spotkanie, choć bardzo słaba defensywa drużyny Pelikanów bardzo im w tym pomogła. Na dodatek, bardzo dobrze ograniczony został lider NOP, czyli Anthony Davis, który zaczął z przytupem, ale już po kilku minutach miał dwa faule i więcej w jego grze było frustracji niż poezji, stąd też mecz zakończył z ledwie 16 punktami z 21 prób, a z nim na parkiecie Pelicans byli najgorsze -24. Wracamy do Bostonu.

BOXSCORE

Isaiah Thomas był najlepszym strzelcem Celtics w tym spotkaniu z 22 punktami, ale 19 zdobył w pierwszej połowie (8/9 FG, 3/3 za trzy), by swoje ostatnie punkty w spotkaniu zdobyć trójką na siedem minut przed końcem trzeciej kwarty. Mimo to, Celtowie zdobyli aż 111 punktów, bo obrona Pelicans rzeczywiście jest tak słaba, jak o niej mówią i to aż dziwne, bo przecież w sztabie Alvina Gentry’ego jest Darren Erman. Najwidoczniej rozchodzi się o samych zawodników, którzy są po prostu słabi w obronie i żaden trener tego nie zmieni.

Tak czy siak, mecz był całkiem wyrównany, póki Celtom nie zaczęła siedzieć trójka. Kolejny już raz Bostończycy trafili 12-krotnie zza łuku na niezłej, bo ponad 40-procentowej skuteczności, a w ogólnym rozrachunku gospodarze pozwolili im trafić aż 49 procent rzutów. Bradley miał akcję za trzy z faulem, Pelicans faulowali też przy trójkach Crowdera oraz Olynyka, a trzecią kwartą rozpoczęli od 1/9 z gry i to właśnie wtedy Celtowie wyszli na 19-punktowe prowadzenie, a niezłe minuty dał nawet James Young (4 pkt, 2/5 FG, 0/3 3PT).

Jared Sullinger oraz Amir Johnson stworzyli parę bardzo trudną do przejścia pod koszem Celtics, ale tak po prawdzie to również bardzo dobra gra zawodników obwodowych spowodowała, że Pelikanom bardzo trudno było dostawać się pod kosz, skąd zdobyli tylko 36 punktów. Sullinger opanował tablice (20 zbiórek, do tego również 11 punktów oraz 3 asysty), natomiast Johnson miał trzy bloki i kolejny mecz, w którym cyferki nie oddadzą jego wpływu na grę Celtics. Jae Crowder na 17 punktów oraz trzy bloki, a Kelly Olynyk miał 21 oczek ławki.

Startujący backcourt Pelicans zdobył 0, słownie: zero, punktów i przegrał ze swoimi bostońskimi odpowiednikami 33-0. Avery Bradley z chorobą był game-time decision, ale zagrał i trafił trzy trójki (25-latek jest 14/24 za trzy w ostatnich czterech meczach). Co ciekawe, tym razem to Celtics popełnili więcej strat niż rywale (17-14), ale przy słabym przeciwników nie przełożyło się to w żaden sposób na wynik. Następny mecz już w Bostonie, gdzie Celtowie zmierzą się w środę z Chicago. Jesteśmy też dzień bliżej powrotu Marcusa Smarta.