Boston Celtics byli w sobotę o krok od sprawienia wielkiej sensacji i wygrania w San Antonio z tamtejszymi Spurs, którzy wciąż są niepokonani w swojej hali. Avery Bradley nie trafił jednak w kontrowersyjnej (ze względu na brak wziętego timeoutu) akcji, choć Celtowie mieli jeszcze jedną szansę. Małą, ale była, bo coach Brad Stevens wspólnie z zawodnikami doszli do wniosku, że warto spróbować pewnej rzeczy. Wszyscy pamiętają zapewne, kiedy Jae Crowder trafił w listopadzie rzut spod własnego kosza przy wyprowadzaniu piłki z autu. Punkty oczywiście nie były zaliczone, ale wtedy też nie do końca przecież o bezpośrednie trafienie chodziło. Była to jednak sytuacja, która kiedyś może się Celtom przydać.
Na 18 sekund przed końcem, przy dwóch punktach straty i jednym czasie, Celtowie mogli najprawdopodobniej wziąć ten czas i rozrysować zagrywkę, próbując albo wygrać ten mecz z końcową syreną, albo doprowadzić do pewnej dogrywki. Zamiast tego była niecelna trójka Avery’ego Bradleya i można pokusić się o stwierdzenie, że ta została oddana z lepszej pozycji niż późniejsze, celne już, trafienie Crowdera. Bostończycy nie wzięli wtedy czasu, strata powiększyła się do czterech oczek i dopiero wtedy wykorzystany został ostatni timeout.
Crowder zdobył punkty po trójce z trudnej pozycji, Kawhi Leonard stanął na linii rzutów wolnych i na dwie sekundy przed końcem Celtowie przegrywali 105-108, a nie mając już żadnych timeoutów musieli wyprowadzać piłkę spod własnego kosza. Aż szkoda, że w drużynie nie ma już Geralda Wallace’a, który w ubiegłych sezonach wręcz specjalizował się w podaniach z autu. Ale i jemu byłoby maksymalnie trudno dograć piłkę z takiej pozycji. Celtowie spróbowali jednak zagrywki i co by nie mówić, blisko byli, aby się udało.
Długie podanie, które dotarło do Sullingera, ale w ostatecznym rozrachunku było trochę za długie. Nie bez powodu było ono adresowane do Sully’ego, który przecież tak często wychwalany jest przez choćby Tommy’ego Heinshona za swoje “soft hands” i bardzo dobry chwyt piłki. Sullinger złapał piłkę w locie, ale upadając wyszedł poza boisko i niestety zakończyło to marzenia Celtów o zwycięstwie w Alamo. I to fakt, że nawet gdyby Sullingerowi udało się nie przekroczyć linii to bardzo ciężko byłoby mu podać dokładnie tę piłkę.
Ale chodzi tutaj o sam pomysł na to zagranie, szczególnie w takiej sytuacji, kiedy piłka wyprowadzana jest spod własnego kosza. Kiedy Crowder trafił w Indianie ten niesamowity rzut to Brad Stevens mówił po meczu, że już wcześniej zastanawiał się nad taką akcją, w której zawodnik podający spod własnego kosza rzuca piłką w ten sposób, aby ta odbiła się od tablicy i powędrowała do kolegi. Tamto podanie Crowdera rzeczywiście odbiło się od tablicy, ale zamiast do Sullingera powędrowało prosto do kosza i było bez punktów.
Warto przypomnieć sobie także tamtą akcję:
Ustawienie jest bardzo podobne jak w San Antonio. Jest więc Crowder wyrzucający piłkę z autu, jest osamotniony Sullinger po atakowanej stronie parkietu i trójka niezłych strzelców gdzieś w okolicach połowy boiska, wyciągająca tym samym przeciwników z ich własnej połowy. Różnica jest taka, że w Indianapolis podanie chyba rzeczywiście miało być o tablicę, tymczasem w San Antonio trafienie w tablicę raczej nie było zamierzeniem Crowdera. Tak czy siak, w obu przypadkach widać inspirację tym samym. Krótka analiza:
Początkowe rozstawienie zawodników, czyli tak jak już wcześniej wspomniałem, Crowder jako wyrzucający piłkę z autu oraz trzech zawodników Celtics blisko połowy. Cała trójka potrafi trafić zza łuku, nie są więc oni na parkiecie przypadkowo. Dzięki temu, że stoją jeszcze na własnej połowie to tworzą sporo miejsca dla osamotnionego Sullingera, który ma “tylko” jednego obrońcę na atakowanej stronie parkietu.
Mamy moment podania, widać zresztą, że gdyby było ono odrobinę lżejsze to Sully powinien z łatwością je złapać, bo Timmy Duncan swoje lata jednak ma i wyraźnie widać tutaj, że jest trochę za podaniem, być może nie chcąc też narazić się na niepotrzebny faul. Tymczasem trójka Celtów zaczyna wbiegać na połowę przeciwnika i tutaj znów widać, że Bradley zostawia w tyle Ginobiliego, a Leonard broniący Olynyka cofnął się za bardzo.
Piłka w rękach Sullingera, który jest poza boiskiem, ale zobaczymy przy tym, jak daleko od niego są Duncan oraz Leonard. Trochę lepsze podanie i Sully mógłby spokojnie się obrócić, wykonując dokładne podanie. A opcji miałby sporo, bo do prawego rogu zbiega Bradley, do lewego pędzi Thomas, natomiast na szczycie jest zostawiony sam sobie Olynyk, do którego Leonard nie zdążyłby dobiec i przeszkodzić w oddaniu rzutu.
Sullinger wykonał już podanie, piłka jest obok obręczy i widać już, że nic z tego nie będzie, bo Sully był w za trudnej sytuacji, aby móc dobrze podać. Bradley jest już w lewym rogu, Thomas zszedł do kosza i zabrał ze sobą Parkera, natomiast Olynyk wciąż jest sam i gdyby podanie szło do niego (i było prawidłowe) to miałby w zasadzie czystą trójkę, mogąc spokojnie się do rzutu złożyć. Po meczu Crowder mówił, że to “dobra zagrywka” i poprosi Stevensa, aby popracowali nad nią częściej, bo nigdy nie wiadomo, co może być w danej chwili potrzebne.