Boston Celtics po bardzo dobrym spotkaniu, w którym dostali co najmniej 20 punktów aż od czterech swoich zawodników, łatwo pokonali w Meksyku drużynę Sacramento Kings. Wycieczki za południową granicę USA nie będzie za to mile wspominał Rajon Rondo, który już w trzeciej kwarcie musiał opuścić parkiet po tym, jak za dyskusje z sędziami otrzymał dwa faule techniczne w ciągu zaledwie kilkunastu sekund. Ale to był show Isaiaha Thomasa, który w pierwszej połowie (zdobył wtedy 19 ze swoich 21 punktów) był tak słabo kryty przez Kings, że w jednej z akcji ich obroną była próba wystraszenia Thomasa i krzyk rezerwowych. Isaiah trafił zza łuku, dał ławce Kings soczyste spojrzenie i tyle go straszyli.
Thomas mówił przed spotkaniem, że był nieco zawiedziony, kiedy okazało się, że Celtowie się w tym roku do Sac-Town nie wybiorą. Wynagrodził sobie to jednak bardzo przekonującym zwycięstwem Celtics i zrobił po prostu to, co miał zrobić w Meksyku. Już po kilku minutach Bostończycy prowadzili 23-13 prowadzeni przez duo Thomas – Bradley, po czym do imprezy wszedł jeszcze Kelly Olynyk ze swoim kucykiem. To ta trójka dała Celtom spory zastrzyk w ofensywie, natomiast podkoszowi zrobili kawał dobrej roboty na Cousinsie.
Bardzo dobre momenty w defensywie miewał David Lee, nieźle spisywał się także Amir Johnson i Cousins został w pierwszej połowie ograniczony do pięciu punktów z 12 rzutów, pudłując przy tym 10 razy i popełniając trzy faule. Tymczasem skuteczni zza łuku Celtowie (7/16 do przerwy) prowadzili po 24 minutach 51-36, zatrzymując Kings na 33-procentowej skuteczności z gry i wymuszając 12 ich strat, a sami świetnie dzieląc się piłką na 16 asyst przy 20 trafieniach. Thomas schodził do szatni z 19 punktami na koncie.
A po przerwie niewiele się zmieniło, poza oczywiście wykluczeniem Rajona Rondo, który jednak wielkiej różnicy w tym meczu nie robił. W trzeciej kwarcie po trzy razy zza łuku trafili Bradley oraz Jae Crowder, a Celtowie nawet mimo kilkunastu punktów przewagi wciąż stosowali pressing na całym parkiecie. Dwa techniczne Rondo spowodowały, że w pewnym momencie spotkania Celtowie prowadzili nawet 73-49, by ostatecznie po garbage-time zrobiło się 114-97, co i tak nie oddaje przewagi, jaką Bostończycy w tym spotkaniu mieli.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio czterech zawodników C’s miało 20 lub więcej punktów, ale podejrzewam, że musiał być taki mecz w erze Big Three. Isaiah Thomas na 21 punktów z 14 rzutów, 9 asyst, 6 zbiórek i 4 przechwyty. Jae Crowder na 20 punktów z 12 rzutów i 6 asyst. Avery Bradley na 20 punków z 15 rzutów. Kelly Olynyk na 21 punktów z 12 rzutów i 4 asysty. Kilk w nazwisko po highlights, warto. Lee, Johnson i Sully byli łącznie 4/13, ale Cousins w 25 minut gry spudłował 13 z 17 rzutów, miał 16 punktów, 4 straty i był -22.
Thomas po raz pierwszy w karierze zapisał taką linijkę statystyczną. W ostatniej dekadzie jest tylko jeden inny zawodnik Celtics, któremu się to udało. Oczywiście jest to Rajon Rondo. Isaiah jest jednym z najlepszych w NBA obecnie połączeń punktów i asyst, per48 minut lepszy może być tylko Russell Westbrook. Thomas zgłasza w tym sezonie swój naprawdę mocny akces do gry w All-Star Game. Na koniec jeszcze dwie rzeczy: Kings popełnili 19 strat, trafili tylko 37.7 procent swoich rzutów. Kolejny niezły mecz bostońskiej defensywy.