Wysoka przegrana w Atlancie

Miejmy nadzieję, że Boston Celtics najgorszy swój mecz w sezonie mają właśnie za sobą. Celtowie zostali zmiażdżeni przez Hawks w Atlancie, pozwalając sobie rzucić aż 121 punktów, co jest oczywiście najgorszym dla nich wynikiem w tym sezonie. Bostońska defensywa tęskni za Marcusem Smartem i widać to już drugi mecz z rzędu, bo Celtics w ostatnich dniach są jednym z najgorzej broniących zespołów w lidze. Przeciwko Jastrzębiom drużyna Brada Stevensa trzymała się tylko do czwartej kwarty, kiedy to gospodarze powolutku odjeżdżali i w końcu – po kolejnej stracie – akcję z faulem wykończył Jeff Teague, dając swojej drużynie 20-punktowe prowadzenie na nieco ponad sześć minut przed końcem spotkania.

BOXSCORE

Gdyby nie Avery Bradley to ten mecz skończyłby się już w pierwszej kwarcie. Hawks potrzebowali niewiele ponad czterech minut, aby wyjść na 10-punktowe prowadzenie i tylko dzięki Bradleyowi po pierwszych 12 minutach było tylko 28-33. Gorący ostatnio Avery miał wtedy 6/8 z gry i 14 punktów, podczas gdy reszta drużyny trafiła ledwie cztery z 14 rzutów. Hawks postanowili chyba uczcić święto Dikembe Mutombo, któremu zastrzeżono numer i już w pierwszej kwarcie mieli cztery z siedmiu swoich bloków.

Te 33 straconych punktów w pierwszej kwarcie zwiastowały nieszczęście, ale Celtowie trzymali się w tym meczu dość długo. Udało im się nawet zejść do sześciu punktów, kiedy to w trzeciej kwarcie mieli bardzo dobry okres gry, zdobywając łatwe punkty po stratach Hawks. Ale reszta była bardzo trudna, bo gorący do przerwy Bradley po przerwie nie był już taki hot, a Isaiah Thomas miał nieustanne problemy z obroną gospodarzy, która rzucała na niego podwojenia przy każdym pick-and-rollu, zabierając mu przestrzeń.

Thomas skończył ostatecznie z 14 punktami, ale potrzebował do tego aż 11 rzutów i miał również pięć strat. Jedynym plusowym zawodnikiem w spotkaniu dla Celtics był David Lee (10 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty), który fajnie odnalazł się w tym meczu jako potrzebny Celtom gracz tyłem do kosza i z nim na parkiecie ten atak nie wyglądał wcale tak źle. Pozytywny występ miał też R.J. Hunter, który niedaleko przecież studiował i znów miał na sobie oczy swojego taty, dzięki czemu zaliczył najlepsze w karierze 12 oczek.

Brad Stevens mówił po meczu, że już od paru dni się na taki mecz zanosiło i był wyraźnie zły (wyraźnie ze słów, nie z postawy czy twarzy). I nie ma się czemu dziwić, bo Nets trafili w niedzielę ponad 50 procent rzutów, a Hawks trafili już ponad 56 procent, w tym 12 z 24 oddanych trójek. Plus jest taki, że stracili piłkę 20-krotnie, a na dodatek po bardzo złym meczu w Atlancie, już w środę wieczór czekają na nich Philadelphia 76ers, którzy wciąż są bez wygranej i katastrofą byłoby, jeśli to właśnie Celtics przerwali im tę serię.