Bolesna porażka z Nets

Brooklyn Nets wzięli rewanż za mecz w Bostonie i po meczu, w którym większość rzeczy im wychodziła, pokonali Celtów wynikiem 111-101. I już nawet nie chodzi o ten pick, bo jeszcze przed spotkaniem okazało się, że kontuzja kolana Marcusa Smarta jest znacznie poważniejsza (choć obejdzie się bez operacji) i ten wypadnie z gry na co najmniej dwa tygodnie, a być może nawet na ponad miesiąc. I w grze Celtów było widać jego brak, szczególnie na w pierwszej połowie, w której to Bostończycy dostali sromotne lanie, głównie w drugiej kwarcie. Andrea Bargnani miał 10 punktów. Taka przegrana boli więc szczególnie, ale jak widać w NBA nic nie jest dane z góry i o każdą wygraną trzeba walczyć. Kolejny mecz w Atlancie.

BOXSCORE

Już od pierwszej kwarty było widać, że coś jest nie tak. Co prawda nieźle spisywał się Avery Bradley, który wrócił do pierwszej piątki, ale to Nets wygrali pierwszą odsłonę pięcioma punktami, głównie za sprawą dobrej i aktywnej gry Ronade Hollisa-Jeffersona. Tymczasem w drugiej kwarcie było już 51-33, w trzeciej Nets wyszli na swoje najwyższe w tym sezonie 22 punkty przewagi. W ataku wpadało im prawie wszystko, za to Celtics grali bez pomysłu w ataku i za miękko w obronie. Brad Stevens sięgnął nawet po Tylera Zellera.

Dopiero pod koniec trzeciej kwarty, kiedy Isaiah Thomas zaczął dostawać się na linię, a Bradley trafił kilka trójek po stratach Nets, goście z Beantown zaczęli zbliżać się do rywali i doszli ich nawet na osiem punktów (to za sprawą Zellera). Ale w ostatniej kwarcie Nets grali mądrze, na strefę Celtics odpowiedzieli graniem do Brooka Lopeza, a wielkie rzuty trafiał też Jarrett Jack i Celtowie na mniej niż cztery oczka nie zeszli. Siatki tylko w drugiej kwarcie zdobyły 35 punktów (14/21 FG). To nie był dobry wieczór. Trochę karma, nie?

Z drugiej jednak strony, Nets w ostatnim czasie nie grają wcale aż tak źle, jak wskazywałby na to ich bilans. Mieli kilka dobrych momentów, zabierali drużyny do crunchtime i wygrali nawet z Hawks, ale byli też o jeden celny rzut Brooka Lopeza do zwycięstwa z Warriors. Teraz przeciwko Celtics chcieli zmazać blamaż za porażkę w Bostonie i trafiając ponad 50 procent rzutów z gry im się to udało. 27 oczek zdobyli Avery Bradley (oddał najwięcej w karierze 14 trójek) oraz Isaiah Thomas (miał też sześć asyst, ale trafił tylko dwie z ośmiu trójek).