Maine Red Claws wygrali drugi mecz i po raz kolejny błyszczała dwójka tegorocznych rookies, odesłana do D-League przez Boston Celtics. Terry Rozier oraz Jordan Mickey znów byli najlepszymi zawodnikami swojej drużyny, prowadząc Red Claws do zwycięstwa 109-104 w meczu rozgrywanym w Kanadzie, gdzie zadebiutował nowy zespół w lidze, pierwsza kanadyjska ekipa, czyli Raptors 905. Tym razem w cieniu pozostał James Young, który zdobył ledwie 10 punktów, trafiając tylko jedną z siedmiu trójek. Najwięcej oczek – bo solidne 25 – zdobył za to wybrany z 16. numerem tegorocznego draftu Rozier, a Mickey zaliczył kolejne pokaźne double-double (21/12) i znów miał na koncie sporo bloków (sześć).
Czyżby zabójczy James Young miał w tym sezonie grać tylko drugie skrzypce, nawet w D-League? W tym momencie tak to bowiem wygląda – Young nie zachwyca tak jak w ubiegłym sezonie, a brylują za to zawodnicy wybrani w tegorocznym naborze. Ale tutaj pojawia się kolejna mantra, czyli: James Young jest najmłodszym graczem w szeregach Celtics, młodszym nawet od Roziera czy Mickey’ego i wielu innych wybranych w drafcie przed kilkoma miesiącami. Dość powiedzieć, że JY13 dopiero we wrześniu skończył 20 lat.
Tak czy siak, przeciwko Raptors 905 nie zachwycił, za to dwójka jego kolegów poprowadziła Red Claws do zwycięstwa. Rozier zakończył mecz z 25 punktami, ale aż 15 zdobył w czwartej kwarcie, będąc wtedy odpowiedzialnym za połowę punktów całej drużyny. Młody guard był bliski triple double, bo do swojego dorobku dodał również dziewięć zbiórek i osiem asyst, fajnie dzieląc się piłką. Czasami nogi wciąż szybsze niż głowa, do tego spore problemy ze skutecznością (10/23 FG, 0/5 3PT). Krótki skrót jego występu poniżej.