Ainge dzwonił do McHale’a

Danny Ainge nie czekał długo z propozycją pracy dla świeżo zwolnionego z Houston Rockets trenera Kevina McHale’a. Generalny menedżer Celtów jeszcze tego samego dnia, kiedy Rakiety zrezygnowały z usług byłego zawodnika, zadzwonił do swojego dobrego kumpla i zaproponował mu dołączenie do sztabu Boston Celtics, zapewniając go, że w Beantown mają dla niego miejsce. Warto w tym miejscu przypomnieć, że panowie znają się doskonale, bo przecież spędzili ze sobą osiem sezonów w barwach Celtics, zdobywając w tym czasie dwa mistrzowskie tytuły, a po zakończeniu karier zawodników obaj zostali działaczami. Ainge przyznał jednak, że na razie nie spodziewa się żadnych decyzji McHale’a.

Taki telefon to akurat nic dziwnego, bo Danny Ainge to człowiek okazji. Gdy tylko Rockets zwolnili więc coacha po słabym starcie sezonu (4-7, choć taki bilans to raczej wina zawodników niż trenera), Ainge od razu złapał za słuchawkę i dzwonił do McHale’a, o czym mówił potem dla Boston Herald:

„Zawsze próbowałem nakłonić Kevina, aby przyszedł tutaj i pracował ze mną, pracował nad naszymi podkoszowymi. I powiedziałem mu to także teraz. Mamy dla niego miejsce. Wiem, że moglibyśmy wymyślić dla niego jakąś rolę, ale myślę, że na razie chce poczekać i zobaczyć.”

Ainge dodał również, że choć McHale docenił telefon i propozycję to jednak na razie nie chce podejmować żadnych wiążących decyzji, co GM Celtów doskonale rozumie. Na ten moment, McHale zapewne chciałby odpocząć, zrelaksować się i w spokoju zastanawiać się nad swoją przyszłością. A przecież jeszcze w ubiegłym sezonie był z Rockets w finałach konferencji na piekielnie mocnym Zachodzie. Wydaje się więc, że jeśli nie zostanie analitykiem w telewizji to prędzej czy później wróci na ławkę trenerską w NBA.

Tym bardziej, że decyzja Rockets spotkała się ze sporym zdziwieniem w całej branży. Brad Stevens wprost powiedział, że władze Rockets się pospieszyły, a Rick Carlisle nie ukrywał, że był zszokowany po usłyszeniu tych informacji. Na razie można więc tylko pomarzyć o jednym z najlepszych graczy w post szkolącym bostońskich podkoszowych, jednak fajną rzeczą jest to, że Ainge wyszedł z taką propozycją i zostawił McHale’owi drzwi otwarte, który powinien chociaż rozważyć powrót do miasta, w którym odnosił największe sukcesy.