Dallas Mavericks przerwali serię trzech kolejnych zwycięstw Boston Celtics i tym razem to oni wystąpili w roli „goniącego”, odrabiając 18 punktów straty z pierwszej kwarty i wygrywając dzięki skutecznej grze w drugiej połowie. Celtowie nie popisali się w samej końcówce, kiedy to m.in. Jared Sullinger nie trafił z bardzo prostej pozycji, a Isaiah Thomas w kluczowej akcji – przy stanie 102-104 – stracił panowanie nad piłką. Niestety, Bostończycy przegrali więc spotkanie „na styku” i są sobie temu sami winni, bo choć Mavs też nie byli bezbłędni i dali jeszcze Celtom szansę w końcówce (dwa pudła z wolnych Raya Feltona) to jednak po raz kolejny zabrakło skuteczności w ataku, która zdaje się była tylko w pierwszej kwarcie.
Ten mecz był do wygrania, tym bardziej po pierwszej kwarcie, w której to Avery Bradley w zasadzie samodzielnie wyprowadził Celtów na kilkanaście punktów przewagi. Po 12 minutach było 31-16, bo z gorącym Bradleyem gospodarze zrobili run 18-2, zatrzymując przy okazji Mavs na ledwie 28-procentowej skuteczności. Goście nie byli chyba gotowi na starcie z tym backcourtem, ale ta pierwsza kwarta to był najlepszy okres gry Celtów w tym meczu i – co ciekawe – po raz pierwszy w tym sezonie C’s prowadzili po pierwszej odsłonie.
Ale to chyba nie był dobry znak, bo potem tak różowo już nie było. Fakt faktem, że sporą rolę odegrali sędziowie podejmujący często kuriozalne decyzje przeciwko Celtom, ale ci dzielnie trzymali się aż do czwartej kwarty, wcześniej nie pozwalając Mavs na objęcie prowadzenia. Ci odnaleźli swoją ofensywę (z problemami, ale dobry ruch piłki wystarczył), zamknęli Celtów na obwodzie i bardzo dobrze wyglądali w paint, skąd Bostończycy zdobyli 15 punktów w pierwszej, ale tylko 27 punktów w trzech kolejnych kwartach.
To podobnie jak i Bradley, który ze swoich 18 oczek już 12 miał w tej pierwszej, bardzo dobrej odsłonie. Potem tak skuteczny już nie był, mecz zakończył z dziesięcioma niecelnymi rzutami z gry. Isaiah Thomas nie tylko miał kluczową stratę, ale po raz kolejny był mocno nieskuteczny zza łuku i trafił tylko jeden z ośmiu rzutów za trzy. Evan Turner był tym razem fatalny, w 24 minuty miał trzy straty i był -17. Marcus Smart znów z 1/7 z gry i już nie tak wpływową grą w defensywie. Sullinger z double-double (18/12 + 3 asysty), ale i z 12 pudłami.
Fajnie spisał się jedynie David Lee, który znacząco pomógł Celtom wtedy, kiedy Mavs dobrze ograniczyli bostońskich obwodowych. Podkoszowy zaprezentował wtedy solidną grę do kosza, a mecz zakończył z 14 punktami (4/7 FG, 6/6 FT). Celtics nie mieli jednak odpowiedzi na Dirka Nowitzkiego (23 punkty), bo Kelly Olynyk choć próbował przechytrzyć mistrza to jednak cały czas jest uczniem. Kluczowe rzuty trafiał też Jerryd Bayless Deron Williams, wykorzystując mismatch z i tak nieźle broniącym Thomasem.
Uciekło cenne zwycięstwo, ale przed Bostończykami mecze home-to-home z Brooklyn Nets.