Ostatnie spojrzenie na preseason

To już dziś, to już ten dzień. Boston Celtics zagrają z Philadelphia 76ers i rozpoczną kolejny sezon, tym razem ze znanymi nam z ubiegłego roku twarzami i nieco większymi oczekiwaniami. Zanim jednak do tego dojdzie, spójrzmy raz jeszcze – ten ostatni już raz – na preseason, który w tym roku Celtowie zakończyli z imponującym bilansem sześciu zwycięstw w siedmiu meczach. Ale przecież nie o to tu chodzi. Na przestrzeni ostatnich paru tygodni miały się wykrystalizować pewne rzeczy, a zawodnicy mieli nabrać nie tylko formy i zrzucić rdzę, ale także podłapać pewne nowe trendy. Warto więc spojrzeć na to wszystko jeszcze przed startem sezonu (choć mecz z takim rywalem jak 76ers to jakby wciąż preseason).

ROTACJA

Już od jakiegoś czasu słyszymy, że to głębia składu będzie największą siłą Celtów w tym sezonie. Podobne nadzieje ma sam coach Stevens, który wybrał już chyba pierwszą piątkę na otwierający sezon mecz. Wielkiej niespodzianki nie ma, rozpoczną Marcus Smart, Avery Bradley, Jae Crowder, David Lee oraz Tyler Zeller, czyli piątka, która ukształtowała się na przestrzeni całego preseasonu. Zaraz więcej o samych ustawieniach, ale zanim do tego dojdzie jest jeszcze jedno ważne przesłanie: nie przywiązujcie się do starterów.

Ci mogą bowiem zmieniać się w kalejdoskopie. W ubiegłym sezonie też sporo było zmian, ale te były spowodowane raczej nieustannym żonglowaniem w składzie przez Danny’ego Ainge’a. Te zmiany były więc wymuszone, natomiast teraz będzie to nie przymus, a raczej możliwość i komfort dla coacha. Stevens sam zresztą zapowiada, że wszystko zależeć będzie od przeciwnika, od formy, od treningów. Dzięki temu będzie można też lepiej zarządzać zdrowiem graczy i dawać im wolne bez naruszania komfortu gry zespołu.

„Mamy bardzo niesamolubną grupę zawodników. Czas pokaże, jak to wszystko wyjdzie, ale na pewno będą takie mecze, że zawodnik, który w poprzednim spotkaniu rozegrał 30 minut to w kolejnym zagra tylko 10.”

To rzeczywiście komfort dla trenera, który zresztą sam – tak jak i Danny Ainge – mówi, że ma nadzieje, iż będzie to przewaga Celtów na przestrzeni całego sezonu. Zapewne tak będzie, bo Stevens ,a możliwość wystawiania różnych ustawień i parowania różnych zawodników, do czego służył zresztą preseason. I tak, dwie typowe pary podkoszowych to David Lee / Tyler Zeller (starterzy) oraz Amir Johnson / Kelly Olynyk (z ławki). Dlaczego? Bo Isaiah Thomas też wychodzi z ławki i jest najlepszym rozgrywającym w pick-and-rollu.

Wśród podkoszowych na razie zbyt dużej roli w rotacji nie ma Jared Sullinger, a na dodatek tylu podkoszowych sprawia, że Celtics mogą nie grać już tak często niskimi ustawieniami z Crowderem na czwórce i Jerebko na piątce, które w poprzednim sezonie przynosiły bardzo dobre efekty. Sęk jednak w tym, że Brad Stevens ma mnóstwo opcji i można być pewnym, że z większości będzie korzystał w trakcie sezonu. I to jest kolejny komfort, jaki niesie za sobą posiadanie w składzie kilkunastu solidnych zawodników.

Wracając jeszcze do Isaiaha Thomasa to warto w tym miejscu pokazać pewien trend, jaki ukształtował się w preseasonie – Celtics starali się grać szybciej i to właśnie z Thomasem ich tempo było najszybsze. A jeśli chodzi o Jareda Sullingera poza rotacją – początkowo wyglądał na wolnego, miał jeden bardzo dobry mecz w mniej niż 20 minut gry, jednak miał grać bardziej od kosza, a tymczasem 30 z jego 54 prób to był albo półdystans (marne 6/25 FG), albo trójka (niemniej marne 1/5 3PT). Chyba nie o to chodziło.

PODKOSZOWI

Wspomniałem już o Sullingerze, teraz natomiast warto tak w zasadzie sprawdzić, czemu jest on dopiero piątym podkoszowym w rotacji. Tyler Zeller jest bardzo efektywny w ataku, czego dowód będziecie mieli gdzieś poniżej. David Lee także okazał się być bardzo dobrym rolującym do kosza, choć po powrocie do Europy stracił gdzieś swój pewny chwyt. Nie stracił za to swojej umiejętności wyprowadzania kontr oraz ogólnej umiejętności podawania – zwróćcie uwagę jak momentami wysoko, nawet poza obwodem, stoi Lee.

To także nie przypadek, że Lee jest w pierwszej piątce, gdzie klasowych ball-handlerów brak. Nie ma też przypadku, że razem grają Amir Johnson oraz Kelly Olynyk, bo obaj potrafią rzucić zza łuku (ale też zejść do kosza, dzięki czemu idealnie wpasowują się do gry z Thomasem, najlepszym przecież obwodowym Celtów w pick-and-rollu). Z Olynykiem sprawa ma się tak, że jego inteligencja przekłada się na drużynę, bo z nim na parkiecie Celtics są od jakiegoś czasu mocno plusową drużyną. Podobnie będzie z Johnsonem.

Często jednak tego nie będzie widać w statystkach, jednak Johnson to naprawdę wartościowy zawodnik – także jeśli chodzi o obronę obręczy. Nie tylko grozi rzutem, ale też świetnie czuje się zarówno przodem (tutaj duże zaskoczenie, nie miałem pojęcia, że Johnson potrafi tak dobrze grać po koźle), jak i tyłem do kosza. Na razie nie widać też, aby Amir miał jakieś problemy ze zdrowiem, a co za tym idzie nie jest najwolniejszym graczem na boisku. Co może zaskakiwać to także fakt, że Johnson może też kreować dla kolegów.

AVERY BRADLEY

Avery Bradley zapowiedział zmianę swojej gry i odejście od rzutów z mid-range na rzecz trójek z rogu i częstszych wjazdów pod kosz. To nic dziwnego, w ubiegłym sezonie Bradley trafił 39.5 procent prób z obu rogów. W preseasonie z 21 trójek ponad połowa (12) to były rogi, gdzie AB trafiał z nawet lepszą, bo świetną 58-procentową skutecznością. To oczywiście mała próbka, ale to dobry prognostyk na przyszłość. Z mid-range trafiał znacznie gorzej (6/15 FG), ale było też trochę wjazdów i ścięć do kosza, więc można być optymistą.

JAE CROWDER

Jae Crowder wyglądał naprawdę nieźle w trakcie preseasonu, udowadniając, że a) rehabilitacja po kontuzji kolana przebiegła dobrze, b) będzie on wokalnym (i nie tylko) liderem defensywy Celtics. Na dodatek, widać poprawę rzutu za trzy i widać, że Crowder sporo tego lata nad tym pracował. Choć to akurat nic dziwnego, Jae Crowder to hard-worker. Była też świetna obrona i efektywna postawa w ataku, gdzie Jae realizuje się w dwóch aspektach – trójki i świetne wejścia na obręcz; kontuzja kolana zdaje się nic mu nie zabrała.

MARCUS SMART

O obronie nie ma co wspominać, bo ta jak zawsze stała na wysokim poziomie, tak samo zresztą jak i pokłady poświęcenia, które Smart wnosił ze sobą na parkiet. Warto natomiast wspomnieć o dwóch rzeczach: było więcej wjazdów pod kosz i to jest na pewno rzecz, która cieszy, ponieważ jest to coś, w czym Smart wyróżniał się na uniwerku, a niekoniecznie widzieliśmy to w jego rookie roku. Oby podtrzymał ten trend także w sezonie regularnym. A ta druga rzecz to ten nieustanny progres 21-latka jako rozgrywającego.

Powtarzam się już n-ty raz w tym aspekcie, ale Smart naprawdę robi postępy z każdym tygodniem. To widać w jego grze, w jego podejmowaniu decyzji, w jego czytaniu obrony przeciwnika. Coraz częściej to on sprawia, że obrona musi dostosować się do niego, a nie na odwrót. To dotyczy nie tylko kilku po prostu świetnych podań, ale też gry w pick-and-rollu, gdzie Smart najlepiej rozumie się chyba z bardzo dobrze rolującym Tylerem Zellerem. To nie przypadek, że Zeller już w pierwszych minutach ma osiem, dziesięć punktów.

ROOKIES

Stevens od samego początku mówił o 10-osobowej rotacji i już teraz na liście nieaktywnych na pierwsze sezonowe spotkanie znaleźli się James Young oraz Jordan Mickey. Sezon trwa jednak 82 spotkania, dlatego też wszyscy młodzi będą dostawać swoje szanse, które – miejmy nadzieję – będą wykorzystywać. A po preseasonie można być optymistą, bo każdy z trójki wybranych w tegorocznym drafcie graczy zaprezentował się dobrze. Rozier znów zachwycił szybkością, a do tego rzucał z naprawdę dobrą skutecznością zza łuku.

Hunter miał z kolei problemy z trójką, ale raz jeszcze udowodnił, że ma ponadprzeciętne basketball IQ i potrafi robić rzeczy, które innym rookies przychodziłyby z wielką trudnością. Mickey z kolei na razie będzie miał problemy w starciu z silniejszymi od siebie podkoszowymi, ale tutaj może przydać się jego atletyzm. No i to ro rzeczywiście jest najlepszy shot-blocker w zespole. Z uwagi na duży tłok pod koszem ma on jednak najmniejsze szanse na wejście do rotacji. Ale tak w zasadzie to zapewne cała trójka spędzi trochę czasu w D-League.