Niewiele już czasu pozostało Celtom na negocjacje kontraktowe i przedłużenie obowiązujących umów z Tylerem Zellerem oraz Jaredem Sullingerem. I coraz mniej prawdopodobne jest, że którykolwiek z tej dwójki podpisze nowy kontrakt w najbliższych dniach (deadline to 2 listopada). Według źródeł Celtowie zdecydowaliby się bowiem na przedłużenie umowy tylko wtedy, jeśli ta byłaby korzystna dla klubu. Na ten moment, dla Danny’ego Ainge’a najważniejsza jest elastyczność finansowa i robienie oszczędności na przyszłoroczny offseason, kiedy to bardzo możliwe, że Celtics będą mieli tyle miejsca w salary cap, iż będą mogli zaoferować dwa kontrakty maksymalne.
A przecież nie trzeba chyba nikomu przypominać, że latem 2016 roku na rynek wolnych agentów wchodzi m.in. Kevin Durant. I to też właśnie dlatego Danny Ainge robi wszystko, aby w przyszłym roku mieć sporo opcji – stąd chociażby takie, a nie inne kontrakty dla Amira Johnsona oraz Jonasa Jerebko. Nowych kontraktów nie podpiszą jednak najprawdopodobniej ani Tyler Zeller, ani Jared Sullinger – ale to i tak nie jest zła informacja, bo Celtowie będą mogli w przyszłym roku obu uczynić zastrzeżonymi wolnymi agentami.
Obaj mają bowiem w umowach ofertę kwalifikacyjną na sezon 2016/17, po złożeniu której Celtics będą mieli możliwość wyrównania każdej złożonej im propozycji. A w klubie panuje przeświadczenie, że jeśli zagrają dobry sezon to bez problemu znajdą się pieniądze, aby zatrzymać ich w Bostonie na dłużej. Oznacza to, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, iż dla obu ten zbliżający się już naprawdę wielkimi krokami sezon będzie tzw. contract-year, w którym to będą mocno starać się i walczyć o duże pieniądze w nowej umowie.