Niestety, mamy kolejną bardzo smutną informację – nie żyje Flip Saunders, wieloletni coach i działacz Minnesota Timberwolves, ale też przez pewien czas doradca Doca Riversa w sztabie trenerskim Boston Celtics. Saunders przegrał walkę z rakiem, a dokładniej z chłoniakiem Hodgkina, mimo że wcześniejsze doniesienia wskazywały duże szanse na pokonanie nowotworów, co się jednak nie stało. 60-letni Saunders jeszcze w zeszłym sezonie trenował T’Wolves, co było jego 17. rokiem na ławce trenerskiej zespołu NBA. Prócz Wilków miał też kilka sezonów pracy dla Washington Wizards oraz Detroit Pistons, a ogółem wygrał 654 mecze. Jest to kolejna wielka strata dla koszykówki i dla NBA.
Ten rok niestety nie oszczędza fanów NBA, bo w zasadzie co parę tygodni odchodzi jakaś znacząca postać. Stan Saundersa pogorszył się w trakcie offseasonu, choć początkowo jego rozbrat z ligą nie miał wcale trwać długo. Dopiero ostatnio okazało się, że nie będzie on w stanie w ogóle wrócić do trenerki, jednak tak czy siak szanse na wyleczenie nowotworu były dość duże. Nie udało się, NBA znów straciła wielką postać. Najlepiej wie o tym Kevin Garnett, który przecież wyfrunął właśnie spod skrzydeł Saundersa. RIP.