Knicks pokonani w Ogródku

Boston Celtics wygrywają piąte spotkanie w tegorocznym preseasonie, pokonując 99-85 drużynę New York Knicks. W końcu dobre zawody rozegrał Jared Sullinger, który był najlepszym strzelcem bostońskiego zespołu z 16 punktami na koncie, dokładając do tego także osiem zbiórek, sześć asyst i trzy bloki w ledwie 19 minut gry. Najwięcej punktów dla Nowojorczyków zdobył natomiast Jose Calderon. Ze świetnej strony pokazali się też m.in. Jonas Jerebko czy Jae Crowder, ale jest też jedna niezbyt dobra informacja – Avery Bradley dołączył do Isaiaha Thomasa i również kontuzjował sobie goleń. Przed Celtami jeszcze tylko jedno spotkanie w ramach okresu przygotowawczego – piątkowy mecz w back-to-back z 76ers.

BOXSCORE

Celtics już w pierwszej kwarcie wyszli na 10-punktowe prowadzenie, głównie za sprawą sporej liczby strat drużyny gości, ale też świetnej gry duetu Marcus Smart – Tyler Zeller. Ten pierwszy jest coraz lepszym rozgrywającym, ten drugi w samej pierwszej odsłonie miał 11 oczek, doskonale wykorzystując świetne podania od Smarta. Ostatecznie zakończył spotkanie z 15 punktami. Smart z kolei tylko w pierwszej połowie miał osiem z dziewięciu swoich asyst, dokładając do tego także siedem punktów i dwa efektowne wjazdy.

Smart górował, słabiutki za to mecz rozegrał inny playmaker Celtów, czyli Evan Turner, który miał spore problemy i trafił tylko jeden z siedmiu rzutów, miał dwie asysty i trzy straty. Na plus na pewno postawa bostońskich podkoszowych, którzy całkiem nieźle spisali się na tablicach, co jest zasługą przede wszystkim Davida Lee oraz Jareda Sullingera (obaj osiem zbiórek). Koniec końców to Celtics wygrali w zbiórkach wynikiem 54-45. Swoje dołożył też cichy zabójca, jakim jest ostatnio równy i solidny Jae Crowder.

Najważniejszą informacją w przypadku Crowdera jest to, że prócz ładnej linijki statystycznej (13 oczek, siedem zbiórek, trzy asysty) trafił trzy z czterech trójek. I oby tylko tak dalej, bo przecież wiemy, że Crowder rzucać potrafi i ma potencjał, aby trafiać na procencie wyższym niż 35. W obronie też było nieźle, Melo oczywiście swoje trafi, ale w tym spotkaniu Celtics odwalili kawał kapitalnej roboty, bo Anthony spudłował aż 14 z 18 oddanych prób. I to pomimo faktu, że Fisher wpuścił go nawet w ostatniej kwarcie, kiedy Celtowie wyszli młodymi.

Ci nie zachwycili, zagrali po prostu swoje. Rozier dołożył dwie kolejne trójki, Hunter znów miał kilka fajnych podań i solidnie zaprezentował się w obronie, a Mickey wykończył jedną akcję, parę razy zebrał piłkę i miał jeden blok. Jeden blok miał też Amir Johnson, który też nie błyszczał, ale tylko tym blokiem – bo na Melo – potwierdził swoją ogromną wartość dla bostońskiej defensywy. Avery Bradley zanim doznał urazu to grał głównie na półdystansie, z pięciu rzutów z mid-range trafił trzy, zmagania zakończył z dziewięcioma punktami.

Osobny akapit trzeba poświęcić dwóm bohaterom spotkania. Po pierwsze, Jonas Jerebko takimi występami udowadnia, dlaczego jest wart pieniędzy, które dostał w kontrakcie. Aktywny, waleczny, efektowny. Miał kilka fancy-rzutów, zebrał też pięć piłek (w tym trzy po atakowanej stronie). Sullinger z kolei trafił tylko cztery z 10 rzutów wolnych i znów sporo grał na dystansie, ale w końcu znacząco pomógł drużynie w zasadzie w każdym aspekcie gry (z nim na parkiecie C’s byli +15). I za taki mecz należą mu się ogromne brawa.