Powoli robi się coraz na tłoczniej na pociągu, który wszem i wobec tworzy większy i większy hype odnośnie osoby RJ Huntera. Wybrany z 28. numerem draftu zawodnik już w lidze letniej pokazał się z dobrej strony, ale kilka przedsezonowych meczów sprawiło, że nagle wszyscy zdają się kochać Huntera. Z drugiej jednak strony, trudno się dziwić, bo 22-latek zdaje się coraz lepiej czuć w NBA. To tylko preseason, powiedzą sceptycy. Ale nie chodzi tu przecież o cyferki, które w preseasonie rzeczywiście nie mają znaczenia. Chodzi o to, że Hunter robi małe rzeczy, które nie umkną uwadze Brada Stevensa czy innych zapaleńców potrafiących docenić ten mały, ale nieustanny progres młodego zawodnika.
Krok po kroku, RJ Hunter zaskarbia sobie wielką sympatię wielu bostońskich kibiców. Moją już ma, odkąd znalazł chwilę, by wejść ze mną w interakcję na twitterze, ale jest nie tylko to – Hunter jest po prostu bardzo „likeable”, na dodatek bardzo łatwo polubić także jego styl gry. Po drafcie wielu jednak obawiało się, że sporo jeszcze czasu musi minąć zanim zacznie on w ogóle łapać się do rotacji Brada Stevensa, przede wszystkim ze względu na obronę. Ale okazuje się, że to może wcale nie być taki problem.
Hunter dobre wrażenie zrobił przede wszystkim na Brooklynie, gdzie do 11 punktów dołożył też cztery zbiórki, cztery przechwyty i cztery asysty. Te asysty od jakiegoś czasu są już normą, bo od dawna wiedzieliśmy, że Hunter ma świetną wizję gry, a co za tym idzie potrafi dzielić się piłką. Zaskoczeniem są za to przechwyty, bo przecież Hunter nie miał być wcale dobrym obrońcą. Sęk w tym, że on po prostu nie miał do czynienia z inną obroną poza strefową, którą preferował jego tata, coach na uniwerku Georgia State.
„Myślę, że to całkiem oczywiste, że jak się na niego spojrzy to widzi się to jego czucie gry. Pewne rzeczy robi po prostu naturalnie – małe podania, proste zagrywki, sam fakt, że jest w stanie podać dokładnie w punkt do kolegi. Doskonale rozumie pojęcie spacingu i zdaje sobie sprawę z tego, gdzie szukać swoich szans. I ma naprawdę dobre czucie gry.”
Całkiem niezła laurka wystawiona przez Brada Stevensa, ale te rzeczy nas nie dziwią, bo o tym wszystkim wiedzieliśmy. To, co dziwi i nas, ale i Stevensa to fakt, że Hunter rzeczywiście zdaje się być znacznie lepszym obrońcą niż można by wcześniej sądzić. Sam coach przyznał bowiem, że pod względem defensywnym Hunter jest o wiele lepszy niż Stevens sobie myślał. Przede wszystkim, 22-latek jest po prostu aktywny. Wiadomo, że wciąż zdarzy mu się zgubić, ale nie jest to tak widoczne jak choćby w przypadku Jamesa Younga.
Hunterowi brakuje przede wszystkim siły, a więc sprawa ma się podobnie jak i w przypadku wspomnianego Younga. Ale i tu już coś się dzieje, bo Hunter w trakcie draft combine zapowiedział, że do końca debiutanckiego sezonu chciałby przytyć o siedem kilogramów, tymczasem na ten moment jest już w zasadzie w połowie drogi. Brakuje mu też po prostu ogrania, bo na uniwerku po prostu nie miał doświadczenie ze zwykła obroną man-to-man, jednak w odróżnieniu od Younga ma przecież znakomite czucie i rozumienie gry.
Co ciekawe, Hunter nie ma problemów z nabieraniem wagi, bo jak sam przyznaje „je posiłek przed każdym posiłkiem”. Oby tylko nie wpłynęło to na jego rzut, choć na razie większych problemów nie widać. Widać za to coraz większą pewność i Huntera w zasadzie złożonego już do rzutu zanim jeszcze piłka trafi w jego ręce. Dodajmy do tego te bardzo mądre podania i umiejętność gry bez piłki, a Hunter może sobie znaleźć naprawdę fajne miejsce w składzie Stevensa, który już teraz zdaje się ufać mu coraz bardziej i bardziej.
W ubiegłym sezonie to Gigi Datome był zawodnikiem, który wchodził na kilka minut tylko po to, aby trafić jedną czy dwie trójki. Teraz w podobnej roli powinniśmy ujrzeć Huntera, który chyba jako jedyny z rookies ma naprawdę poważne szanse na stałe miejsce w rotacji sezonowej – tym bardziej, że Celtics w dużej mierze opierają swoją grę na spacingu, a w ubiegłym sezonie drużynowo byli na dopiero 27. miejscu pod względem skuteczności trafionych trójek. Tymczasem sam zainteresowany, wie, że ma być gotowy, kiedy nadejdzie jego czas.
„Tu po prostu trzeba być gotowym. O to w tej lidze chodzi. Tak będzie na przestrzeni całego sezonu. Trzeba być więc przygotowanym także pod względem mentalnym. Niezależnie od tego, czy się wchodzi, czy nie – trzeba pozostać gotowym.”
Pomóc w tym mogą też porady od samego Reggie’ego Millera, a więc jednego z najlepszych rzucających obrońców w historii NBA – a Miller dał taką wskazówkę, że kiedy jest się chudziutkim graczem to należy wykorzystać swoje inne atuty, być sprytniejszym, przebiegłym i każdą rzecz wykonywać z precyzją. Zdaje się więc, że Hunter wziął sobie te rady do serca, ale bostońscy kibice powinni pamiętać o jednej rzeczy – to rookie, który będzie miał wzloty i upadki. Ale prędzej czy później stanie się najprawdopodobniej ważnym członkiem drużyny.