Bradley porzuci półdystans?

Avery Bradley oddał w ubiegłym sezonie aż 255 rzutów z dalekiego półdystansu. Więcej miał na koncie tylko Blake Griffin (273), natomiast kolejny guard w tym zestawieniu – czyli kolega Griffina z Clippers, JJ Reddick – rzucał tylko 168-krotnie. Bradley oddał więc prawie o sto rzutów więcej z miejsca, które od paru lat określane jest jako „najmniej efektywne” w koszykówce. W przyszłym sezonie ma się to zmienić. Bradley już podczas media day przyznał bowiem, że daleki półdystans nie ma sensu, kiedy można się cofnąć o ten jeden czy dwa kroki i oddać trójkę. Potwierdzają to statystyki, według których trójka z naprzeciw kosza na mniejszym procencie daje po prostu więcej punktów na posiadanie.

Bradley z tych 255 rzutów trafił 41.2 procent, co jest wynikiem niezłym, choć nie przesadnie dobrym. Dało to 0.82 punktu na posiadanie. Tymczasem trójki (ale nie z rogu) trafiał na nieco ponad 33-procentowej skuteczności i okazuje się, że choć skuteczność mniejsza to w takich sytuacjach zdobywał 0.99 punktu na posiadanie. Wychodzi więc, że znacznie lepiej jest się rzeczywiście cofnąć – i to chyba głównie dlatego Bradley spędził lato, pracując przede wszystkim nad swoim rzutem za trzy. Ale zapowiedział też, że chce być częściej pod koszem.

Nikogo nie powinno dziwić, że dwa inne nazwiska, które się tutaj pojawiły to gracze Los Angeles Clippers. Trenerem drużyny jest przecież Doc Rivers, a jak dobrze pamiętamy ofensywa Celtów za czasów Riversa w dużej mierze opierała się na grze w mid-range. Nie inaczej jest teraz w Los Angeles, choć akurat Blake Griffin jest po prostu zmuszony wychodzić coraz dalej od kosza, grając obok DeAndre Jordana. Tak czy siak, wydaje się, że tak dużo Bradleya na półdystansie to po prostu pozostałości po starym systemie.

Od przyszłego sezonu ma się to zmienić, bo także Brad Stevens stara się wpoić swoim zawodnikom, że jak już oddają rzuty z daleka to niech będzie to zza łuku (albo z rogu), a nie z dalekiego półdystansu. Bradley już w ubiegłych latach zwiększał swoją częstotliwość rzutów z obwodu, ale mid-range cały czas stanowi ponad 40 procent jego rzutów. Jednak już pod koniec ubiegłego sezonu coraz częściej widać było, że zwykłe hand-offy dla Bradleya grane były już nie tylko na półdystans, ale właśnie na trójkę, skąd AB trafiał jedną na trzy próby.

Oby więc Bradley rzeczywiście zmienił dystrybucję swoich rzutów począwszy od nadchodzących rozgrywek, dzięki czemu powinien stać się efektywniejszym zawodnikiem. Nadal nie ma super dryblingu i najprawdopodobniej wciąż będzie miał problemy z wejściami pod kosz, ale jest w stanie trafiać trójki po jednym koźle (niezłe 34.1 procent rok temu), dlatego też rozsądne będzie, jeśli ograniczy półdystans na rzecz trójek – tym bardziej, że z rogów też trafiał na niezłym procencie, a dobrze przepracowane lato powinno odpłacić się w trakcie sezonu.

p.s. Stevens naprawdę kładzie na to nacisk, bo już nawet Tyler Zeller – a więc jeden z najlepiej trafiających z półdystansu podkoszowych w lidze – zaczął trenować trójki z rogu. I dobrze, niech próbuje.