Wszyscy pamiętamy jak źle wyglądała kontuzja Marcus Smarta odniesiona podczas jednego ze spotkań tegorocznych letnich zmagań w Las Vegas. Ostatecznie skończyło się na przemieszczeniu palców, co na całe szczęście nie było mocno poważnym urazem, choć Smart musiał z tego powodu opuścić pierwszy w historii mecz pod egidą NBA w Afryce na początku sierpnia, w którym wzięli udział Evan Turner i Brad Stevens. Kilka dni temu Danny Ainge w rozmowie z dziennikarzami przyznał jednak, że Smart zakończył już proces rehabilitacji i powrócił do pełnych treningów, co oznacza, że 20-latek będzie mógł bez ograniczeń przygotować się do swojego drugiego sezonu na parkietach NBA.
Ten pierwszy rok był dla Smarta całkiem udany, bo przecież guard wylądował w drugiej piątce najlepszych rookies, a do tego dał się poznać jako świetny młody obrońca. Co więcej, według Brada Stevensa jest on nie tylko bardzo dobrym defenderem na piłce, ale najlepszym jakiego Stevens kiedykolwiek widział off-ball. Z jednej strony, to właśnie intensywność i poświęcenie powodują, że uzdolniony Smart spisuje się naprawdę dobrze po bronionej stronie parkietu, ale te same rzeczy sprawiają, że często narażone jest jego zdrowie.
Nie inaczej było latem, kiedy to w nic nieznaczącym meczu ligi letniej Smart zanurkował po piłkę. To skończyło się jednak bolesną kontuzją i całe szczęście, że więcej było strachu niż rzeczywistych uszkodzeń. Najważniejsze, że teraz 20-letni guard może skupić się na przygotowaniach do kolejnego sezonu, a przecież wciąż nie wiadomo tak w zasadzie, jak będzie wyglądał bostoński backcourt. Smart jako zawodnik o największym potencjale w bostońskiej drużynie może być jednak pewien solidnej dawki minut od coacha Brada Stevensa.