Nie żyje jedna z największych legend NBA, trzykrotny MVP ligi i prekursor ligi pod wieloma względami. Moses Malone zmarł w niedzielę we śnie w wieku 60 lat. Był on pierwszym w historii zawodnikiem, który zagrał w NBA (wtedy jeszcze ABA, było to na dwa lata przed połączeniem się lig) od razu po szkole średniej i na dodatek odniósł ogromny sukces, spędzając w lidze 21 bardzo udanych lat. Niech same za siebie przemówią jego średnie statystyki z tych 21 sezonów, które ukształtowały się na poziomie 21 punktów oraz 11 zbiórek. Nie bez powodu nazywany był „Chairman of the Boards”. W 1983 roku zdobył upragnione mistrzostwo w barwach 76ers, będąc wtedy najlepszym zawodnikiem finałów z Los Angeles Lakers.
Malone za swoje zasługi został wprowadzony do Hall of Fame w 2001 roku. Sześć lat wcześniej znalazł się w gronie 50 najlepszych zawodników w historii ligi. 13-krotnie zagrał w Meczu Gwiazd. Jest trzeci na liście najlepszych zbierających, ale nie ma sobie równych pod względem zbiórek na atakowanej tablicy, gdzie dzierży rekordy dla najlepiej zbierającego w jednym sezonie (587), meczu (21) i na przestrzeni całej kariery (6731).
Warto jeszcze dodać, że w latach 1979-1987 jego średnie statystyki wyniosły niesamowite 25.5 punktów oraz 14.1 zbiórek na mecz. Malone zdołał utrzymać taki poziom przez osiem długich lat, natomiast od 1987 roku żaden zawodnik nie osiągnął takich cyferek w choćby jednym sezonie. Niestety, to kolejna już nagła śmierć legendy NBA w ostatnim czasie – kilka tygodni temu także zupełnie niespodziewanie zmarł Darryl Dawkins.