Wydawało się, że to będzie klasyczne do trzech razy sztuka Coltona Iversona. Podkoszowy po dwóch sezonach w Europie miał w końcu spełnić swoje marzenie o grze w NBA, pokazując się uprzednio w rozgrywkach ligi letniej. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo Iverson nie zdołał nawet polecieć z drużyną do Salt Lake City, gdzie Celtics na początku lipca rozpoczęli swoje letnie zmagania. Wszystko dlatego, że Danny Ainge sprowadził do bostońskiego zespołu Amira Johnsona i zatrzymał Jonasa Jerebko, a na dodatek dodał jeszcze później Davida Lee. To spowodowało, że Iverson na chłodno ocenił, iż na regularną grę w barwach Celtics od przyszłego sezonu ma niewielkie szanse.
Głównie dlatego nie zobaczyliśmy Iversona na trzeciej już z kolei lidze letniej. Zanim bowiem rozpoczęły się zmagania, 26-latek dogadał się już z tureckim zespołem Pinar Karsiyaka, którego barwy będzie reprezentował od przyszłego sezonu. Powróci więc do Turcji, gdzie rozpoczął swoją zawodową przygodę z basketem; w ubiegłych rozgrywkach grał dla hiszpańskiego Laboral Kutxa, występując w 24 spotkaniach Euroligi, gdzie notował średnio solidne 7.0 punktów oraz 6.0 zbiórek przy prawie 62-procentowej skuteczności z gry.
Iverson miał nadzieje, że w przyszłym sezonie w końcu dane mu będzie załapać się do składu Celtics, ale letnie ruchy Ainge’a sprawiły, że to stało się w zasadzie niemożliwe. Przypomnijmy, że mierzący 213 centymetrów center trafił do Bostonu w czerwcu 2013 roku, kiedy to Celtowie odkupili go za gotówkę od Indiana Pacers, gdzie trafił wybrany w drugiej rundzie draftu. Zarówno sam zainteresowany, jak i sztab Celtics uznali, że powrót do Europy na kolejny sezon będzie dobrym rozwiązaniem i kolejnym krokiem ku spełnieniu marzeń o grze w NBA.