Pierce na dłużej w LA?

Od dwóch lat zastanawiamy się, czy Paul Pierce wróci jeszcze kiedyś do Bostonu, by zagrać choćby ten jeden ostatni jeszcze mecz w barwach Celtics. Zdaje się jednak, że na to szanse są coraz mniejsze, bowiem sam zainteresowany przyznał, że to najprawdopodobniej Los Angeles Clippers – z którymi podpisał tego lata 3-letni kontrakt o wartości $10.5 miliona dolarów – będą ostatnim przystankiem w jego karierze. Na dodatek, może się okazać, że Pierce zostanie w rodzinnej Kalifornii na dłużej, bo w niedawnym wywiadzie dla NBA.com powiedział, że nie wyklucza żadnej opcji i współpraca z Clippers może zostać rozciągnięta także do spraw biznesowych. Pierce jako asystent GM-a Doca Riversa? (Niestety) możliwe.

Oczywiście, Pierce zawsze będzie łączony z Celtami i to nikogo nie powinno dziwić. Na ten moment jednak stał się on niejako podróżnikiem, ponieważ Clippers to już dla niego trzeci klub w ostatnich latach. W barwach Nets i Wizards nie udało się znaleźć kolejnego pierścienia, a teraz 37-latek po raz pierwszy zagra dla drużyny z Zachodu. Będzie miał jednak nad sobą znajomego trenera i mimo wieku powinien sporo wnieść do zespołu, któremu udało się zatrzymać cały trzon z poprzedniego sezonu. Stare kontakty jednak nie rdzewieją:

„Wpadłem na Danny’ego [Ainge’a] kilka dni temu i powiedział mi, że kiedy będę gotowy to mają dla mnie miejsce. Chyba miał na myśli miejsce dla zawodnika, ale może chodziło mu o zarząd?”

Zapewne wszyscy bostońscy kibice chcieliby zobaczyć Pierce’a raz jeszcze w zielono-białych barwach, ale też zadowoliliby się, gdyby były kapitan zespołu wrócił do klubu w jakimkolwiek innym charakterze. O tym mówi się już od dłuższego czasu, ale teraz okazuje się, że Celtics mają poważnego rywala, bowiem Pierce nie wyklucza pozaboiskowej pracy dla Clippers, tłumacząc to w ten sposób:

„Jest to możliwe. Głównie dlatego, że Doc szanuje moje spojrzenie na koszykówkę. A tylko dlatego, że grasz dla jednej organizacji nie znaczy, że będziesz dla nich pracował. Danny Ainge jest jednym ze szczęściarzy, ale spójrzcie na wszystkich innych wielkich zawodników, którzy grali dla Celtics, a teraz pracują dla innych klubów – Larry Bird, Kevin McHale. Może więc być tak, że Paul Pierce – wciąż jako człowiek Bostonu – będzie pracował dla Clippers.”

Dziwnie się czyta takie słowa, bo to trochę tak, jakby Paul szukał tutaj wymówki, dzięki której mógłby „wymigać” się od pracy dla Celtics. Tak czy siak, te wypowiedzi nie zamykają żadnych drzwi dla Pierce’a, w tym również tych do powrotu do Bostonu. Wszak w poprzednim wywiadzie – dla Boston Globe – przyznał, że bardzo podoba mu się to, co robią w Beantown od czasu jego odejścia. Czemu więc miałby nie wesprzeć Celtów?