Terry Rozier wyrasta na kolejną klacz, ale Boston Celtics przegrywają po raz pierwszy i po raz ostatni w Las Vegas. Shannon Scott odpowiedział bowiem na wielką trójkę Roziera, a San Antonio Spurs równo z końcową syreną wygrali 95-93, dzięki czemu awansowali do półfinału ligi letniej w Vegas. Szkoda, bo byłby jeszcze jeden mecz i okazja do uśmiechu dla Marcusa Smarta, który zwyczajowo w plecaku był na ławce. Niezwyczajowe były tylko szyny założone na jego palcach. W końcu udane spotkanie zaliczył James Young, który otarł się o double-double. Najlepszym strzelcem był jednak RJ Hunter. Teraz przed Celtami wakacje, a my na kolejny mecz poczekamy aż do końcówki października, czyli do startu sezonu.
Kyle Anderson ma w sobie coś z Paula Pierce’a i od samego początku grał nieźle, jak na lidera młodej ekipy Spurs przystało. Pomagał zapewne fakt, że tym razem nie musiał mierzyć się z Marcusem Smartem. Fajnie zaczął także James Young, który od pierwszej minuty był całkiem aktywny. Miał dwa fajne podania na alley-oopy do Jordana Mickey’ego, który zresztą znów robił swoje. Mecz jednak był całkiem wyrównany, dopiero gdy Celtics włączyli swoją obronę (10 strat Spurs w pierwszej połowie, Celtowie zdobyli po nich 17 punktów) i zrobili run 10-1, a Marcus Thornton miał kilka dobrych akcji, udało im się trochę odskoczyć, choć słaba końcówka spowodowała, że do przerwy prowadzili tylko jednym punktem. RJ Hunter miał na koncie 11 oczek.
Początek drugiej połowy to jednak prawdziwy koszmar. W pięć minut gry zdobyli ledwie dwa punkty, a Spurs zdołali w tym czasie odskoczyć na ponad 10 oczek. Marcus Thornton wrócił do słabej gry, zresztą w trzeciej kwarcie cały atak Bostończykków strasznie kulał. Bardzo słaba skuteczność głównie za sprawą trudnych pozycji. Dopiero w końcówce coś “ruszyło”, ale to Spurs prowadzili przed ostatnią odsłoną ośmioma punktami. W tej wróciła dobra obrona Celtów, dzięki której znów zrobił nam się mecz. Celtics zdołali wrócić, głównie za sprawą dobrej gry Huntera, ale także Roziera, który to po dwóch pudłach Andersona trafił niesamowitą trójkę na remis, gdy na zegarze były już tylko sekundy do końca. Spurs odpowiedzieli jednak buzzer-beaterem i wygrali.
- Jordan Mickey | 18 punktów (7/12 FG, 3/7 FT), 5 zbiórek, 3 bloki
Przejmuje od Brandona Bass definicję słowa “solidny”. Oczywiście, to tylko liga letnia, ale Jordan Mickey mecz w mecz wygląda tak samo dobrze. Bez fajerwerków na tablicach, ale po raz kolejny świetna protekcja obręczy, a do tego także efektywna gra w ataku, gdzie bardzo dobrze kończył w pomalowanym. Miał trzy akcje and-one, ogółem zdobył 18 punktów i tym samym wywalczył sobie fajną przyszłość w NBA.
- RJ Hunter | 22 punkty (7/14 FG, 3/8 3PT, 5/7 FT), 5 zbiórek
Naprawdę dobre zawody Huntera, który udowadnia, że na uniwerku rzeczywiście był Mr. Do-It-All, bowiem 28. pick tegorocznego draftu to nie tylko świetny strzelec (znów pokazał swój daaaaaleki zasięg, był zresztą najlepszym strzelcem spotkania z 22 punktami), ale także bardzo dobry playmaker, który potrafi kreować partnerów. Czucie gry, wizja, mądrość – tego nie da się wyuczyć, a Hunter wszystko to ma.
- Terry Rozier | 6 punktów (2/12 FG, 1/3 3PT), 4 asysty
Tym razem spisał się słabiej jako rozgrywający, chociaż miewał swoje momenty. Znów pokazał także z jaką łatwością potrafi dostawać się w pomalowane, ale tam nie umie jednak wykończyć akcji (pierwszy rzut trafił w ostatniej minucie czwartej kwarty i była to dobitka własnego rzutu). Miałby więcej asyst po świetnych drive-and-kicks, gdyby tylko koledzy trafiali z lepszą skutecznością. Po raz kolejny pokazał także, że ma wielkie jaja, bo nawet jeśli nie trafia przez cały mecz to w ważnej chwili można na niego liczyć. W obronie niezły, choć nie zawsze – ale i tak o wiele klas lepszy od Marcusa Thorntona, który dawał się objeżdżać jak dziecko.
- James Young | 16 punktów (5/14 FG, 2/7 3PT, 4/5 FT), 8 zbiórek, 3 asysty
Wykazał się chyba najbardziej aktywną postawą w tegorocznych rozgrywkach ligi letniej. Starał się, było go widać, solidnie spisał się na tablicach, ale miał też kilka dobrych akcji w obronie. Po atakowanej stronie parkietu cały czas brakuje skuteczności i może trochę większej odwagi czy wiary we własne umiejętności, ale tak czy siak był to dobry jego występ. W końcu miły akcent, szkoda tylko, że dopiero na sam koniec.
- reszta
Do gry wnieśli niewiele lub nic. Thornton miał co prawda osiem punktów, ale wszystkie w drugiej kwarcie, kiedy to pokazał, że potrafi skutecznie wejść pod kosz. Potem jednak znów słabo spisywał się jako rozgrywający. Jonathan Holmes na dziewięć punktów i trzy asysty, całkiem niezły, choć tylko średni mecz. Na większe podsumowanie ligi letniej przyjdzie jeszcze czas, będzie przede wszystkim o graczach, z którymi w Bostonie wiążą przyszłość. Tymczasem Celtics w dwóch ligach letnich rozegrali łącznie osiem spotkań, w których zanotowali bilans 5-3 i zaszli do ćwierćfinału ligi w Las Vegas. A teraz czas na prawdziwy sezon ogórkowy!