Przygoda Phila Presseya z Boston Celtics właśnie dobiegła końca. Celtowie mieli czas do 15 lipca, aby uczynić jego kontrakt na przyszły sezon gwarantowanym, jednak zdecydowali się tego nie robić w obliczu zapełnionego już składu, w którym tak czy siak nie znalazłoby się miejsce dla filigranowego rozgrywającego. Ruch ten pozwoli Celtom zaoszczędzić niecały milion dolarów, które Pressey miał zarobić za przyszły sezon. Oznacza to też, że w paczce z Geraldem Wallace’em do Golden State Warriors (w zamian za Davida Lee) poleci już chyba na pewno Chris Babb, który także ma niegwarantowany kontrakt, jednak w jego przypadku nie ma żadnej daty gwarancji, dzięki czemu ta umowa jest bardziej wartościowa.
Był to ruch, którego mogliśmy się spodziewać, odkąd Celtics wybrali w drafcie Terry’ego Roziera, a Pressey początkowo nie znalazł się nawet w kadrze na ligę letnią. Potem został co prawda dowołany, ale nie pojawił się w żadnym spotkaniu i ostatecznie zespół opuścił, co było jasnym sygnałem na temat jego przyszłości. Przypomnijmy, że z podobnym losem mierzył się przed rokiem, jednak wtedy po solidnych występach w Orlando zdecydowano się zatrzymać go w zespole, dzięki czemu Pressey zaliczył drugi sezon w barwach Celtics.
Ogółem zagrał w 125 spotkaniach, z czego 11-krotnie w pierwszej piątce. Zaliczył dwa wsady (przeciwko Sixers oraz Cavs), będąc niejako wychowankiem Celtics, którzy wzięli go do siebie, gdy 23-latek został pominięty w drafcie. Warto dodać, że w ciągu dwóch sezonów uzbierał łącznie 390 punktów, ale potrzebował do tego aż 427 rzutów, a więc rzucał z marną skutecznością na poziomie 33.3 procent, co powodem do dumy nie jest. W Bostonie bardzo go jednak lubili i możliwe, że Pressey pozostanie blisko drużyny, chociażby w D-League.