Danny Ainge dokonał niemożliwego i wytransferował Geralda Wallace’a, a w zasadzie jego wielgachny kontrakt. Jeśli pomyślicie o jakimś kontrakcie, że jest nie do wytransferowania to pamiętajcie, że umowę Geralda Wallace’a udało się popchnąć dalej dwukrotnie. W zamian za 33-letniego weterana do Bostonu trafi inny weteran, który zarobi za przyszły sezon nawet więcej, ale będzie w stanie pomóc drużynie. Tym weteranem jest David Lee, czyli dwukrotny all-star, ale też mistrz NBA z ubiegłego sezonu w barwach Golden State Warriors. I choć niektórzy sądzą, że długo w Bostonie nie zabawi to jednak Celtowie podobno już od dłuższego czasu starali się go do siebie ściągnąć.
Według słów agenta Lee – Marka Bartelsteina – sam zainteresowany jest bardzo zadowolony tą przeprowadzką, ale zadowoleni są także w Bostonie, bowiem Celtowie podobno starali się pozyskać Lee od dłuższego czasu. To może oznaczać, że Lee w składzie pozostanie, a do odstrzału będą młodsi zawodnicy, bo przecież na pozycji silnego skrzydłowego zrobił się teraz jeszcze większy ścisk. Amir Johnson, Kelly Olynyk, Jared Sullinger, a są też jeszcze Jonas Jerebko oraz Tyler Zeller, no i prawdopodobnie także Jordan Mickey.
Wśród tych wszystkich zawodników w zasadzie tylko Tyler Zeller jest rzeczywistym centrem i on akurat powinien spać w miarę spokojnie. Amir Johnson oraz Jonas Jerebko nie będą mogli być wytransferowani przez kilka najbliższych miesięcy, dlatego też pierwsi do odstrzału zdają się być Olynyk oraz Sullinger. Pytanie tylko, który z nich miałby się z Bostonem pożegnać. Warto tymczasem patrzeć w stronę klubów, które w silnych skrzydłowych nie obfitują, a mają centrów, którzy Celtom przydaliby się chyba znacznie bardziej.
Co do samego transferu to warto najpierw rozpatrzeć aspekt finansowy. Gerald Wallace miał zarobić w przyszłym sezonie niewiele ponad $10 milionów dolarów i był to ostatni rok jego umowy. David Lee zarobi z kolei $15.5 miliona dolarów i choć jest to o ponad pięć milionów więcej to jednak ruch ten to bardzo dobre posunięcie Danny’ego Ainge’a. Przede wszystkim, w zamian za niegrającego Wallace’a (oraz najprawdopodobniej Chrisa Babba, który zostanie dorzucony do dealu ze swoim niegwarantowanym kontraktem) otrzymuje gracza, który może coś dobrego do zespołu wnieść, a na dodatek jego spadająca umowa ma większą wartość.
Również dlatego, że Lee to gracz, który wnosi do gry sporo dobrego. Oczywiście, ma też swoje słabości, będąc przede wszystkim słabym obrońcą (i to także dlatego wypadł z rotacji Warriors), jednak to dwukrotny all-star i gracz, który nie tak dawno notował średnio ponad 18 punktów oraz 11 zbiórek. Z miejsca poprawi sytuację Celtics na tablicach, wnosząc do gry także obecność w post, wysokie basketball IQ, dobre podanie, ale też wykończenie akcji. No i to kolejny zawodnik, który potrafi bardzo dobrze zachować się w pick-and-rollu.
Nawet jeśli w Bostonie nie wróci na poziom, który zapewnił mu występ w All-Star Game w 2013 roku to i tak będzie tu zapewne tylko przez rok, po czym z ksiąg spadnie aż $15.5 miliona dolarów. Danny Ainge zwietrzył szansę i pozyskał gracza, który może się na coś przydać, a którego kontrakt jest znacznie bardziej wymienialny niż ten Geralda Wallace’a, który na dodatek nie wnosi do zespołu zbyt wiele poza prezencją weterana. Ale Lee to także szanowany weteran o bardzo dobrej reputacji, znający swoje miejsce w szeregu.
Celtics po tym transferze przekroczą próg salary cap, ale nie będą nawet blisko progu luxury tax, a więc tego typu wymiana to czysta sytuacja win-win (dla Warrrios też są korzyści, przede wszystkim takie, że mogą rozłożyć kontrakt Wallace’a, dzięki czemu zaoszczędzą ponad $20 milionów dolarów). Raz jeszcze Danny Ainge nie zachwiał elastyczności finansowej zespołu, a przy okazji sprawił, że tym razem to Sullinger czy Olynyk stali się bardziej wymienialni. Warto także spojrzeć na obecną sytuację Celtów w salary cap:
Zawodnik | 2015/16 | 2016/17 |
David Lee | $15,493,680 | |
Amir Johnson | $11,750,000 | $12,278,750 |
Avery Bradley | $7,730,337 | $8,269,663 |
Isaiah Thomas | $6,912,869 | $6,587,132 |
Jae Crowder | $6,100,000 | $6,557,500 |
Jonas Jerebko | $4,820,000 | $5,181,500 |
Marcus Smart | $3,431,040 | $3,578,880 |
Evan Turner | $3,425,510 | |
Tyler Zeller | $2,616,975 | $3,695,169 |
Jared Sullinger | $2,269,260 | $3,270,004 |
Kelly Olynyk | $2,165,160 | $3,094,013 |
Terry Rozier | $1,824,360 | $1,906,440 |
James Young | $1,749,840 | $1,825,200 |
RJ Hunter | $1,148,640 | $1,200,240 |
Phil Pressey | $947,276 | $1,180,431 |
GWARANTOWANE: | $71,437,671 | $24,520,975 |
SUMA: | $72,384,947 | $58,624,922 |
Przyjmijmy, że Celtics w wymianie oddali także najpewniej Chrisa Babba i jego niegwarantowany kontrakt o wartości niecałego miliona dolarów. Nadal nie wiadomo, czy próg salary cap będzie w przyszłym sezonie wynosił $67 czy $69 milionów dolarów, ale tak czy siak po tej wymianie Celtowie będą ponad progiem. Po ligowym moratorium (9 lipca) będzie można wszystkie te ruchy rzeczywiście zrobić, a to oznacza, że Celtics będą musieli zejść poniżej progu salary cap, w tym zrzec się wszystkich swoich trade exceptions.
W składzie jest 15 zawodników, przy czym 14 ma gwarantowane umowy na przyszły sezon. Jedynym z niegwarantowanym kontraktem pozostaje Phil Pressey, a decyzję w sprawie jego przyszłości Celtics będą musieli podjąć do 15 lipca. Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że umowę dostanie też zapewne Jordan Mickey, co już totalnie zamknie drogę Presseyowi do powrotu na przyszły sezon, ale sprawi też, że w Bostonie będzie maksymalna liczba graczy. Skład cały czas jest jednak niezbalansowany.
To z kolei oznacza, że nadchodzą chyba kolejne transfery, przy czym wydaje się, że w tym momencie należałoby rozładować przede wszystkim obwód (coraz bardziej wymienialny staje się Evan Turner, który nie jest już tak potrzebny w Bostonie), ale też i frontcourt, gdzie jest mnóstwo silnych skrzydłowych, ale tylko jeden prawdziwy center. Nie wiemy, co wymyśli Danny The Trader, ale można być pewnym, że będzie gotów na kolejne okazje i cały czas będzie aktywny na rynku transferowym. Kolejne tygodnie wszystko zweryfikują.
Tymczasem podziękujemy Geraldowi Wallace’owi za te kilka lat profesjonalizmu (można mu wybaczyć te początkowe tygodnie, kiedy to nie mógł pogodzić się z faktem, że trafił do klubu w przebudowie). Wnosił do gry mało, ale jego postawę i pomoc chwalili wszyscy, począwszy od trenerów, a na zawodnikach skończywszy. W szatni był naprawdę przydatnym liderem, starszym kolegą, który służył dobrą radą i doświadczeniem. A teraz będzie miał w końcu szansę powalczyć o pierścień w barwach tegorocznych mistrzów NBA.